Nie ma jednego kina kobiet

Nie ma jednego kina kobiet

Wspieramy osoby tworzące filmy, które mają wpływ na rzeczywistość


Weronika Adamowska

– współtwórczyni inicjatywy HER Docs, która od pięciu lat wspiera i upowszechnia kino dokumentalne kobiet w Polsce i za granicą; współorganizatorka HER Docs Forum.

Weronika Adamowska – od 15 lat związana jest z branżą filmową, pracując naprzemiennie jako programerka i kuratorka, konsultantka przy projektach filmowych, organizatorka wydarzeń filmowych oraz dystrybutorka filmowa. Stypendystka programu Berlinale Talents.

Rozmawia Artur Zaborski


 

HER Docs Forum przybliża widzom kino dokumentalne kobiet. Jaka jest jego sytuacja?

– Zajmujemy się pewnym wycinkiem kina tworzonym przez kobiety, ale uwzględniamy także inne niedoreprezentowane gatunki. Pokazujemy filmy eksperymentalne, animacje czy wideo-art. W tych przypadkach z parytetem jest lepiej. Gatunki te potrzebują mniejszego dofinansowania, które łatwiej zdobyć. Zarówno polskie, jak i zagraniczne badania dowodzą, że kobietom niechętnie powierza się wysokobudżetowe produkcje. Oczywiście mowa tu o kinie producenckim, ale ze strony instytucjonalnych fundatorów również widać brak zaufania. Często twierdzą oni, że kobiety nie podołają pewnym zadaniom. Ten problem wynika z wielu czynników. Dopiero co celebrowaliśmy w Polsce fakt, że na reżyserię w łódzkiej Filmówce dostały się wyłącznie kobiety. To było wydarzenie, o którym się mówiło. A kiedy na wydział dostawali się sami mężczyźni, nikt nie poruszał tematu. Nigdy nad tym się nie zastanawialiśmy, nie budziło to kontrowersji.

Podobnie było, gdy Rosjanie najechali Ukrainę. Niektórzy wtedy odkryli, że dokumenty o wojnie kręcą też kobiety, choćby Adelina Borets, a stereotypowo przypisywano to jedynie mężczyznom.

– Stereotypy zdecydowanie są silnie powiązane z binarnym podziałem na to, co męskie i kobiece, na racjonalne, chłodne podejście oraz emocje i wrażliwość. Oczywiście podobne myślenie to bzdura. Zresztą takie filmy powstawały już wcześniej, w innych miejscach konfliktu, np. w Syrii czy Kurdystanie, do których, narażając życie, jeździły kobiety. Faktycznie w przypadku Ukrainy rzuca się to w oczy najbardziej, bo chęć wsparcia osób, które ucierpiały w tym konflikcie, jest w nas bardzo duża. Pomagamy zarówno w zwiększaniu widoczności tego tematu, jak i w uzyskiwaniu finansowania.

Da temu wyraz tegoroczne HER Docs Forum.

– Tak, planujemy m.in. przegląd najnowszego ukraińskiego kina dokumentalnego kobiet. Bo kobiety mają dokładnie takie samo spektrum tematów, nad którymi się pochylają, jak każda inna osoba tworząca filmy. Najlepszym przykładem są opowieści o sytuacji na granicy z Białorusią, które tworzą m.in. Zuzanna Solakiewicz i Lidia Duda. Nie lubię sformułowania kino kobiece, które automatycznie uruchamia w naszych głowach stereotypowe skojarzenia z kinem na obcasach. Nie ma jednego kina kobiet – ten zakres jest przebogaty. Jeśli już chcemy go wyrazić, lepiej powiedzmy o kinie autorstwa kobiet.

Jaki obraz świata wyłania się z filmów, które wybrałyście do programu?

– Jak zawsze zależało nam na różnorodności geograficznej i tematycznej. „Żółty sufit” Isabel Coixet opowiada o szkole teatralnej w Hiszpanii, której studentki przez wiele lat były wykorzystywane seksualnie. Mamy również film o życiu położnych w Mjanmie, niosących pomoc ciężarnym w regionie objętym konfliktem etnicznym. Zobaczymy film „Mara. Białoruski sen” Sashy Kulak, opowiadający w oniryczny sposób o protestach w Mińsku w 2020 r. Dwie inne produkcje mówią o sytuacji na granicach Unii Europejskiej i kryzysie humanitarnym z różnych perspektyw – tę francusko-włoską przedstawia Juliette de Marcillac w filmie „Pod osłoną nocy”, natomiast do granicy polsko-białoruskiej odnosi się Zuzanna Solakiewicz w „Dobrej wiadomości”. Współautorem filmu jest jej partner, Zvika Gregory Portnoy. Zaprezentujemy również film „Zielone życie miast”, który w lekkiej i optymistycznej formule opowiada o tym, że powinniśmy myśleć o urbanistyce i samych miastach w zdecydowanie bardziej zrównoważony sposób. Jego autorzy to francuski duet Manon Turina i François Marques. Oboje pracowali wcześniej w korporacjach i poczuli, że chcieliby zrobić coś znaczącego. Wzięli kamery i wyruszyli w podróż, aby zrozumieć, jak może wyglądać nasza miejska przyszłość i jakie rozwiązania są potrzebne, aby miasta stały się zrównoważonymi przestrzeniami.

Z tego, co wymieniasz, wyłania się obraz tematów ważkich społecznie, zaangażowanych.

– Zaangażowane spojrzenie to temat tegorocznej edycji HER Docs Forum. Nie możemy zapominać o tzw. POV, czyli subiektywnym punkcie widzenia, który determinuje to, w jaki sposób odbieramy poszczególne tematy. Jest to bardzo ważne w przypadku kina dokumentalnego, ponieważ odczytujemy je najczęściej wyłącznie jako prawdę i zapis zgodny z rzeczywistością. Umyka nam, że tego subiektywizmu nigdy nie uda nam się pozbyć w stu procentach. Odbyliśmy już wiele dyskusji na temat męskiego i kobiecego spojrzenia w kinie, a nam z kolei zależy na analizowaniu kina dokumentalnego pod względem jego zaangażowania. Wojna w Ukrainie uświadomiła nam, że chcemy wesprzeć osoby tworzące kino, które ma wpływ na rzeczywistość. Kino, które dąży do tego, żeby ta rzeczywistość była lepsza. Chciałyśmy się skupić na kinie dokumentalnym zaangażowanym społecznie, bo często ma ono najtrudniej.

A tworzące je osoby nieraz płacą za to wysoką cenę, choćby własnego zdrowia.

– Problemy o podłożu psychologicznym są częste, bo waga podejmowanych tematów sprawia, że twórczynie i twórcy muszą zadbać także o siebie. Trzeba mieć na uwadze, że tworzenie filmu dokumentalnego to bardzo długi, drenujący proces. Popularnym określeniem używanym w stosunku do dokumentów stał się ostatnio impact, czyli wpływ, zmiana. Chcemy wspierać dokumentalistki, które tworzą właśnie takie kino. Nasza idea opiera się na zwracaniu się do szerokiego grona publiczności, dlatego przegląd festiwalowy, który towarzyszył nam przez dwie edycje, oczywiście z nami pozostanie. Zależało nam jednak na rozbudowaniu sekcji poświęconej dokumentalistkom i części eksperckiej. W tym roku zorganizujemy więc trzydniowe forum branżowe, łączące ze sobą dokumentalistki, jak również aktywistki, naukowczynie i artystki wizualne. W trakcie festiwalu będziemy też rozmawiać o tym, jakie relacje nawiązują się między twórczyniami a bohaterami i bohaterkami filmów, jak chronić osoby, które portretujemy, jak nasza praca może wpływać na ich życie i wreszcie jak w tych relacjach możemy chronić same siebie.

Czy dziś kino dokumentalne faktycznie może wywołać jakąś zmianę?

– Osoby, które tworzą filmy, z pełną świadomością zaczynają je traktować jako narzędzia wpływu. Ale to złożony proces, ponieważ wpływ, który chcemy wywrzeć, musi mieć miejsce zarówno na poziomie legislacyjnym, jak i w świadomości obywatelskiej oraz edukacji. Trzeba włożyć dużo pracy w to, żeby te zmiany faktycznie zaistniały. Na świecie powstało jednak wiele filmów, które są przykładami dobrze przeprowadzonych kampanii tego typu. Wystarczy prześledzić wpływ filmografii Laury Poitras, reżyserki m.in. „Citizenfour” oraz „Całe to piękno i krew”, którego bohaterka, Nan Goldin, walczy z wielką korporacją uśmiercającą swoich pacjentów. Poitras jako znana reżyserka ma siłę przebicia i dociera do mediów, a jej film zyskał widoczność na bazie poprzednich produkcji, kandydował do Oscara i jest pokazywany nie tylko na festiwalach, trafia też do dystrybucji kinowej w wielu krajach. Uświadamia on widzom globalną skalę problemu i dociera do publiczności, która mogła w ogóle nie mieć styczności z tym tematem. Według mnie film to medium, którego potencjał tkwi w warstwie wizualnej.

Istotnym nośnikiem danych w naszym świecie nadal pozostaje telewizja, która wyrządza sporo zła w tych krajach, gdzie jest przestrzenią zawłaszczaną przez władze. Na szczęście mamy media alternatywne. Kto wie, czy gdyby twórcy Netfliksa pewnego dnia stwierdzili, że nie będą już dostarczać rozrywki, lecz skupią się na wybranym aspekcie obywatelskim i dokonają selekcji tematycznej, to platforma nie zyskałaby większej siły przebicia niż telewizja i social media. Uwydatnienie problemu i okazywanie wsparcia bohaterkom i bohaterom można już nazwać istotnym wpływem.

Fot. materiały prasowe

Wydanie: 2023, 36/2023

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy