(Nie)bezpieczna żywność

(Nie)bezpieczna żywność

Żadna ekipa po 1989 r. nie potrafiła zapewnić skutecznej i szczelnej kontroli ani nadzoru nad żywnością Prof. Danuta Kołożyn-Krajewska – kierownik Zakładu Higieny i Zarządzania Jakością Żywności Instytutu Nauk o Żywieniu Człowieka SGGW Polska żywność jest najniebezpieczniejsza w całej Unii Europejskiej, biją na alarm eksperci po lekturze ostatniego raportu Najwyższej Izby Kontroli. – Nie potępiałabym jej w czambuł, bo widzę, jak bardzo przez lata zmieniła się jej produkcja. Kiedy jeszcze w połowie lat 90. przyjeżdżali do Polski zagraniczni eksperci, a braliśmy udział w wielu wspólnych projektach, to nie wierzyli własnym oczom, jak bardzo zanieczyszczone mikrobiologicznie może być np. mleko w skupie. Zresztą trudno było temu się dziwić, skoro w jednej tylko spółdzielni mleczarskiej pochodziło od 15 tys. hodowców. Tymczasem dziś w Polsce do zakładów trafia jedynie mleko w klasie ekstra, niemal sterylne. Tak dobrej jest teraz jakości. Raport NIK mówi jednak jasno: do RASFF, czyli europejskiego systemu ostrzegania o niebezpiecznej żywności i paszach, wpłynęły 273 skargi. Najwięcej w całej UE. – I to tylko w pierwszych trzech kwartałach – z faktami nie ma co dyskutować. To prawie dwa razy więcej niż we Francji, której dotyczyły 152 skargi, w Holandii, gdzie było ich 125, czy w Niemczech – 119. I aż trzy razy więcej niż np. w Belgii, gdzie skarg było 88. Czego najczęściej dotyczyły zgłoszenia z Polski? – Po pierwsze, niebezpiecznej dla zdrowia salmonelli, głównie w mięsie drobiowym i produktach pochodnych. Po drugie, bakterii Listeria monocytogenes, przede wszystkim w rybach wędzonych na zimno, ale też owocach i warzywach oraz daniach gotowych, tzw. produktach RTE (ang. ready to eat). I tu ważna uwaga: listeria nie rozmnaża się w zanieczyszczonym środowisku. Ona nie lubi konkurencji. Pojawia się za to wszędzie tam, gdzie jest czysto, gdzie – jak powiedziałby technolog produkcji – procesy produkcyjne są higieniczne. Do tego może ona się rozwijać w warunkach beztlenowych i w niskiej temperaturze, ale tylko podczas dłuższego przechowywania, o czym także wie niewielu. Trzecim najczęściej notowanym w RASFF zagrożeniem wykrywanym w produktach z Polski były mykotoksyny – z pleśni, w tym ochratoksyna i aflatoksyna. Raport NIK wylicza też inne zagrożenia, choćby fałszowanie żywności… – …zanieczyszczenia chemiczne, m.in. środkami ochrony roślin, pestycydami czy dodatkami do żywności, w wyniku przekroczenia ich norm. Do tego zanieczyszczenia fizyczne – kiedy w produktach znajduje się piasek, drewno, szkło, bywają opiłki metalowe, a nawet części ubrań: guziki, agrafki, szpilki. Najczęściej są one jednak wyłapywane w zakładach. Jak miał stwierdzić ponad 100 lat temu kanclerz Otto von Bismarck, „ludzie nie powinni wiedzieć, jak się robi kiełbasę i politykę”. Ale w grę wchodzą również niewłaściwe warunki przechowywania i sprzedaży, nielegalna produkcja, a nawet niewłaściwe warunki hodowli zwierząt, np. żywienie ich mączką kostną, by wymienić tylko te od lat występujące najczęściej. Co dowodzi, że nie uczymy się na błędach. – Pełna zgoda, a statystyki jedynie to potwierdzają: liczba zgłoszeń do RASFF systematycznie rośnie. O ile w 2017 r. było ich 87, o tyle rok później już 131, a dwa lata później aż 203. Czym to tłumaczyć? – Niespójnym, skomplikowanym i nieefektywnym nadzorem urzędowym nad żywnością w Polsce. Co do zasady: mamy w kraju dwa systemy kontroli żywności. Pierwszy wewnętrzny, producencki, który wynika z prawodawstwa unijnego i polega na stosowaniu tzw. dobrych praktyk produkcyjnych i higienicznych oraz Systemu Analizy Zagrożeń i Krytycznych Punktów Kontroli, w skrócie HACCP. Ten jest jasny, przejrzysty i szczelny, ale zależny od producentów żywności. I drugi – zewnętrzny, który jest głównym źródłem problemów, bo reguluje go wiele aktów prawnych, do tego powstałych w różnym czasie. Poza tym jest rozbudowany do granic możliwości. Dość powiedzieć, że w Polsce są aż cztery instytucje, które przeprowadzają kontrole zewnętrzne. I to w różnych zakresach. Są to: Państwowa Inspekcja Sanitarna, Inspekcja Weterynaryjna, Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych i Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Wcześniej było ich aż osiem. – Także Inspekcja Ochrony Środowiska, Państwowy Instytut Weterynaryjny, Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny oraz Krajowa Administracja Skarbowa, ta ostatnia w sprawach związanych z importem i eksportem żywności. To chyba dobrze? W myśl zasady: im więcej, tym bezpieczniej.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2022, 2022

Kategorie: Kraj, Wywiady