Obcy kapitał z ograniczonym zaufaniem

Obcy kapitał z ograniczonym zaufaniem

08.2008 Mlawa N/z fabryka LG Electronics Polska fot Leszek Zych/REPORTER

Jedynym kryterium otwarcia na kapitał zagraniczny nie może być tworzenie byle jakich miejsc pracy W każdym kraju są obszary świadomości kształtowane przez mity narodowe, ale w krajach nowoczesnych dominujący nurt myślenia państwowego stanowi realizm. Oznacza on kierowanie się we wszelkim działaniu rozumem, logiczną analizą zdarzeń, obliczaniem, a nie uczuciami czy intuicją. W Polsce mity silnie odwołujące się do przeżyć i emocji mają niestety wpływ także na myślenie o gospodarce. Każda dyskusja o polskiej gospodarce musi uwzględniać nasze relacje z Unią Europejską i kapitałem zagranicznym. A te bywają w Polsce różnie postrzegane, bo dzisiejsze zdarzenia i koncepcje odwołują się do odmiennie widzianych czynników, które ukształtowały obecną sytuację. Przede wszystkim mają umocowanie w różnym rozumieniu przemian ustrojowych 1989 r. Chodzi o to, czy my zbawiliśmy Europę, czy też ona nas przygarnęła. Zwycięzca czy petent W tym, co głoszą przywódcy obozu Solidarności, teraz bardzo podzieleni, wspólne jest przekonanie, że obaliliśmy komunę i Związek Radziecki, wyzwalając narody spod rosyjskiego buta. Przyjmijmy na chwilę ten punkt widzenia. Oznacza on, że polscy herosi pokonali przeciwnika Zachodu, a tym samym uwolnili tenże Zachód od wydatków na zbrojenia zimnej wojny i otworzyli nową strefę wpływów dla USA oraz Unii Europejskiej. Za taki czyn powinna się należeć solidna zapłata. Nie tylko umorzenie długów, ale i liczne dotacje, bo przecież wyścig zbrojeń kosztował więcej. A przywódcy obalenia komuny powinni zostać zaproszeni do tworzenia nowego ładu politycznego świata, bo przecież unicestwili stary. Tymczasem nic takiego się nie stało. Do rozmów z Zachodem przystąpiliśmy w roli petenta, a nie zwycięzcy. Zachód bowiem inaczej postrzegał zmiany ustroju w Polsce. Uważał, że wygranie z obozem państw socjalistycznych jest zwycięstwem gospodarki rynkowej i indywidualnej przedsiębiorczości nad radzieckim centralnym planowaniem i kolektywizmem. Sprawdzianem była kosztowna konfrontacja okresu zimnej wojny i wyścigu zbrojeń. Swoją rolę odegrały też instrumentalnie przecież traktowane idee praw człowieka i wolności, które okazały się atrakcyjniejsze od radzieckiej formy internacjonalizmu. Rola sił opozycyjnych w obozie przeciwnika, w tym polskiej Solidarności, była tylko pomocnicza. Działały one przy wsparciu Zachodu i do tego mitycznie rozumianego Zachodu chciały dołączyć, nie targując się o warunki przyłączenia. W tej sytuacji pozycja petenta była zrozumiała. Chcieliśmy budować takie instytucje, jakie funkcjonowały w krajach Europy Zachodniej i w USA. Prosiliśmy o pomoc w redukcji długów i tworzeniu nowego modelu gospodarki. Nie było w tym siły pogromcy komuny i Związku Radzieckiego. Nie mogło być, bo historia była pisana głównie przez działania Zachodu, a tylko epizodycznie przez zdarzenia w Polsce. Świat uważał połączenie Niemiec i rozpad Związku Radzieckiego za dużo ważniejsze od zmiany ustroju w Polsce. Tylko naiwni mogą temu się dziwić. Ale naiwni nie powinni się zajmować polityką. W tej sytuacji pod dyktando międzynarodowych instytucji finansowych przeprowadzono transformację polskiej gospodarki, zbierającą dzisiaj więcej krytyki niż pochwał. Popełniono w jej trakcie wiele błędów, dokonując ideologicznej prywatyzacji, likwidując całe sektory gospodarki, nie panując nad polityką gospodarczą. Zobowiązano się do pełnego otwarcia na kapitał zagraniczny i goszczono go z licznymi przywilejami. Pojedynczy przeciwnicy tych przemian nie mieli siły sprawczej. Parasol Solidarności nad reformami Balcerowicza przesądzał o skuteczności ich wdrażania. Inna sprawa, że ta siła nie bardzo rozumiała, co wspiera. Później jednak żaden rząd zasadniczo nie zakwestionował drogi wybranej w 1989 r. Z historycznego dystansu można więc zauważyć, że zmiany dokonane w 1989 r. były tak bezalternatywne jak te z 1945 r. W obu okresach realna siła była po stronie zmieniających ustrój. Ta ocena niektórym wyda się zbyt brutalna, ale historia tak zweryfikowała te procesy. Relacje gospodarcze z Unią Dzisiaj mitycznym Zachodem jest dla nas Unia Europejska, której pełnoprawnym członkiem staliśmy się w 2004 r. To pieniądze z Unii stanowią podstawę naszych inwestycji infrastrukturalnych. Realnym partnerem w gospodarce są zagraniczni właściciele firm działających w Polsce. To oni decydują o zatrudnieniu wielu Polaków, inwestują w przemyśle i handlu, mają wpływ na wielkość wskaźnika PKB. Większość naszego eksportu wynika z przepływów towarów wewnątrz międzynarodowych korporacji, 65% długu Polski jest finansowane przez zagraniczny kapitał. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy to dobrze. Polacy lubią historię, więc spójrzmy na jej karty. Przyjęcie chrześcijaństwa z Rzymu, choć

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 22/2016

Kategorie: Opinie