W dawnym ośrodku przemysłu ciężkiego oddycha się dziś czystym powietrzem Korespondencja z Ostrawy O Ostrawie mówi się, że to miasto wizualizacji. W ciągu minionych 15 lat powstało np. kilka wizji przebudowy głównej stacji kolejowej i kształtu ostrawskiego niebotyku. Ostrava Tower ma być najwyższym budynkiem w Czechach (235 m) i właśnie dostał on zielone światło. Rozbudowa Domu Sztuki czy filharmonii też ma imponujące wizualizacje, w tworzeniu niektórych projektów uczestniczyli polscy architekci. Galeria Sztuki Współczesnej PLATO zyskała nową siedzibę w starej rzeźni dzięki projektowi Roberta Koniecznego. Odwiedzam miasto w ważnym dla Czechów dniu – w 30. rocznicę powstania Czeskiego Narodowego Banku i czeskiej waluty, czyli oddzielenia się od Słowacji. To pierwszy dzień emisji banknotu 1000-koronowego z okolicznościowym nadrukiem. Pod budynkiem banku narodowego stoi gigantyczna kolejka. Rocznicowe 1000-koronówki jeszcze tego samego dnia osiągną na aukcjach pięciokrotne przebicie. Stoimy na wysokości 73 m na bardzo wietrznej, najwyższej w Czechach platformie wieży największego czeskiego ratusza i gwarzymy o ostrawaku Nohavicy, teatrze, książkach. Filip Witkowski, Polak z Katowic, siostrzanego miasta Ostrawy, jest studentem bohemistyki, koordynatorem polskich usług przewodnickich w Ostrawie. – Jak mówią Czesi, będziemy sobie tykać, a nie wikać – uśmiecha się Filip. Czesi zwyczajowo jednak się nie tykają, mają formę „wy” jako oficjalną, zamiast „pan/pani”. A na mieszkańców Ostrawy w regionie mówią ostrawak, a nie ostrawianin. W dawnym ośrodku przemysłu ciężkiego oddycha się czystym powietrzem, potwierdzają to rankingi, np. portal IQAir. Zamiast licznych kopalń, kombinatu hutniczego i koksowni mamy tu nietrujące postindustrialne zabytki pełne kultury, sztuki i dobrego jedzenia. Karwina, podobnie jak Miedzianka – Z moich obserwacji i rozmów z czeskimi znajomymi wynika, że literatura jest dla nich bardzo ważna i żywa. Cały czas na tapecie są klasyki, ale i nowa literatura ma szansę, świadczy o tym choćby liczba odwiedzających podczas naszego festiwalu literatury, tym razem 3-4 marca. Z racji innego stylu życia, również tego rodzinnego, Czesi więcej czasu poświęcają na wspólne czytanie z dziećmi. Jeżeli np. u nas na wieży pojawia się jakaś nowa publikacja o Ostrawie, historii regionu lub coś podobnego, to niektórych musimy odprawić z kwitkiem, bo nakład się wyprzedał – wylicza Witkowski. Magdaléna Staňková z Galerii Sztuk Pięknych (Dom Sztuki) GVUO mówi mi o książce „Šikmý kostel” (Krzywy kościół) Karin Lednickiej, która porwała Czechów do poznawania lokalnych historii. Magdaléna ma polskie korzenie, mieszka w Żywocicach niedaleko Karwiny, tej z rzeczywistym „krzywym kościołem”. Ta historia górniczej osady, nieistniejących obiektów, ludzi, którą Lednická ożywiła ku wielkiemu zainteresowaniu czytelników (coś jak nasza „Miedzianka” Filipa Springera), bardzo mocno obchodzi mieszkańców tych okolic. Spektakle w Ostrawie i w Czeskim Cieszynie były oblegane. Magdaléna mówi, że właściwie każda rodzina stamtąd odnajduje cząstkę swojej historii w tej lokalnej sadze. – Sztuka mną wstrząsnęła, bo znam historię, znam język czeski i polski, pochodzę z Katowic, z typowo śląskiej rodziny górniczo-hutniczej, więc te emocje, jeśli dochodzi do wypadku, są mi znane. Kiedy mój ojciec pracował na kopalni, zawsze najważniejsze dla mnie było dowiedzieć się, gdzie był wypadek, żebym wiedział, czy wszystko jest w porządku – przyznaje Witkowski. Podkreśla, że codzienna obecność sztuki wydaje mu się ukrytą cechą Czechów, o której wie mało Polaków: – Widzi się tylko piwoszy, a często to piwo towarzyszy właśnie książce czy sztuce teatralnej. Przekonuję się o tym wieczorem, gdy widzę tłum odświętnie ubranych ludzi w Teatrze Antonina Dworzaka na śpiewanej po czesku operze komicznej. Przede mną kupowała bilety niewidoma młoda kobieta. Zauważam ją na widowni, wygląda na szczęśliwą. Historia kolekcji i zakarpacka Ruś W śródmieściu, przy ulicy Nádraží, zaciekawia kawiarnia Elektra w przedwojennym Domu Górnika. Trochę tam dekadencko. Budynki w tej części Ostrawy zachwycają, wiele z nich to modernizm w czystej postaci. W pobliżu Dom Sztuki GVUO – zbudowany jako galeria sztuki w wyniku publicznego przetargu w 1926 r. Cegła, proste kształty, dużo szkła. Pod ziemią piwnice na magazyny i jedyny w kraju specjalny skaner do dzieł sztuki, jeden z 30 takich na świecie. Kolekcja jest









