Wprowadzenie stanu wojennego było wyrazem odpowiedzialności za realnie istniejące państwo polskie Wydarzenia jesienią 1981 r. w Polsce są przedmiotem żywych sporów od 40 lat. W rocznicowych tekstach powtarzają się te same lub podobne rozbieżne opinie i oceny na temat stanu wojennego i roli gen. Jaruzelskiego. Najczęściej są to głosy moralistów, idealistycznych przeciwników politycznego realizmu, wspomnienia kombatanckich przeżyć i oceny według własnych kryteriów i wyobrażeń etycznych, swojego kanonu wartości – subiektywne zatem, każdy może oceniać, jak uważa. Wiadomo, że pamięć bardzo dzieli – każdy ma swoją. Na ten temat wypowiadało się już wielu najważniejszych dziennikarzy i naukowców, w tym ludzie młodzi, którzy osobiście nie mieli takich przeżyć. Ci z Instytutu Pamięci Narodowej próbowali narzucić podział na prawdziwych patriotów i zdrajców, na bohaterów i kolaborantów. Ten podział albo-albo, czarno-biały, przeciwstawianie absolutnego dobra absolutnemu złu, romantyczny idealizm kontra pragmatyczny realizm i nieuwzględnianie różnych stanowisk, stale daje znać o sobie, jest orężem w starciach z przeciwnikami politycznymi, których traktuje się jak wrogów. Stąd zacietrzewienie, bezkompromisowość, myślenie totalitarne w sprawach politycznych, w ocenach powojennej historii. Czyż nie jest to typowy przykład polskich sporów o niedawną przeszłość, w których dominuje absolutyzowanie własnych racji, brak relatywizmu i zrozumienia dla przeciwnej strony, dezaprobowanie zwolenników innych opcji, odmiennych punktów widzenia. Tak jakby się miało patent na prawdę i słuszność. A przecież dążenie do rozumienia racji innych jest wyrazem dojrzałej mądrości, różnice wcale nie muszą wynikać z tego, że „oni” reprezentują zło immanentne, po prostu przekonani do określonych założeń dochodzą do innych niż „my” wniosków. Pociąg Solidarności Do przyjęcia są krytyczne oceny postaw i decyzji Generała, pomijam zaś te deprecjonujące i obraźliwe. Unikam polemik, po co powielać impertynencje czy infantylne sposoby postrzegania przeszłości, nie wspominając o kłamstwach i bredniach, jakich coraz więcej. Poza tym z braku miejsca, bo żeby zadać kłam jednemu zdaniu, trzeba by napisać duży tekst. Z racji okrągłej rocznicy wynotowałem, co pozytywnego myśleli o Generale ważniejsi jego przeciwnicy – uczestnicy i analitycy tamtych wydarzeń. Co doceniali w jego decyzjach politycznych i wyborach moralnych w czasie nieszczęścia, jakie dotknęło wówczas Polskę. Co chcieli utrwalić w pamięci rodaków. Jesienią 1981 r. pociąg Solidarności pędził po zajętym torze (metafora Jacka Kuronia) – zderzenie było nieuniknione. Na I Zjeździe Solidarności związek zradykalizował się w żądaniach, ruszył do ataku, nie bacząc na uwarunkowania wewnętrzne i zewnętrzne. Dobitnie świadczyły o tym postulaty z gatunku pobożnych życzeń oraz wiele faktów oszalałej demokracji, m.in. wypowiedzi bezkompromisowych tuzów Solidarności, utrwalone w związkowej prasie i innych materiałach źródłowych, które nakręcały tempo rewolty i w sposób bezpośredni wiodły do przewrotu. Powiedzmy wprost: wśród opozycji, oprócz ludzi zasłużonych w pokojowej rewolucji i głosów rozsądku, bo takie były, przestrzegających przed konsekwencjami eskalacji, byli także zwolennicy naiwnego idealizmu, fanatyczni przeciwnicy, gotowi na wszystko. To właśnie ich radykalizm w żądaniach i naciski na władzę, gdy ta przyparta do ściany nie miała już dokąd się cofać, przeważyły w kierownictwie Solidarności. Gambit Jaruzelskiego. Ostatnia tajemnica stanu wojennego Roberta Walenciaka w naszej księgarni Dlaczego kompromis 1981 r. się nie udał? „Źle ocenialiśmy sytuację”, wspominał Adam Michnik w rozmowie z Generałem. Ten sam Michnik, który odgrażał się władzy ludowej nawet z więzienia, po latach z dystansu przyznawał: „Za ustanowienie stanu wojennego w Polsce również mój obóz jest odpowiedzialny. Dlatego, że nie umieliśmy wytworzyć języka dialogu. Jeżeli jest kompromis, który się załamuje, to są za to odpowiedzialni wszyscy. (…) Moim zdaniem była szansa w pierwszej połowie 1981 r. Później została uruchomiona dynamika konfrontacyjna. Obie strony w gruncie rzeczy nie wierzyły, że kompromis jest możliwy”. Powtórzę, by utrwalić dla potomnych, to, co o sytuacji w kraju jesienią 1981 r. napisał nie byle kto, bo Jerzy Andrzejewski, pisarz, KOR-owiec, autor „Miazgi”: „Wiem nie od dzisiaj, iż w samej Solidarności Lech Wałęsa ma wielu przeciwników, uważających go za zbyt umiarkowanego. Wydaje się zresztą, że i po stronie partyjno-rządowej znajdują się jednostki, które zatrute fanatyzmem ideologicznym przedkładałyby nad rozważnego Wałęsę kogoś bardziej popędliwego (…). Przeraża mnie fakt, w jak wielu umysłach degeneracji, zresztą różnorakiej, uległ elementarny zmysł państwowy, może nie patriotyzm, lecz właśnie
Tagi:
Adam Michnik, Aleksander Małachowski, Andrzej Celiński, Andrzej Werblan, Bogdan Borusewicz, Bronisław Łagowski, CBOS, historia Polski, historia PRL, historia XX wieku, Instytut GfK Polonia, IPN, Jędrzej Giertych, Jerzy Andrzejewski, Jerzy Holzer, Juliusz Mieroszewski, Karol Modzelewski, komunizm, KOR, Kultura paryska, Lech Wałęsa, NSZZ Solidarność, policja historyczna, polityka historyczna, PRL, solidarność, stan wojenny, Waldemar Kuczyński, Wojciech Jaruzelski, Wojsko Polskie