Poligon Polska

Poligon Polska

Elity wpisały strategię Polski w strategię amerykańską, a ta przypisuje nam rolę państwa frontowego Prof. Stanisław Bieleń – politolog, pracownik Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego Przeczytałem w „Gazecie Wyborczej” analizę prof. Romana Kuźniara „Z Rosją na razie warto pomilczeć”. Może rzeczywiście lepiej milczeć, niż na nią krzyczeć? – Ale jest jeszcze trzecia opcja – prowadzić z nią rozumny i cierpliwy dialog. Wzajemna akceptacja jest warunkiem sine qua non budowania jakiegokolwiek kompromisu i porozumienia. To oczywiste, ale jeśli nie mamy sobie nic do powiedzenia, milczenie jest lepsze niż awantura. Przed wyborami w 2005 r. Bronisław Komorowski pouczał prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, że na Rosję trzeba krzyczeć. – A ja ciągle mówię o mądrej polityce, w której chodzi nie o pobrzękiwanie szabelką, histeryczny wrzask, demonstrowanie niechęci, lecz o racjonalne działania wynikające z wypracowanej strategii. W polityce zagranicznej, zwłaszcza wschodniej, powinniśmy mieć wizję tego, co chcemy osiągnąć z partnerami. W takiej strategii musimy się zastanowić, czym dla Polski jest Rosja. Jeśli jest wrogiem, żaden dialog nie ma racji bytu. Ale czy tak rzeczywiście jest i czy takie traktowanie Rosji leży w interesie Polski? Otwarcie już było Milczenie jest oznaką braku wizji polityki wobec Rosji? – Przede wszystkim ujawnia ono deficyt wysiłku intelektualnego elit politycznych, których nie stać na nic innego poza manifestowaniem wrogości. A jednak było inaczej. Po objęciu władzy Platforma Obywatelska dokonała zwrotu w polityce wschodniej: Donald Tusk w Moskwie, Władimir Putin na Westerplatte, obaj politycy w Katyniu, a kilka dni później – po katastrofie prezydenckiego tupolewa – w Smoleńsku. Rosyjska Duma Państwowa przyjęła uchwałę potępiającą zbrodnię katyńską, a tamtejsza telewizja pokazała „Katyń” Andrzeja Wajdy… Rząd Donalda Tuska uczynił ten wysiłek intelektualny, wydawało się, że ma wizję polityki wobec Moskwy. – Donald Tusk po objęciu rządu zderzył się z twardymi realiami. Jako polityk myślący i pragmatyczny wiedział, że jednym z najważniejszych elementów troski o interesy Polski jest ułożenie dobrych relacji z sąsiadami, szczególnie z Rosją. Mądry polityk szybko się uczy i wdraża racjonalne rozwiązania w życie. Niestety, Donald Tusk dość szybko zrewidował swoje stanowisko. Dlaczego? – Po katastrofie w Smoleńsku działał w sytuacji silnej presji środowisk, które wykorzystały ją do kampanii antyrosyjskiej. Donald Tusk jej uległ. Nie miał łatwo: oskarżono go o zorganizowanie wspólnie z Putinem zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Prezydenta Bronisława Komorowskiego nazwano Komoruskim. Czy ta presja przesądziła o rezygnacji z polityki otwarcia na Rosję? – Myślę, że to jeden z ważnych czynników, ale było także wiele zaniechań po stronie samego premiera i ekipy rządzącej. Nie wykorzystano wszystkich możliwości i mechanizmów zbadania przyczyn tragedii smoleńskiej. Rząd nie skorzystał z pomocy zachodnich sojuszników, którzy mają doświadczenie w badaniu takich spraw. Przecież wiadomo było, że katastrofa prezydenckiego samolotu na terytorium Rosji musi zrodzić fantastyczne interpretacje, legendy i mity. Nawet gdyby w tej sprawie Tusk odwołał się do Pana Boga, to i tak Prawo i Sprawiedliwość wiedziałoby swoje. – Przywołuje pan fatalizm, a ja nie zgadzam się na stygmatyzowanie PiS. W takich sprawach rząd powinien działać wspólnie z opozycją, w komisjach powinni być przedstawiciele wszystkich zainteresowanych środowisk. Katastrofami powinni zajmować się eksperci, a nie politycy. – Ale mogło powstać jakieś wspólne gremium polityczne. Powstała komisja Macierewicza. – W jaskrawej opozycji do rządu. Wielka gra Interesy Polski i Rosji musiałyby się zderzyć, nawet gdyby nie doszło do katastrofy. Myślę o Partnerstwie Wschodnim, któremu towarzyszy grzech pierworodny – jego promotorami byli politycy znani z sympatii antyrosyjskich i proamerykańskich: Radosław Sikorski i Carl Bildt. – W myśleniu analitycznym należy brać pod uwagę wszystkie uwarunkowania. Trudno natomiast jednoznacznie udowodnić bezpośredni związek między Partnerstwem Wschodnim a załamaniem relacji polsko-rosyjskich. Wiadomo, że inicjatorom Partnerstwa Wschodniego zabrakło widzenia szerszego kontekstu geostrategicznego. Analizując od wielu lat to, co się dzieje na Wschodzie, stwierdzam, że bez Rosji, głównego rozgrywającego w przestrzeni poradzieckiej, nie da się rozwiązać wielu spraw. Taki jest po prostu układ sił między Rosją a innymi partnerami poradzieckimi. Rosja jest także głównym sukcesorem Związku Radzieckiego w dziedzinie strategicznej, odgrywania ról międzynarodowych, także

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 30/2015

Kategorie: Wywiady