Polska Dudy, Polska Trzaskowskiego

Polska Dudy, Polska Trzaskowskiego

20.06.2020 Monki, Spotkanie kandydata na prezydenta Andrzeja Dudy z mieszkancami Moniek fot. Łukasz Rutkowski/REPORTER

ALEKSANDER KWAŚNIEWSKI: Jeżeli Andrzej Duda zostanie znów wybrany, to mamy dalszy ciąg Polski PiS. Zmiana w Pałacu Prezydenckim zakończy etap Polski PiS Rozmowa z Aleksandrem Kwaśniewskim Nasza rozmowa ukaże się w poniedziałek, 29 czerwca. Wyobraźmy więc sobie taką sytuację – zagląda pan do gazety i czyta: Andrzej Duda wygrał w pierwszej turze. – Byłbym zdziwiony. Ale takiego scenariusza też nie da się wykluczyć. Dlaczego się nie da? Nastroje tak falują? – Gdybyśmy mogli mieć zaufanie do sondaży, to oczywiście byłoby nam wygodniej. Ja mam to zaufanie bardzo ograniczone… Ale wydaje mi się, że zwycięstwo Andrzeja Dudy w pierwszej turze jest mało prawdopodobne. Zaryzykuję, dzisiaj bym obstawiał, że Andrzej Duda będzie zwycięzcą w pierwszej turze z wynikiem w granicach 43-44% głosów. I już do tych 50% nie dozbiera? – Będzie musiał o te dodatkowe 6% walczyć w drugiej turze, co także jest możliwe, ale nie będzie łatwe. Czy dokręcą, czy zbudują swoje państwo PiS? Czy głos na Dudę to głos na Kaczyńskiego? – Zdecydowanie! To jest z punktu widzenia obozu PiS i samego prezesa Kaczyńskiego kwestia kluczowa – jeżeli Andrzej Duda zostanie znów wybrany, mamy dalszy ciąg Polski pisowskiej. Natomiast gdyby nastąpiła zmiana w Pałacu Prezydenckim, byłoby to właściwie zakończenie etapu Polski PiS. Tak bardzo by to zmieniło sytuację? – Gdy opozycja zdobyła większość w Senacie – już powstała duża wyrwa. Proces legislacyjny został wydłużony, choć nie został zatrzymany. A teraz byłaby zupełnie inna sprawa. Prezydent dysponuje prawem weta; jak wiadomo, weto można uchylić większością trzech piątych głosów… A tyle PiS w Sejmie nie ma. – Jest to więc krok do kohabitacji, do Polski lepszej, dającej więcej równowagi politycznej. Ale z punktu widzenia obozu pisowskiego to koniec tego, co zawsze lubił Jarosław Kaczyński, czyli realizacji jego projektów, walki z imposybilizmem. Stąd zresztą te bardzo zdecydowane działania PiS, żeby wybory prezydenckie odbyły się w maju, bo wtedy wynik był przesądzony. Ale rachuby Kaczyńskiego wciąż są te same: żeby Duda wygrał i był przez kolejne pięć lat. Takim nikim… – Takim nikim. Mamy trzy lata do wyborów parlamentarnych i PiS chciałoby w tym czasie bardzo wiele rzeczy dokręcić. Do końca. Orbán jest tu dla nich znakomitym przykładem. I dokręcą? – Na szczęście nie mają większości konstytucyjnej, czyli konstytucja nas broni, nawet jeżeli jest naciągana i gwałcona. Ale ryzyko, że dokręcą, że zbudują swoje państwo PiS, istnieje. Choć mniejsze niż na Węgrzech, bo u nas siła społeczeństwa obywatelskiego jest kolosalna. Jest ono też gwarantem, że wybory będą inne. Głos ludu jest donośny. No to załóżmy, że będzie kohabitacja. Pan swoją kohabitację wygrał, a Lech Kaczyński zmierzał do klęski w rozgrywce z premierem. Trzaskowski ma umiejętność takiej gry? Ona przecież nie jest łatwa. – Nie jest łatwa, ale jest możliwa. Ja w ciągu 10 lat miałem i czasy kohabitacji z rządem Jerzego Buzka, a później Kazimierza Marcinkiewicza, i czasy współpracy z rządami z własnego obozu, Leszka Millera i Marka Belki, co też nie było łatwe. Kluczowe jest, czy okazuje się dobrą wolę, czy jest troska o wspólny interes, gotowość do dialogu i przestrzegania prawa. Jeżeli te warunki są spełnione, można współpracować dla dobra państwa. Czy Trzaskowski ma takie cechy? Moim zdaniem – ma. Uważam, że jest człowiekiem zdecydowanie bardziej łagodnym, koncyliacyjnym niż typowym fighterem. To człowiek i dobrze wykształcony, i dobrze wychowany, kulturalny, szanujący ludzi. Jestem przekonany, że kohabitacja z jego strony byłaby możliwa. Na ile odwzajemniano by mu się, czy większość parlamentarna i rząd chciałyby szanować prezydenta, nie ograniczać jego możliwości działania – tu już mam więcej wątpliwości. A czy on wytrzyma to napięcie, walkę? PiS zawsze nakręca emocje, zawsze atakuje. – Jeżeli startuje się w wyborach prezydenckich, trzeba wiedzieć i przyjąć do wiadomości, że nastawiamy się na sprawy trudne. Zwłaszcza że współpraca z większością, którą dziś mamy, jest trudna. Ale też perspektywa roku 2020 i dalszych lat jest niełatwa, bo na świecie czasy są ciężkie, a Polska jest bardzo podzielona. Z jego własnych pomysłów nic się nie zrealizowało A jak w obliczu tych wyzwań dawał sobie radę Andrzej Duda?

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 27/2020

Kategorie: Wywiady