ALEKSANDER KWAŚNIEWSKI: Jeżeli Andrzej Duda zostanie znów wybrany, to mamy dalszy ciąg Polski PiS. Zmiana w Pałacu Prezydenckim zakończy etap Polski PiS Rozmowa z Aleksandrem Kwaśniewskim Nasza rozmowa ukaże się w poniedziałek, 29 czerwca. Wyobraźmy więc sobie taką sytuację – zagląda pan do gazety i czyta: Andrzej Duda wygrał w pierwszej turze. – Byłbym zdziwiony. Ale takiego scenariusza też nie da się wykluczyć. Dlaczego się nie da? Nastroje tak falują? – Gdybyśmy mogli mieć zaufanie do sondaży, to oczywiście byłoby nam wygodniej. Ja mam to zaufanie bardzo ograniczone… Ale wydaje mi się, że zwycięstwo Andrzeja Dudy w pierwszej turze jest mało prawdopodobne. Zaryzykuję, dzisiaj bym obstawiał, że Andrzej Duda będzie zwycięzcą w pierwszej turze z wynikiem w granicach 43-44% głosów. I już do tych 50% nie dozbiera? – Będzie musiał o te dodatkowe 6% walczyć w drugiej turze, co także jest możliwe, ale nie będzie łatwe. Czy dokręcą, czy zbudują swoje państwo PiS? Czy głos na Dudę to głos na Kaczyńskiego? – Zdecydowanie! To jest z punktu widzenia obozu PiS i samego prezesa Kaczyńskiego kwestia kluczowa – jeżeli Andrzej Duda zostanie znów wybrany, mamy dalszy ciąg Polski pisowskiej. Natomiast gdyby nastąpiła zmiana w Pałacu Prezydenckim, byłoby to właściwie zakończenie etapu Polski PiS. Tak bardzo by to zmieniło sytuację? – Gdy opozycja zdobyła większość w Senacie – już powstała duża wyrwa. Proces legislacyjny został wydłużony, choć nie został zatrzymany. A teraz byłaby zupełnie inna sprawa. Prezydent dysponuje prawem weta; jak wiadomo, weto można uchylić większością trzech piątych głosów… A tyle PiS w Sejmie nie ma. – Jest to więc krok do kohabitacji, do Polski lepszej, dającej więcej równowagi politycznej. Ale z punktu widzenia obozu pisowskiego to koniec tego, co zawsze lubił Jarosław Kaczyński, czyli realizacji jego projektów, walki z imposybilizmem. Stąd zresztą te bardzo zdecydowane działania PiS, żeby wybory prezydenckie odbyły się w maju, bo wtedy wynik był przesądzony. Ale rachuby Kaczyńskiego wciąż są te same: żeby Duda wygrał i był przez kolejne pięć lat. Takim nikim… – Takim nikim. Mamy trzy lata do wyborów parlamentarnych i PiS chciałoby w tym czasie bardzo wiele rzeczy dokręcić. Do końca. Orbán jest tu dla nich znakomitym przykładem. I dokręcą? – Na szczęście nie mają większości konstytucyjnej, czyli konstytucja nas broni, nawet jeżeli jest naciągana i gwałcona. Ale ryzyko, że dokręcą, że zbudują swoje państwo PiS, istnieje. Choć mniejsze niż na Węgrzech, bo u nas siła społeczeństwa obywatelskiego jest kolosalna. Jest ono też gwarantem, że wybory będą inne. Głos ludu jest donośny. No to załóżmy, że będzie kohabitacja. Pan swoją kohabitację wygrał, a Lech Kaczyński zmierzał do klęski w rozgrywce z premierem. Trzaskowski ma umiejętność takiej gry? Ona przecież nie jest łatwa. – Nie jest łatwa, ale jest możliwa. Ja w ciągu 10 lat miałem i czasy kohabitacji z rządem Jerzego Buzka, a później Kazimierza Marcinkiewicza, i czasy współpracy z rządami z własnego obozu, Leszka Millera i Marka Belki, co też nie było łatwe. Kluczowe jest, czy okazuje się dobrą wolę, czy jest troska o wspólny interes, gotowość do dialogu i przestrzegania prawa. Jeżeli te warunki są spełnione, można współpracować dla dobra państwa. Czy Trzaskowski ma takie cechy? Moim zdaniem – ma. Uważam, że jest człowiekiem zdecydowanie bardziej łagodnym, koncyliacyjnym niż typowym fighterem. To człowiek i dobrze wykształcony, i dobrze wychowany, kulturalny, szanujący ludzi. Jestem przekonany, że kohabitacja z jego strony byłaby możliwa. Na ile odwzajemniano by mu się, czy większość parlamentarna i rząd chciałyby szanować prezydenta, nie ograniczać jego możliwości działania – tu już mam więcej wątpliwości. A czy on wytrzyma to napięcie, walkę? PiS zawsze nakręca emocje, zawsze atakuje. – Jeżeli startuje się w wyborach prezydenckich, trzeba wiedzieć i przyjąć do wiadomości, że nastawiamy się na sprawy trudne. Zwłaszcza że współpraca z większością, którą dziś mamy, jest trudna. Ale też perspektywa roku 2020 i dalszych lat jest niełatwa, bo na świecie czasy są ciężkie, a Polska jest bardzo podzielona. Z jego własnych pomysłów nic się nie zrealizowało A jak w obliczu tych wyzwań dawał sobie radę Andrzej Duda?
Tagi:
Aleksander Kwaśniewski, Andrzej Duda, Jacek Kurski, Jarosław Kaczyński, kampania wyborcza, koalicja Lewica, Lewica, marketing polityczny, media publiczne, PiS, polityka, Polska, polska polityka, prezydenci, prezydent, propaganda, Rafał Trzaskowski, Robert Biedroń, telewizja, telewizja publiczna, TVP, wybory, wybory prezydenckie 2020










