Prymas Glemp: „Kościół nie chce ani złotówki z budżetu państwa za nauczanie religii w szkołach publicznych”. Obecnie ta „ani złotówka” to ok. 1,5 mld zł rocznie.
Trwa dyskusja na temat religii w szkołach. Kościół i zaprzyjaźnione z nim organizacje coraz ostrzej i agresywniej bronią status quo, choć praktycznie nikt z obecnego rządu nie zapowiada całkowitego usunięcia zajęć z religii z programów nauczania.
W całej tej dyspucie umyka fundamentalny fakt, że obecność lekcji religii w publicznych szkołach nie jest niczym oczywistym, tym bardziej że podstawy programowe katechez przygotowuje nie państwo, lecz episkopat. Religia w polskich szkołach nie jest żadną nauką, lecz katolicką dogmatyką, a zatem zwykłą indoktrynacją. Mało kto też pamięta, że tryb wprowadzania religii do szkół może budzić poważne wątpliwości, a już na pewno nie miał on nic wspólnego z dialogiem wpisanym w konstytucję.
Religia weszła do szkół już w 1990 r. – tej decyzji nie poprzedziła żadna debata publiczna, nie wysłuchano partnerów społecznych, nie liczyło się zdanie większości obywateli, którzy woleli, aby lekcje religii były prowadzone w kościołach. Na dodatek katechezy zostały wprowadzone do szkół instrukcją ministra edukacji Henryka Samsonowicza, z pominięciem drogi ustawowej. Dlatego ówczesna rzeczniczka praw obywatelskich Ewa Łętowska uważała, że w tej sprawie władza złamała konstytucję. Wydaje się, że rząd Tadeusza Mazowieckiego, choć po upadku komuny miał dość silny mandat demokratyczny, postanowił użyć metod autorytarnych, do których po latach powróciło Prawo i Sprawiedliwość.
Ale to był dopiero początek umacniania pozycji Kościoła w szkołach publicznych. Formalnie decyzję uregulowała ustawa o systemie oświaty z 1991 r., która mówiła o organizowaniu zajęć z religii przez publiczne placówki na życzenie rodziców. Następnie weszło w życie rozporządzenie ministra edukacji z 1992 r., które przypieczętowało sprawę obecności religii w planie lekcji i odpowiedzialność szkół za prowadzenie katechezy. Ostatecznie organizację lekcji religii przez państwo usankcjonował konkordat podpisany w 1993 r. Zgodnie z jego art. 12.1 „państwo gwarantuje, że szkoły publiczne podstawowe i ponadpodstawowe oraz przedszkola, prowadzone przez organy administracji państwowej i samorządowej, organizują zgodnie z wolą zainteresowanych naukę religii w ramach planu zajęć szkolnych i przedszkolnych”, a art. 12.2 głosi, że „program nauczania religii katolickiej oraz podręczniki opracowuje władza kościelna i podaje je do wiadomości kompetentnej władzy państwowej”.
Wzmianka o nauczaniu religii pojawia się także w obowiązującej Konstytucji – w art. 53.4 czytamy, że „religia kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób”. Wreszcie w 2007 r. włączono religię do średniej ocen. Wszystkie te zmiany były dokonywane bez konsultacji społecznych, prawie wyłącznie w dialogu między państwem i Kościołem katolickim, którego tryb mógł również wzbudzać wątpliwości prawne. Żadna inna organizacja pozarządowa nie miała bowiem tak uprzywilejowanego dostępu do władz publicznych jak episkopat.