Rzeźnicy z Serbii, nieogary z Polski

Rzeźnicy z Serbii, nieogary z Polski

Wakacyjne zaległości filmowe. Dla wymagających Wojna, eutanazja, gentryfikacja, weganizm to tematy, które poważne kino brało pod lupę w ostatnich miesiącach. Niestety, pandemia najpierw opóźniła premiery, a potem przekierowała trudniejsze filmy do obiegu DVD i na kanały streamingowe. Ale one tam są, czekają na nas, zwłaszcza w sezonie urlopowym. Jest co oglądać, jest o czym rozmawiać. „Aida” (reż. Jasmila Žbanić). Zachód przygląda się wojnie na Wschodzie W serbskim oryginale film nazywa się bardziej swojsko dla polskiego ucha: „Quo Vadis, Aïda?”. Owa Aida (fenomenalna Jasna Đuričić), nauczycielka ze Srebrenicy, pracująca dla sił ONZ jako tłumaczka, próbuje ocalić swoje miasto, własną rodzinę i siebie podczas inwazji wojsk serbskich w lipcu 1992 r. Srebrenica miała wtedy status strefy bezpieczeństwa, była bośniacką enklawą w Serbii. Gwarantem jej bezpieczeństwa były siły ONZ rozlokowane w pobliżu. Tymczasem do miasta wkraczają oddziały serbskie pod dowództwem Radka Mladića, co było ewidentnym naruszeniem wcześniejszych ustaleń i bezpośrednim zagrożeniem życia muzułmańskich mieszkańców Srebrenicy, wobec których Serbowie objawiali wcześniej jawną wrogość. Zachodni gwaranci mają jednak zupełnie inny punkt widzenia. Patrzą na te plemiona, trwające w jakimś nienawistnym szczękościsku na tych terenach od setek lat, i nie mogą się nadziwić, że ci ludzie chcą się wyrzynać w imię jakichś zupełnie abstrakcyjnych racji: rasistowskich, historycznych, wyznaniowych. Wyczuwa się tutaj stanowisko typu: „A niech oni wszyscy się pozarzynają, skoro tak bardzo im na tym zależy. Co nas to obchodzi? Jak się wyrżną nawzajem, od razu poczują się trochę lepiej. To jest dzicz, nad którą trudno zapanować”. „Aida” to produkcja międzynarodowa, z tym że przywódcy Bośni i Hercegowiny nie chcieli wspierać tego projektu, a nawet sabotowali film. Żeby nie otwierać ran, które już rzekomo dawno się zabliźniły. Jasmila Žbanić kręciła go więc po kawałku, często ukrywając się z ekipą. Film rozszedł się szeroko po świecie, był nominowany do Oscara w kategorii najlepszy film międzynarodowy, do BAFTY, czyli Oscara brytyjskiego, na festiwalu w Wenecji dostał nagrodę specjalną, tzw. Briana. Z kolei w ramach Europejskiej Akademii Filmowej otrzymał tytuł najlepszego filmu roku 2021. Krytyka doceniała zwłaszcza to, że pokazuje wojnę od strony cywilów, więc – wbrew pozorom – od strony osób najbardziej kompetentnych. Ostatecznie to cywile podczas wojny cierpią najbardziej i bywają pozbawieni opieki. Bo formacje wojskowe są jednak aprowizowane, opatrywane przez służby medyczne i wspomagane przez całe działy logistyki, a cywile bywają zostawieni samym sobie. Ich los bywa najgorszy, co znamy z rodzimych doświadczeń, choćby z czasów powstania warszawskiego. A wojna w Ukrainie, która wybuchła półtora roku po światowej premierze filmu (3 września 2020 r.) potwierdziła tamte konkluzje w sposób więcej niż dobitny. „Wszystko poszło dobrze” (reż. François Ozon). Śmierć wpisana w biznesplan Eutanazja po francusku. Tam tego rodzaju wspomagane samobójstwo jest ciągle nielegalne. A tu 85-letni przedsiębiorca po długim i intensywnym życiu zostaje dotknięty udarem i częściowo sparaliżowany. Nie mogąc z tym się pogodzić, prosi najstarszą córkę Emmanuèle (Sophie Marceau), aby pomogła mu rozstać się z życiem. Ta krok po kroku wdraża skomplikowaną procedurę, która ostatecznie dopełni się w Szwajcarii (tam eutanazja jest legalna). Oglądamy opowieść stonowaną, wyzbytą emfazy, celowo beznamiętną. Łza żalu pojawi się dopiero w ostatniej scenie. Film stawia pytanie: czy śmierć może być szczęśliwym zakończeniem i pod jakimi warunkami. I przypomina: moment odejścia na naszych oczach mocno przesuwa się w górę, w kierunku setki. Już w 2020 r., po raz pierwszy w historii, na Ziemi żyło więcej ludzi w wieku powyżej 60 lat niż dzieci poniżej lat pięciu. Każdego roku przewidywalna długość życia noworodków wzrasta o miesiąc. Samo umieranie to nie jest akt jednorazowy. To proces, który przebiega właściwie od momentu, kiedy zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy śmiertelni. Pytanie, co to znaczy „odejść na własnych zasadach”, „umrzeć z godnością”, „odejść z wyboru” itd. Często słyszymy o życiu od poczęcia do naturalnej śmierci, ale pytanie, co to znaczy „naturalna śmierć”. Czy ktoś, kto na przykład przez wiele lat przybliżał ją paleniem papierosów, notorycznym upijaniem się czy otyłością i innymi formami

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 28/2022

Kategorie: Kultura