Nieuctwo jest przyczyną nieszczęść, które nas spotykają. Widzę, jak wielu polityków jest kompletnymi nieukami, jeszcze źle wychowanymi Prof. Łukasz Turski – fizyk, profesor w Centrum Fizyki Teoretycznej PAN i przewodniczący Rady Programowej Centrum Nauki Kopernik Panie profesorze, chciałbym porozmawiać o polskiej edukacji. – O! Na to pytanie najlepszą odpowiedzią jest anegdota, jak w stanie wojennym telewizja przyjechała do górala, żeby przeprowadzić z nim wywiad, żeby powiedział coś dobrego. A on się wzbraniał, że nic nie powie. W końcu dziennikarz mówi do niego: „Ależ baco, jak wy tu powiecie, to cały świat będzie was widział!”. Na co on pyta: „Cały świat? W Ameryce też?”. „Oczywiście, że w Ameryce też!”. „No to dobrze, to dawajcie”. Włączyli więc kamery, światła, dziennikarz mówi do bacy: „To gadajcie!”. A on: „Ratunku!”. Jaki model edukacji powinniśmy więc budować? – To wymaga trochę historycznego wstępu. Po II wojnie światowej Europa, Stany Zjednoczone, Kanada i spora część świata w szalony sposób się wzbogaciły. Nastąpiło to poprzez rozwój technologiczny, ale to był taki XIX-wieczny rozwój technologiczny. Najpierw wszystko było elektryczne, potem pojawiła się elektronika, ale to ciągle było związane z XIX-wiecznym stylem życia. I nagle, zupełnie niepostrzeżenie, wydarzyło się „coś”. Bez istotnych nowych osiągnięć nauki, bo nic takiego wielkiego, przełomowego w fizyce pod koniec XX w. się nie wydarzyło, zaczęła się nowa rewolucja technologiczna, która jest zupełnie inna, niż była na początku XX w. Charakteryzuje się ona niesamowitą głębią i szybkością przemian. W dodatku zmieniła podstawowe pojęcia społeczne, zwłaszcza kontaktów międzyludzkich. Na czym to polega? – Rzędzian mógł być na Dzikich Polach, ale sądził się ze swoimi sąsiadami gdzieś spod Poznania o gruszki spadające na miedzę. W tej chwili sąsiad to ktoś, kto jest na moim portalu społecznościowym i on geometrycznie może być gdziekolwiek. Geometria kontaktów międzyludzkich z geometrii kuli ziemskiej zmieniła się na geometrię sieci informatycznych. Myśmy prawie wszystko, poza produkcją, przenieśli do sieci. To spowodowało, że w życiu społecznym nastąpiła wielka przemiana. Nasza struktura społeczna, ta sprzed 2001 r., przestała istnieć. Rewolucja jak Gutenberg Tak dokładnie pan to wyznacza? – Mogę podać nawet dzień. Ona przestała istnieć w dniu, w którym Steve Jobs pokazał pierwsze prawdziwie mobilne urządzenie działające w sieci, czyli iPoda. Od tego zaczyna się zmiana. I młodzi żyją już w całkowicie innej cywilizacji. Natomiast nasze pokolenia, te, które ciągle zarządzają tym interesem, próbują to wszystko wtłoczyć w XX-wieczny schemat patrzenia na rzeczywistość. A to się nie daje! To wywołuje konflikt. Młodzi ludzie inaczej patrzą na świat, mają inne potrzeby. Patrzą ciągle w te telefony. – Niech patrzą! Komu to przeszkadza? Byle tylko uważali na przejściach dla pieszych. To więc się zmieniło i my tego nie rozumiemy. Obecna rewolucja jest takim „Gutenbergiem”, który przebiega kilkaset razy szybciej i idzie znacznie głębiej w społeczeństwo niż rewolucja druku. Tylko trzeba pamiętać, że rewolucja Gutenberga skończyła się reformacją i trwającą setki lat rzezią w Europie. To groźne memento! Ale z drugiej strony wojny napędzają rozwój technologii. – To prawda, większość poprzednich wielkich przemian, może minus ten Gutenberg, to były przemiany wywoływane przez technologie, które – powiedzmy sobie szczerze – w dużym stopniu służyły wojnie. Nawet początek rozwoju ery elektryczności był „skalany” zastosowaniem krzesła elektrycznego przed, powiedzmy, klimatyzatorem. II wojna światowa jest tego przykładem. Przez cały XX w. kanibalizowaliśmy osiągnięcia nauki z czasów II wojny światowej. Eksplozja nauki w XX w. była spowodowana wojną. I co się zmieniło? – Rewolucja XXI w. została zainspirowana przez kulturę! Jobs i przeniesienie rzeczy do internetu to nie był żaden pomysł wojenny. Wprawdzie internet wziął się z technologii wojskowych, ale później to było coś, gdzie miała być muzyka. A potem książki, handel – taki katalog Searsa na kliknięcie myszką. Owszem, to zostało na samym początku skażone zamachami z 11 września. W tej chwili więc znowu mamy gigantyczny postęp, bo kolejne badania finansuje też armia. Ale ciągle dominująca jest technologia cywilna, ciągle większa część rozwoju jest napędzana przez rynek. Tylko że ta niewidzialna ręka rynku nie jest ręką ślepca. Kieruje nią