Wyrok za udzielenie pomocy kobiecie w potrzebie pokazuje stan polskiego sądownictwa i demokracji Sekwencja wydarzeń była taka: w 2020 r., w trakcie pandemii koronawirusa, do Aborcyjnego Dream Teamu zgłosiła się kobieta w ciąży. Chciała ją przerwać, aktywistki wiedziały, że jej partner stosuje przemoc. Była już matką jednego dziecka, kolejnego z jego ojcem nie chciała. Planowała wyjazd za granicę, do Niemiec, ale partner na to nie pozwolił. Tabletki do przeprowadzenia samodzielnej aborcji farmakologicznej przekazała jej Justyna Wydrzyńska – chciała pomóc drugiej kobiecie w dramatycznej sytuacji życiowej. Sama w przeszłości doświadczyła podobnej sytuacji. Kobieta, o której mowa, a która w mediach funkcjonuje jako Anna, nie zażyła tabletek. Jej partner wezwał do domu policję. Kilka dni później poroniła. Została zawiadomiona prokuratura, a Wydrzyńska usłyszała zarzut z art. 152 k.k., głoszący, że każdy, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży lub ją do tego nakłania, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech. To pierwsza sprawa w Polsce, w której o pomoc w aborcji oskarżono aktywistkę, a nie lekarza czy kogoś bliskiego kobiecie w ciąży. Winna empatii Aleksandra Magryta, koordynatorka Wielkiej Koalicji za Równością i Wyborem działającej przy Federze: – Sąd orzekł, że Justyna Wydrzyńska jest winna. A przecież Justyna pomogła kobiecie, która tej pomocy potrzebowała. Winić za to, że Justyna kierowała się empatią i wsparła potrzebującą osobę? Czy nie na tym też polega miłość bliźniego, o której tak często mówi Kościół katolicki? Wyrok ten jest pierwszym w Europie wyrokiem skazującym dla aktywistki pomagającej innej kobiecie w przerwaniu ciąży. – A przecież dostęp do aborcji jest prawem człowieka, co potwierdził również Parlament Europejski, przyjmując dwa lata temu rezolucję dotyczącą zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego. Oczywiste jest więc, że dostęp do przerywania ciąży powinien być w Polsce legalny, bezpieczny i darmowy, a osoby nie powinny być karane za pomaganie w aborcji – dodaje Aleksandra Magryta. Justynie Wydrzyńskiej, która zarówno w trakcie procesu, jak i już po nim mówiła, że dziś zrobiłaby dokładnie to samo, bo kierowała nią wyłącznie chęć pomocy, groziły trzy lata pozbawienia wolności. Ostatecznie została skazana na osiem miesięcy ograniczenia wolności i prace społeczne. Jej zdanie o tym, że warto pomagać i być uczciwym, podziela ponad połowa społeczeństwa: z badań przeprowadzonych na zlecenie Amnesty International przez agencję SW Research (luty 2023) wynika, że ponad 65% osób w wieku 18-24 lata zamierza pomagać sobie w aborcjach. 61,2% sprzeciwia się karaniu za pomoc w aborcji czy wyjeździe za granicę. Ogółem, w każdym przedziale wiekowym, 47,2% Polek i Polaków zamierza pomagać sobie w dostępie do aborcji. Martwe prawo, ale prawo Owszem, lekarze po wyroku Trybunału Konstytucyjnego pod wodzą Julii Przyłębskiej boją się ingerować nawet w przypadkach ciąży zagrażającej życiu kobiety (vide tragiczna śmierć m.in. Izabeli z Pszczyny), ale zaplanowany przez prokuraturę efekt mrożący na społeczeństwo nie zadziała. Polityczki i aktywistki, które zgodnie określają wyrok w sprawie Justyny jako polityczny, kuriozalny i wymierzony w kobiecą solidarność, podkreślają, że będą pomagać w aborcjach, bo aborcje były, są i będą. Hanna Gil-Piątek stwierdziła w rozmowie z „Wysokimi Obcasami”, że ten wyrok motywuje ją do większego wysiłku w niesieniu pomocy. W podobnym tonie wypowiadają się inne polityczki opozycji, a Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu deklaruje: – Będziemy pomagać. Codziennie zgłaszają się do nas kobiety, które potrzebują wsparcia i pomocy, bo państwo je tego pozbawiło. Potwierdzają to statystyki. Podczas gdy organizacje pozarządowe zajmujące się prawami reprodukcyjnymi kobiet szacują, że w Polsce co roku kobiety przeprowadzają 100-150 tys. aborcji, z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w ubiegłym roku zabiegów było nieco ponad 100. Wcześniej – niewiele ponad 1 tys. Rząd ogłasza te dane jako zwycięstwo, pokazując, że prawo, zaostrzone w 2020 r., działa. Natalia Broniarczyk: – Nie działa, jest martwe. Po prostu państwo zrzuciło odpowiedzialność na kobiety, przy okazji zastraszając je, karząc za solidarność i siostrzeństwo. Proces Justyny i wyrok skazujący, ewenement w cywilizowanym świecie, pokazuje tragiczny stan polskiego sądownictwa i demokracji. Obrazuje też, jaką kobieta ma pozycję w starciu z instytucjami państwa, które teoretycznie powinny ją chronić. Nie może czuć się bezpiecznie ani w domu, ani w szpitalu. Natalia Broniarczyk
Tagi:
aborcja, Aborcyjny Dream Team, Agnieszka Brygidyr-Dorosz, Aleksandra Magryta, BBC, biopolityka, Federa, Jarosław Kaczyński, Laura Kuenssberg, Natalia Broniarczyk, Nowa Lewica, PiS, polityka tożsamości, polska polityka, polska prawica, prawo, prokuratura, rząd PiS, sądy, sędziowie, społeczeństwo, Wielka Koalicja za Równością i Wyborem, wojny kulturowe, Zbigniew Ziobro, Zjednoczona Prawica









