Słońce, morze i cyfrowi nomadzi

Słońce, morze i cyfrowi nomadzi

Kraje europejskiego Południa chcą przyciągnąć pracowników zdalnych Rieti w Lacjum i Santa Fiora w Toskanii to miasteczka omijane przez turystów i migrantów. Wkrótce jednak może się to zmienić. Lokalne władze wprowadziły bowiem ofertę pomocy dla pracowników zdalnych, którzy są gotowi osiedlić się tam na kilka miesięcy lub dłużej. Cała Santa Fiora ma szybkie łącze internetowe, a na brukowanych uliczkach znajdują się tzw. stacje robocze. „To dopiero pierwszy krok w naszym projekcie inteligentnej wioski, opartym na łączności i technologii, który ma na celu przyciągnięcie nowych mieszkańców, ale i firm”, zapowiada burmistrz Federico Balocchi. Dodatkowo czynsze są stosunkowo niskie – od 300 do 500 euro miesięcznie. „Naszym celem nie są turyści, ale ludzie, którzy naprawdę chcą tu doświadczyć życia – dodaje burmistrz miejscowości liczącej 2,5 tys. mieszkańców, położonej w rezerwacie przyrody Monte Amiata, między Sieną a Perugią. – To idealne miejsce dla pracowników zdalnych, którzy szukają równowagi między pracą a życiem rodzinnym. Mamy niskie opłaty za przedszkola, bezpłatny transport do szkoły i mnóstwo atrakcji dla dzieci”. Ceny wynajmu w Santa Fiora są mniej więcej takie same jak w Rieti, 50-tysięcznym miasteczku na północny zachód od Rzymu, które cierpi z powodu bliskości stolicy. „Wszyscy młodzi ludzie jadą do Rzymu w poszukiwaniu pracy. Liczymy na zdalnych pracowników, którzy zrewitalizują nasze miasto”, wyjaśnia zastępca burmistrza Daniele Sinibaldi. Aby uzyskać pomoc od urzędu miasta, chętni muszą udowodnić swój status pracownika zdalnego, przedstawiając pismo od pracodawcy, z kolei w wypadku osób samozatrudnionych wystarczy opis działalności zawodowej. Nie ma znaczenia, jak będziemy zarabiać na życie, o ile można to robić w domu. We wspomnianych miasteczkach lokalne gminy oferują do 200 euro lub 50% dopłaty do miesięcznego czynszu w przypadku długoterminowych pobytów. Rieti i Santa Fiora wyróżniają się ofertą mieszkaniową, lecz nie są jedynymi włoskimi miasteczkami, w których można spotkać pracowników zdalnych. Metropolie zostały dotknięte przez covid i wielu mieszkańców miast schroniło się tam, gdzie wskaźniki zakażeń były niższe i gdzie łatwiej było utrzymywać dystans fizyczny. Małe miasteczka i wioski we Włoszech nagle stały się bardziej atrakcyjne dla osób pragnących uciec od stresującego życia w mieście. Coraz więcej cyfrowych nomadów rozważa przeniesienie się tam, gdzie tempo życia jest wolniejsze. „We Włoszech mnożą się »inteligentnie pracujące wioski«, a władze lokalne rozumieją zainteresowanie szybkim internetem i sprzętem przeznaczonym dla telepracowników”, pisał portal The Local. „Praca zdalna jest nie tylko tymczasowym rozwiązaniem w obliczu obecnej sytuacji kryzysowej, ale może być przyszłością, przynajmniej w przypadku niektórych zawodów – powiedział na łamach włoskich mediów Federico Balocchi. – Mamy nadzieję, że po okresie próbnym Santa Fiora może stać się stałym wyborem dla tych, którzy będą tu mieszkać na czas nieokreślony ze swoją rodziną”. Włochy to niejedyne państwo próbujące przyciągnąć cyfrowych nomadów. Wiele południowoeuropejskich regionów żyjących z turystyki odnotowało ogromne straty finansowe, po tym jak pandemia opróżniła ich hotele i opustoszyła atrakcje turystyczne. Starając się zdywersyfikować dochody i promować dłuższe pobyty, władze regionalne rozpoczęły kampanię mającą na celu przyciągnięcie pracowników krajowych i zagranicznych do pracy zdalnej. Ale zjawisko to obejmuje teraz szersze spektrum działań: od prawników po księgowych, w tym doradców podatkowych i specjalistów od marketingu, a także pracowników handlu technologiami finansowymi. Ktoś, kto spędza więcej czasu w danym miejscu, wydaje też więcej pieniędzy, a uczynienie pracy zdalnej warunkiem uzyskania ulg podatkowych gwarantuje, że koczownik wyda w tym czasie więcej pieniędzy niż typowy turysta. W czasie pandemii więcej ludzi zdecydowało się na kupno biletu lotniczego bez powrotu. Tak jak Caroline z Francji, której przypadek opisał dziennik „Libération”. Gdy Pałac Elizejski ogłosił 29 października 2020 r. drugą blokadę kraju w celu uporania się z nową falą epidemii, Caroline nie chciała zostać zamknięta w paryskim mieszkaniu. Kupiła zatem bilet na Wyspy Kanaryjskie. Ten hiszpański archipelag od początku pandemii wręcz opanowali pracownicy zdalni. „Zawsze marzyłam o możliwości pracy zdalnej w dowolnym kraju. O dziwo, ta pandemia była dla mnie szansą”, mówi Caroline, która 13 listopada wylądowała

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 26/2021

Kategorie: Świat