Tęsknota za iluzją

Tęsknota za iluzją

Coraz częściej łapię się na tym, że im dalej w IV RP (choć PiS tak jej dziś nie nazywa, ona już jest), tym bardziej zaczynamy idealizować III RP, podobnie jak przez całą PRL idealizowaliśmy II RP, czyli międzywojnie. Tymczasem, tak jak przed końcem wojny każde ugrupowanie polityczne, może poza jakimś nieistotnym marginesem, wiedziało, że po wojnie nie będzie powrotu do Polski przedwojennej, i teraz warto sobie uświadomić, że po rządach PiS, których koniec kiedyś przecież nastąpi (oby jak najprędzej, już po najbliższych wyborach), nie będzie powrotu do III RP. Trzeba więc myśleć nie tylko o tym, jak wygrać wybory i odsunąć PiS od władzy, jak rządzić przez trzy lata w kohabitacji z prezydentem Dudą i silną opozycją zjednoczonej lub nawet podzielonej prawicy, w trudnej sytuacji międzynarodowej, przy katastrofalnym stanie gospodarki. Koniecznie trzeba by też myśleć o tym, jak poprawiać Polskę i po jej rujnacji dokonanej przez PiS na wszystkich niemal polach, i po błędach III RP.

Przecież to efektem tych błędów było dojście PiS do władzy. To w wyniku tych błędów ludzie mieli już dość rządów PO razem z PSL i zagłosowali na PiS. Naprawy wymaga wiele dziedzin, niemal wszystko, w tym wymiar sprawiedliwości. Nie wystarczy usunąć neosędziów (przy założeniu, że w ogóle uda się to zrobić). Oczywiście wymiar sprawiedliwości, nawet funkcjonując idealnie, ze swej istoty produkuje rocznie kilkaset tysięcy niezadowolonych. To wszyscy, którzy przegrali sprawy cywilne, wszyscy skazani i ich rodziny etc. Ale nasz wymiar sprawiedliwości nie działał idealnie i produkował znacznie więcej niezadowolonych. W dodatku PiS, nie bacząc na to, że rujnuje potrzebny autorytet sądów, prawa i w końcu samego państwa, cynicznie tym niezadowoleniem administrowało. To, że znalazło się tylu obrońców niezależności sądów i niezawisłości sędziowskiej, którzy manifestowali pod sądami z zapalonymi świeczkami, z flagami czy transparentami, cieszy. Ale jaki to był procent społeczeństwa? Jeden? Dwa? Naprawa wymiaru sprawiedliwości, tym bardziej po zrujnowaniu go przez ministra Ziobrę i jego kompanów ku uciesze prezesa Kaczyńskiego, będzie bardzo trudna.

Trzeba sobie powiedzieć szczerze: jeszcze przed dojściem PiS do władzy sądownictwo wymagało naprawy. Kulała nie tylko sprawność prowadzenia postępowań. Najważniejsza jest niska jakość wymierzanej sprawiedliwości, będąca prostą i logiczną konsekwencją niskiej jakości sądzenia. Ta ostatnia zaś jest konsekwencją słabego przygotowania sędziów, fatalnego zaplecza eksperckiego w postaci biegłych, których kwalifikacji nikt nie sprawdza, w dodatku z braku środków powołuje się ich często wedle kryterium „szybko i tanio”. To niezrozumienie, że sprawiedliwość karna ma działać jako system: policja-prokuratura-sąd-więziennictwo. Czy ktoś zadał sobie pytanie, co by się stało z sądami i więziennictwem, gdyby jakimś cudem policja poprawiła wykrywalność np. o 25%? Liczba oskarżonych i sądzonych, a w konsekwencji skazanych i osadzonych w więzieniach, też wzrosłaby o 25%. Może lepiej nie dopingować policji do skutecznego działania, bo zatkają się sądy, a w więzieniach braknie miejsc?

Od początku III RP na różnych profesjonalnych forach mówiono, że zawód sędziego powinien być ukoronowaniem zawodów prawniczych, że sędziami powinni zostawać ludzie nie po aplikacji, ale po co najmniej 10-letniej praktyce w zawodzie adwokata lub prokuratora. I co? Ano do końca III RP nic w tej sprawie nie zrobiono.

Do orzekania wrócili za to dwudziestoparoletni asesorzy. Nie dość, że słabo wykształceni, bez elementarnego doświadczenia życiowego, to jeszcze nie niezawiśli, bo dopiero czekający na nominację sędziowską z łaski ministra i neo-KRS.

Mimo to postawy kilkunastu w skali kraju sędziów, którzy czynnie bronią swej niezawisłości, przypisywane są wszystkim sędziom, którzy rzekomo oparli się PiS. Rozkład postaw w każdej społeczności jest zawsze wedle krzywej Gaussa. Z jednej strony mamy Tuleyę, Juszczyszyna, Żurka i kilku innych, z drugiej Schaba, Radzika, Nawackiego, Pawełczyk-Woicką… A cała reszta stanowi środek, który chce jakoś przetrwać trudny czas. Swoje wie, z własnej inicjatywy się nie ześwini, ale na wszelki wypadek orzeka tak, by nie podpaść panu ministrowi. Obawiam się, że po wygranych przez opozycję wyborach do prawdziwej, potrzebnej reformy sądów nikt się nie weźmie, bo jakże ruszać tak zasłużone w oporze przeciw PiS środowisko sędziowskie. Przecież po usunięciu (już to widzę!) nominatów PiS już będzie dobrze.

Wrócimy do III RP. Nie wiem, czy nominatów PiS uda się usunąć, nawet nie jestem pewien, czy wszystkich trzeba. Ale nie będzie dobrze. Sam powrót do III RP w sądownictwie to stanowczo za mało, to dopiero pierwszy krok. A konieczne są jeszcze następne. Obawiam się, że ich nie będzie.

Wydanie: 2022, 43/2022

Kategorie: Felietony, Jan Widacki

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy