Wielka trwoga

Wielka trwoga

19.05.2018 Krakow 14 Marsz Rownosci w Krakowie N/z kontrmanifestacja Narodowego Odrodzenia Polski fot. Beata Zawrzel/REPORTER

Czy ktoś jeszcze pamięta, że ćwierć wieku temu obowiązek edukacji seksualnej został wpisany do ustawy nazywanej dziś kompromisem aborcyjnym? Wydarzenia ostatnich dni przypomniały mi mało znaną piosenkę kabaretową Jana Wołka. Znikła z anten równie szybko, jak się pojawiła, bo autor szyderca zbyt boleśnie trafił w sedno plemiennej wrogości. Jej refren brzmiał: „Trwoga, ludzie, wielka trwoga / Trzeba nam wyznaczyć wroga / Bo inaczej, panie, pany / Sami się powyrzynamy”. Trwoga wraca cyklicznie. Trzeba jej rzucać kolejne demony na pożarcie. Skąd je brać? Paliwo smoleńskie już się wypaliło. Żydokomunę międlą jeszcze Międlar z Rybakiem, ale wyznawców im nie przybywa. Nosiciele groźnych pierwotniaków, czyli uchodźcy – zużyci. Potwór gender oswojony, nie boją się go nawet dzieci. Potrzeba czegoś świeżego! I oto trafiła się świeżynka. Coś tak demonicznego, że aż prezesowi Kaczyńskiemu włosy stanęły dęba na głowie, o czym poinformowała wielką czcionką na pierwszej stronie zatrwożona „Gazeta Polska Codziennie”. Nowy demon to seks sprzymierzony z LGBT, a wymierzony w bezbronną polską dziatwę za pomocą – cytuję prezesa Kaczyńskiego – „pewnej specyficznej socjotechniki mającej zmienić człowieka”. Kulisy tej socjotechniki prezes zapewne odsłoni w kolejnym wystąpieniu. W pierwszym, podczas regionalnej konwencji przed wyborami europejskimi, dopiero zasygnalizował wroga, opisał związane z nim włas­ne emocje i naszkicował strategię walki. Otóż wróg atakuje dzieci poprzez bardzo wczesną seksualizację. „Sam, dopóki nie przeczytałem, nie mogłem w to uwierzyć, ale to się ma zacząć od urodzenia do czwartego roku życia, a potem są kolejne okresy i im dłużej się to czyta, tym bardziej włosy dęba na głowie stają”, mówił prezes do zgromadzonych w Jasionce działaczy. Więcej szczegółów nie podał, ale zapewnił: „Będziemy mówili »nie« atakowi na dzieci. Polscy rodzice mają prawo do wychowywania własnych dzieci. To podstawowa funkcja rodziny. Nie damy się zastraszyć różnego rodzaju kampaniami. Będziemy bronić polskiej rodziny!”. Ten wątek zdominował konwencję. Obrona praw rodziców do wychowywania dzieci znalazła się na drugim miejscu wśród 12 punktów przyjętej tam „Deklaracji Europejskiej”. „GPC” poinformowała, że Jarosław Kaczyński „jednoznacznie wyznaczył polityczny kierunek – PiS ma bronić tradycyjnych wartości i polskich rodzin”. Zaskoczonym tą szarżą prezesa chcę zwrócić uwagę na jej prekursorów. Parę dni wcześniej przypomniał o swoim istnieniu wybrany niedawno przez PiS rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak. Zwrócił się do rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara o „wspólne podjęcie czynności w sprawie naruszenia konstytucyjnego prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”. Naruszać te prawa miała podpisana przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego deklaracja LGBT+. Pawlak też nie był pierwszy. Stał się tylko urzędową tubą Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, który już wcześniej zaatakował Trzaskowskiego. Prezes Ordo Iuris alarmował: „Prezydent Warszawy nakazuje przeprowadzenie bardzo zwulgaryzowanej edukacji seksualnej, opartej na tzw. standardach Światowej Organizacji Zdrowia, zaś wytyczne, zawarte w standardach to jest np. nauka masturbacji dzieci w wieku od czterech do sześciu lat”. Do akcji ochoczo włączyły się aktywistki frontu obrony moralności: Krystyna Pawłowicz („Warszawiacy, coście uczynili naszym bohaterom! Wybraliście sobie na prezydenta krzewiciela komuny i macania waszych dzieci i wnuków”), Kaja Godek („To jest dokument o charakterze pedofilskim, jeżeli ktoś z pasją rozmawia z dziećmi o seksie, to jego miejsce jest w więzieniu, a nie w klasie”) i posłanka Anna Siarkowska („Trzeba ratować polskie dzieci, bo Trzaskowski pragnie uczyć przedszkolaki onanizmu!”). Oburzeniem zapałał Patryk Jaki, którego ciągle żółć zalewa z powodu przegranej z Trzaskowskim („Miliony złotych trafią do kieszeni lewicowych organizacji na realizację postulatów ideologicznych LGBT, wstyd i hańba dla Warszawy!”), szydził Paweł Kukiz („Zamiast leżakowania, zamiast spania dzieci pójdą się masturbować”). To działa na wyobraźnię. Przecież wszyscy kochamy dzieci! Każdy gotów stanąć w ich obronie, ale… O co właściwie chodzi? O deprawację od urodzenia, jak mówił prezes Kaczyński, czy o masturbację czterolatków, jak chce inny prezes? Czy ze świętego oburzenia można uczynić paliwo w wyborach do Parlamentu Europejskiego? Czy tędy ma prowadzić polska droga do zreformowania Unii w duchu chrześcijańskiego konserwatyzmu?

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2019, 2019

Kategorie: Opinie