Zostały tylko zgliszcza

Zostały tylko zgliszcza

W Sielcach nad Oką spłonął sztab kościuszkowców 26 maja 2022 r. w Sielcach nad Oką (w obwodzie riazańskim Federacji Rosyjskiej) doszczętnie spłonął historyczny budynek sztabu 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki powstałej w tym miejscu w 1943 r. Niewątpliwie pożar należy wiązać z fatalnymi relacjami polsko-rosyjskimi. Nieznane są jeszcze okoliczności, w których do niego doszło. Śledztwo prowadzi i sprawców poszukuje prokuratura. Budynek sztabu kościuszkowców miał w najbliższym czasie zostać poddany renowacji i stać się miejscem edukacji historycznej pod nazwą Sztab Pamięci Polskiej. Autorem tej inicjatywy był Jerzy Tyc, przewodniczący Stowarzyszenia Kursk działającego od 2008 r. Zaledwie kilkanaście dni przed pożarem, 14 maja, rozpoczął się kolejny etap tego projektu. Data została wybrana świadomie, gdyż 79 lat wcześniej gen. Zygmunt Berling wydał rozkaz organizacyjny dający początek sformowaniu 1. Polskiej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Odjeżdżając ze sztabu, Jerzy Tyc przybił na ścianie budynku wiązankę w polskich barwach, by dać znać, że ktoś o tych żołnierzach pamięta. Obecnie realizacja projektu stanęła pod znakiem zapytania. Wyrzuceni poza nawias historii Wojenne doświadczenie Polski różni się od doświadczenia wielu krajów Europy Środkowo-Wschodniej tym, że Polska nie zdecydowała się na kolaborację z III Rzeszą, a jej żołnierze nie walczyli po stronie Hitlera. Co więcej, polscy żołnierze u boku Armii Czerwonej zdobyli w maju 1945 r. Berlin. Nie mogą tym się pochwalić Słowacy, Węgrzy czy Rumuni. Kto wie, gdyby mogli – może w ich stolicach na centralnych placach widzielibyśmy dziś pomniki ich zdobywców Berlina? To tylko spekulacja, ale pokazuje, jak dziwny jest wstyd polskiego państwa wobec faktu, że po zwycięskiej stronie walczyło w szeregach Ludowego Wojska Polskiego 370 tys. żołnierzy. Polskie straty przekroczyły 50 tys. osób – zabitych, rannych, zaginionych. Straty zadane przez tzw. berlingowców Niemcom szacowane zaś są – znów sumując zabitych, rannych i zaginionych – na 60 tys. Od lat w mainstreamowych mediach słyszymy o kolejnych rocznicach bitwy pod Monte Cassino czy wyzwolenia Bredy przez gen. Maczka. Tymczasem o bitwie pod Lenino, walkach na Wale Pomorskim i operacji berlińskiej cicho jak makiem zasiał. Z historii Polski wykreślono więc setki tysięcy żołnierzy, a ich synów i wnuków zawstydzono. W tym samym czasie państwo polskie pośmiertnie awansuje i nagradza różnych „Szarych”, „Burych”, „Łupaszków” i „Huzarów” – odpowiedzialnych za mordowanie cywilów, w tym kobiet, dzieci i starców. Rzecz jasna, historia LWP związana jest z projektem politycznym polskich komunistów, którzy uważali, że bez sojuszu ze Związkiem Radzieckim (aprobującego powrót do granic piastowskich) i radykalnych reform Polska byłaby tworem o terytorium Księstwa Warszawskiego, na dodatek zacofanym. I oczywiście miara sukcesów w zakresie odbudowy, uprzemysłowienia, rozwoju oświaty, kultury itp. Polski Ludowej musi budzić gniew prawicy, zważywszy na archaiczność i niedorozwój społeczny II RP. Jednak skala niechęci do LWP doprawdy zadziwia. Wszak tysiące kościuszkowców czy berlingowców to ci, którzy „nie zdążyli do Andersa”, którzy przeszli przez stalinowskie łagry, którzy chcieli zamienić mundur radziecki na polski, którzy w swej masie uczęszczali na katolickie nabożeństwa, nie wstąpili do PPR itp. Całkowicie można by wyobrazić sobie potępienie komunizmu połączone z akceptacją zwykłych żołnierzy LWP, tak jak Polska Ludowa zaakceptowała w szeregach ZBoWiD większość akowców i kręciła filmy o bohaterstwie powstańców warszawskich (potępiając dowódców powstania). Tyle że taki zabieg w wykonaniu polskiej prawicy jest dziś niemożliwy. Byłby bowiem zbyt propaństwowy, jednoczący społeczeństwo, gdy jest ono pogrążone w fanatyzmie ideologicznym i partykularyzmie. Byłby to zabieg przedkładający realia geopolityczne nad serwilistyczną wizję przedmurza Zachodu. Pod prąd nacjonalistycznego hejtu Stowarzyszenie Kursk jest małą inicjatywą, której daleko do bycia szerokim ruchem społecznym. Na Facebooku ma nieco ponad 4,2 tys. obserwujących, a więc stosunkowo niewielu. Wedle deklaracji w internecie zadaniem stowarzyszenia jest wspomaganie samorządów lokalnych w zakresie opieki nad miejscami pamięci różnych formacji zbrojnych. Zajmuje się więc ono wolontariatem na cmentarzach wojennych w Polsce, remontuje miejsca pochówku oraz inne miejsca pamięci, w tym pomniki. Ponadto przy współpracy z Polskim Czerwonym Krzyżem poszukuje grobów żołnierzy WP i ACz poległych na terenie kraju. Ratuje też przed zniszczeniem pamiątki i zabytki związane tematycznie z różnymi formacjami

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 24/2022

Kategorie: Historia