Archiwum

Powrót na stronę główną
Felietony Jerzy Domański

Pytanie na święta

Mało co mnie tak irytuje jak nadużywanie słów, że państwo zawiodło. Celują w tym zwłaszcza politycy i dziennikarze. Nie znajduję dla takiej postawy innego wytłumaczenia jak lenistwo umysłowe autorów tych uproszczonych wypowiedzi. Na pytania o to, dlaczego znowu

Felietony Ludwik Stomma

Do Marii L.

Latem 1969 r. kochałem się na zabój w Marysi Lipok (skądinąd, jak mówi mądrość ludowa: „Stara miłość nie rdzewieje, lecz jak hubka w sercu tleje”). Nie byłem z urody nazbyt odpychający, fizycznie natomiast całkiem sprawny, umiałem założyć elegancki

Felietony Tomasz Jastrun

Kupy nie tylko psie

Młody Mickiewicz, będąc na Krymie, pisał w sonetach, że tak cicho i „tak ucho natęża ciekawie”, że słyszy nie tylko lecące żurawie, ale niemal „głos z Litwy”. Czy teraz nie słychać w Warszawie, jak Rosja połyka Krym? Już połknęła. Byle nie chciała pożreć wschodniej

Felietony Piotr Żuk

Felieton wielkanocny

Minister Sikorski przyznał, że byłby „szczęśliwy, gdyby w Polsce stacjonowały dwie ciężkie brygady wojsk Sojuszu Północnoatlantyckiego”. Dziwne rzeczy są panu ministrowi potrzebne do osiągnięcia szczęścia. Z kolei biurokraci w mundurach z MON przebąkują coś o potrzebie zakupów 64 amerykańskich

Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony

Te śliczne, czarne ceremonie

Ortopeda długo badał mój kręgosłup. Stwierdziwszy, że nie mam mięśni i jestem jak żelek Haribo, przystąpił do planu pierwszej pomocy. Obejrzawszy z uwagą moje piękne zdjęcia rentgenowskie, pokiwał smutno głową: wiele zrobić się nie da, ale można zapobiec dalszej

Sport

Właścicielem może być każdy

„Bo liga polska to bardzo słaby produkt, bardzo słaby”… Całkiem niedawne wyznanie byłego reprezentanta, a obecnie wiceprezesa PZPN Marka Koźmińskiego skłania do przyjrzenia się, w czyich właściwie rękach znajduje się wspomniany produkt. Właściciele dysponują całkiem sporym majątkiem, ale jak nim zarządzają, to zupełnie inna sprawa. Niektórzy postrzegają piłkę nożną jako możliwość wyjątkowo łatwego i szybkiego wzbogacenia się. Tak się nie da. Co zrobić, żeby w Polsce zaczęto działać profesjonalnie? Anglicy mają specjalny test dla właścicieli i udziałowców ligowych klubów. Prywatny kapitał zaczyna jednak z polskich drużyn odpływać. Wiele z nich jest utrzymywanych przez samorządy i spółki skarbu państwa.

Książki

Twardo ma być, bez pieszczot

W 1953 r. do specjalnego ośrodka pod Lwówkiem Śląskim przyjechało 1270 koreańskich sierot wojennych Pociąg Za pierwszym razem czekali na peronie na baczność. Dyrektor Biliński, przełożona pielęgniarek Ola, kilka wychowawczyń, w tym Kasia oraz Cela w nowych butach, delegacja miejscowej

Obserwacje

Mniej znaczy więcej

Ludzie gromadzą dobra materialne, aby uniknąć śmierci, ale są tak pochłonięci ich zdobywaniem, że zapominają żyć. Nie śmiejcie się z minimalistów. Naszej ziemi nie stać na to, aby budować coraz więcej jak największych jachtów, jak najwyższych budynków, zjadać najdroższe produkty i kupować coraz więcej naturalnych pereł. Człowiek rozumny zdaje sobie sprawę, że przetrwanie gatunku wymaga ograniczenia produkcji samochodów, budowy autostrad i zużycia bogactw natury. Sprzątnięte biurko, wyczyszczone szafy, ale i skrzynka mejlowa w komputerze – to efekty minimalistycznego stylu życia.

Historia

Maczków – skrawek Polski w Niemczech

Gdy wiosną 1945 r. ucichły działania wojenne, spora część Dolnej Saksonii znalazła się pod kontrolą 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka. Według historyka prof. Jana Rydla na przełomie lat 1944-1945 w okolicach Emslandu przebywało niemal 48 tys. Polaków, łącznie z żołnierzami sił alianckich. Zaledwie dwa tygodnie po kapitulacji hitlerowskich Niemiec zaczęła się u ujścia rzeki Ems epoka, którą lokalni historycy nazwali Polenzeit (okres polski). Przez trzy lata w Dolnej Saksonii funkcjonowała polska strefa okupacyjna. Miasteczko Haren zostało najpierw przemianowane na Lwów. Jednak po ostrej reakcji Rosjan alianci skłonili Polaków do zmiany nazwy, na Maczków. Przez Maczków jako chwilowy przytułek przeszły dziesiątki tysięcy Polek i Polaków, zanim rozproszyły się po całym świecie. Urodziło się tam 490 dzieci. Wiele z nich do dziś ma paszport z miejscem urodzenia, którego nie znajdziemy już na żadnej mapie Europy.

Kultura

Następcy Bułhakowa i Puszkina – rozmowa z prof. Alicją Wołodźko-Butkiewicz

– W Polsce często uznanie zdobywa dopiero ta literatura rosyjska, którą zainteresował się Zachód. Rusofobia na pewno w tym nie pomaga. Bo gdy słyszę, że trzeba zerwać wszelkie kontakty kultury polskiej i rosyjskiej, ponieważ ten czy ów twórca jest zwolennikiem Władimira Putina, to się zastanawiam, czy chciano by czytać w Polsce Dostojewskiego, gdyby żył w naszych czasach – mówi prof. dr hab. Alicja Wołodźko-Butkiewicz, znawczyni literatury rosyjskiej. Opowiada też o współczesnej prozie naszych wschodnich sąsiadów: – Pisarze próbują odpowiedzieć na pytanie, co się stało z rosyjską inteligencją. Zubożała materialnie i mentalnie. Żeby przeżyć, często idzie na kompromis. Zmienia się język. Już w latach 70.- 80. emigranci wprowadzili do rosyjskiej literatury pięknej wulgaryzmy i słowną brutalność. Mało która powieść rozbudziła w czytelniczej Rosji tyle emocji co „Jełtyszewowie”. Pijaństwo, kradzieże, w końcu morderstwo – oto kolejne szczeble upadku.