Amnezja partyzantów

Amnezja partyzantów

Zaczęło się. Wrócili partyzanci. Zaczęli od mediów publicznych. I od okupacji pomieszczeń redakcyjnych. Poszli tam jak pasterze z dobrą nowiną do garstki tych, którzy dla Nowogrodzkiej gotowi byli zrobić największe świństwo i powiedzieć największą brednię, za co zresztą brali gigantyczną kasę. I myśleli ci propagandyści, że tak już będzie zawsze. A że głębsza myśl nie jest ich znakiem firmowym, potrzebują dużo czasu, by pojąć, że tego świata, w którym prezes Kaczyński mógł wszystko, już nie ma. Owszem, może on do nich przyjść, trochę posiedzieć i opowiedzieć bajkę o nowym imperium medialnym, które PiS stworzy. Nic z tego oczywiście nie wyjdzie. A sam prezes będzie mocno zajęty zeznaniami przed prokuratorami w różnych częściach kraju. Można nawet zaryzykować pogląd, że będzie tym najbardziej zajętym. Jak przystało na człowieka, który odpowiada za katastrofę wielu obszarów naszego życia. Lubił się chwalić w mediach, że za różnymi działaniami PiS stoi właśnie on. Będzie więc mógł te przechwałki rozwinąć przed sądem. Mam nadzieję, że ogłoszony przez Koalicję 15 Października powrót sprawiedliwości i praworządności dotyczyć będzie przede wszystkim głównego reżysera. Zgodnie z zasadą, że zaczynać trzeba od najważniejszego. Nie mam złudzeń co do postawy prezesa. O swoją pozycję będzie walczył bez pardonu. Akcja PiS w mediach ma właśnie taki cel. Obronę posady prezesa. Kogo tam widzimy? Jego najwierniejszych partyzantów. Ale najsprytniejsi jakoś poznikali. Jeszcze o nich usłyszymy.

W PiS kotłuje się jak w peletonie kolarskim na finiszu. Najgorzej w tej partii jest z pamięcią. Zapomnieli, co z mediami zrobili osiem lat temu. Jak je zdobyli, łamiąc wszystkie zasady. I jak je później upodlili.

Nowy rząd ma w sprawie mediów moc płynącą od wyborców. 11,5 mln ludzi nie głosowało na mazgajów i recydywę starych porządków. Zobaczymy, co z tak silnym mandatem zrobią politycy koalicji.

Media publiczne są w Polsce niezbędne. Wydarzenia z ostatnich dni pokazują, jak bardzo. A przede wszystkim to, że za wszelką cenę trzeba je wyrwać politykom. Wszystkim. Bez względu na opcję. To nie jest moja naiwność, ale konieczność. I szansa na rzeczywistą zmianę. Trzeba wykorzystać to, że osłabli ci, którzy przegrali wybory, a zwycięzcy obiecali nowe media. Punkt pierwszy to oddanie mediów publicznych bezpośrednio społeczeństwu. Dziennikarzom, organizacjom pozarządowym, środowiskom naukowym, kulturalnym, samorządowym. Poszukajmy autorytetów, które mogą takie media zbudować.

 

Wydanie: 01/2024, 2024

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Komentarze

  1. dandys
    dandys 4 stycznia, 2024, 14:41

    Proszę bardzo. Papierowe wydanie droższe i już od teraz po 9,80 zł. Redakcja mętnie coś tam wyjaśnia niczym Czarzasty, że nie może zlikwidować IPN-u. Ale przecież inflacja spadła, koszt papieru pierwotnie podwyższony ustabilizował się, złoty się umocnił, przyszła nowa wspaniała i od razu z samej nazwy praworządna władza to skąd podwyżka? W czasie kiedy Przegląd żebrał u czytelników o wsparcie podwyżki nie było, żeby nie zrazić klienta, czytelnika, potencjalnego wyborcy. Dziś kiedy hołowniany dobrobyt zajrzał w oczy, już można bić klienta po kieszeni. A autorzy nadal skarżą się, że pracują gratis i pieniędzy za pracę nie otrzymują. To na co komu ta podwyżka? Pewnie na chanukowe świece dla ujadającego Jastruna, żeby nie dokładał do geszeftu i mógł nadal obrażać czytelników inaczej myślących określając ich „wnuczkami szmalcowników”. Tak podchodząc do rzeczy, może to być ostatni rok wydawniczy, bo w konkurencji o dotacje i wpływy z państwowych reklam z Wyborczą czy Newsweekiem ja na Przegląd na pewno bym nie stawiał. Kto łapie wiele srok za ogon, ten nie złapie żadnej. Szczęśliwego Nowego Roku.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy