Wpisy od Jerzy Domański
Tańce godowe wokół lewicy
Ciurkający przyrost poparcia dla prezydenta Kaczyńskiego ożywił mocno podupadłe nadzieje części prawicy związanej z PiS i tchnął nowego ducha w sprzyjające im media. Przypomina się więc ciągle, jak to przed pięcioma laty notowania Kaczyńskiego też były marne, choć przecież nie aż tak dramatycznie słabe jak obecnie, a jednak udało mu się rzutem na taśmę pokonać Donalda Tuska. Aktorzy tamtego zwycięstwa po dłuższej przerwie przypomnieli sobie o tym, że miał w tym swój udział elektorat lewicy i Samoobrony. Do nich
Plansza Ziobry zamiast prawa
Nadmuchany balon pękł w styczniową sobotę. Pękając, pokazał telewidzom planszę. Przez dziesięć sekund mogli oglądać na ekranach jakiś kompletnie nieczytelny napis. Po pewnym czasie dowiedzieliśmy się, że to nie była awaria studia. To były przeprosiny Zbigniewa Ziobry, który w tak hucpiarski sposób wykonał prawomocny wyrok sądu i przeprosił doktora Mirosława Garlickiego za słowa, że „nikt już nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”. Czołowy polityk Prawa i Sprawiedliwości, były minister sprawiedliwości i prokurator generalny, pokazał Polakom, jak
Jeszcze nie przeciwnicy, ale już nie zwolennicy
Rok zaczął mi się dynamicznie. Już pierwszy tekst „Samo się nie zrobiło” sprawił, że mam się nad czym zastanawiać. Reakcja czytelników, liczniejsza i żywsza niż zwykle, powinna mnie oczywiście ucieszyć, gdyby nie pewne ale. Prawie wszyscy, którym chciało się zabrać głos, polemizowali z tezami komentarza. Uważając, że dostrzeganie plusów w polityce rządu świadczy albo o niskim poziomie lewicowości autora, albo, co gorsza, o podlizywaniu się władzy i premierowi. Tylko dwie osoby pogratulowały mi obiektywizmu ocen. Mimo wszystko nie posypię
Samo się nie zrobiło
Jak dobrze zacząć nowy rok? Najlepsze, co mi przyszło do głowy, to zderzyć się ze sławną w świecie polską szkołą narzekania i znaleźć plusy wśród wydarzeń w roku, który dopiero co się skończył. Nie jest to łatwe. Nie dlatego, że nie było osiągnięć, bo jest ich wystarczająco wiele, by wypełnić długą listę, a co dopiero ten krótki tekst. Ale z przyzwyczajenia, że dzień bez krytyki, psioczenia i ogólnego jękolenia jest jakiś niepełny. Dużo łatwiej przychodzi nam przecież krytykowanie, zwłaszcza ad personam – i tu biję się
Tuszyński o bardach sportu
Ta książka przenosi nas do innego świata. Do świata, którego już niestety nie ma. Bo nie ma większości bohaterów tej książki i nie ma już świata wartości, którym byli oni wierni. Nie widać też, niestety, ich następców. Takich, którzy mieliby talent i umiejętności sławnych poprzedników. Dziennikarstwo sportowe w Polsce jest w głębokim kryzysie. A „Bardowie sportu” tylko to uczucie goryczy potęgują, bo przypominają nam czasy, gdy nasze dziennikarstwo sportowe latało wysoko, niesione na skrzydłach sukcesów polskich sportowców. Wysokim lotom sprzyjał niezwykły wysyp talentów i charyzmatycznych
Apetyty były większe
Oby nie było gorzej! To życzenia świąteczne, które słyszałem najczęściej od czytelników i znajomych. Sporo mówią one o kondycji Polaków. Kończy się bowiem rok, który żegnamy może nie z ulgą, ale też bez specjalnego żalu. Dużo więcej obiecywaliśmy sobie jednak po obecnej władzy. Znacznie większe były apetyty i plany. Większe, bo przecież oparte na deklaracjach i zapowiedziach samej PO. Po pisowskim eksperymencie PO dostała od społeczeństwa ogromny kredyt zaufania. Jak go wykorzystała? Po dwóch latach rządów ubyło złudzeń. PO nie ma już
Jałmużna dla dzieci
Magia okresu przedświątecznego zaczyna się coraz wcześniej. Dbają o to zwłaszcza handlowcy, którzy niemiłosiernie wydłużają czas zakupów i traktują święta głównie jako okazję do zmasowanej presji na konsumenta. Kupuj, człowieku, co tylko się da, bo od tego zależy twoje szczęście i udane święta. Niewielu jest odpornych na coraz nowocześniejsze i coraz skuteczniejsze formy nieustannej perswazji. W centrum zainteresowania są przede wszystkim dzieci. Dla nich święta to przecież czas szczególnie wyczekiwany. Nadzieja na wymarzone prezenty. Bohaterami i adresatami telewizyjnych reklamówek
Wy macie zegarki, ale my mamy czas
Politycy są zmienni. To truizm ciągle potwierdzany nowymi decyzjami. Miało nie być więcej żołnierzy polskich w Afganistanie, tylko więcej sprzętu. Więcej śmigłowców, transporterów rosomak i bezzałogowych samolotów. Tak mówił premier Tusk w lipcu. Ale mamy grudzień. I błyskawicznie pozytywną odpowiedź na apel prezydenta Obamy, by Polacy wysłali tam dodatkowych żołnierzy. Wystarczyło zadzwonić i poprosić. Polska jak zawsze pierwsza. Zawsze pierwsi na pierwszej linii. Takie hasło mogłoby na stałe zawisnąć w gabinetach władzy. Bo choć ekipy się zmieniają,
Teraz kibole
Póty dzban wodę nosi, póki się ucho nie urwie. Pracownikom telewizji TVN, Andrzejowi Morozowskiemu i Tomaszowi Sekielskiemu, ucho dzbana skrzypiało przy różnych wydaniach programu „Teraz my”, aż pękło z hukiem, gdy zaprosili do studia gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Woda się rozlała i zostało dużo błota. Okazuje się, że można mieć tytuły Dziennikarza Roku, a jednocześnie zrobić coś takiego, co dyskwalifikuje nawet stażystę. Coś ku przestrodze i nauce młodzieży, co będzie można jej pokazywać jako
Nie dawać fałszywego świadectwa
Polityka jest sztuką walki, ale gdy w walce zacietrzewienie przesłania realną ocenę sytuacji, to klęska jest nieuchronna. W takiej, mało wygodnej, pozycji znalazła się po raz kolejny opozycja wobec rządów PO i PSL. Karykaturalne oceny dwóch lat rządów tej koalicji, jakie na prawo i lewo wygłaszają politycy PiS i urzędnicy prezydenta, są kolejnymi strzałami w stopę, jakie z samobójczym uporem ćwiczą na własnych organach. Szukam w tych strzałach jakiegoś drugiego dna, jakiegoś śladu czy cienia myśli, czy strategii partii,








