Będzie rozróba

Będzie rozróba

Nie dałem rady oglądać exposé Donalda Tuska. Chamskie pohukiwania kaczystowskiej swołoczy, przez bite dwie godziny próbującej przerywać mowę premiera, wyprowadzać go z równowagi, ten zestaw knajackich rechotów i nienawistnych min był ponad moje siły. W depresji zimowej jestem bez naskórka, najdrobniejsze zło ma moc zabójczą, pojedynczy klakson zniecierpliwionego kierowcy rani mnie do krwi, a „byle reklama zmusza do płaczu” – jakże miałbym wytrzymać ten tygiel bluzgów sejmowych. Kiedy dzień wcześniej Morawiecki bajdurzył o pisowskiej Polsce miodem i mlekiem płynącej, miał komfort przemawiania w cywilizowanych warunkach – jego banialuki przerywały wyłącznie huczne oklaski popleczników. Tusk przedzierał się przez jazgot troglodytów; przypomniałem sobie opowieść znajomego polonisty, którego życie zmusiło do zatrudnienia się w zasadniczej zawodowej samochodówce – próbował przyszłych pomocników mechanika przekrzykiwać analizą trzynastozgłoskowca, dopóki mu nie włożyli kosza na głowę. Kaczyści stawiają na przemoc – ich barbarzyńska obyczajowość wynika nie z deficytów kulturowych, tylko ze strategii wodza. Skoro w tej kadencji niczego nie przegłosują, wybiorą wieczną rozróbę. Jeśli naczelny harcownik PiS, na którego wyrasta Czarnek – wcielenie Mrożkowskiego Edka – już wrzeszczy do marszałka: „Teraz ja mówię!”, za chwilę wrzaśnie: „Morda w kubeł!”, a w kolejnym kroku gotów będzie przejść do rękoczynów.  Sarmackie sny prawicy spełnią się w takim teatrum – skoro to nie nasz Sejm, możemy go zdemolować. Co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy! Tuż po hymnie wieńczącym wotum zaufania dla nowego premiera Kaczyński nazwa go publicznie niemieckim agentem. To jest mentalność kibolska, która na stadionach wyraża się wyrywaniem krzesełek i naparzankami z policją. Poseł o wszelkich znamionach niepoczytalności bezkarnie hula z gaśnicą po korytarzu sejmowym, immunitet chroni go przed Strażą Marszałkowską, a za antysemicki wybryk nie grozi mu nic poza grzywną, na którą błyskawicznie zrzucają się jego fani. Powiedzieć, że skończył się Wersal, byłoby przekłamaniem, tu zaczyna się jakiś festiwal kiełbasy i bimbru. Szymon Hołownia jest w tym Sejmie Aniołem Ogłady, ale jego inteligentna i złośliwa stanowczość może być bronią w sporach werbalnych, natomiast gdy impreza przejdzie w fazę rzygania i bitki, na nic zdadzą się cięte riposty. Na każde wyrafinowane dictum kaczyści będą mieli niezawodną odpowiedź: „A w ryj chcesz?”.  Trzymam kciuki za nowy rząd, ale nie mam siły śledzić na żywo sejmowych zmagań z hołotą. I jeszcze ten Duda, który kompletnie nie potrafi zapanować nad kodem mimicznym – wszystkie emocje rysują się na jego twarzy niczym na cielęcym obliczu chłystka. Od przeprosinowego uśmieszku podczas zaprzysiężenia Tuska po groźne wysuwanie żuchwy à la Duce – to jest oblicze nie męża stanu, tylko pętaka, którego przypadek usadowił na stanowisku ze wszech miar go przerastającym. I teraz będzie wetował ile wlezie, tak jak przez osiem lat machał długopisem do wyczerpania wkładu.  Jedna w tym wszystkim pociecha, że scena polityczna, jakkolwiek ubabrana błockiem przez kaczystowskich frustratów, rączo nam się zdynamizuje. Po latach monopartyjnej wszechmocy, kiedy posłowie opozycji demokratycznej mogli tylko lamentować z mównicy nad trefnymi ustawami, reasumpcjami i „pozatrybowymi” działaniami pisowskiej wierchuszki, to zdrowa odmiana. No i ten Tusk, który jednym swoim pojawieniem w Parlamencie Europejskim, serdecznie witany przez unijnych notabli, potrafi przywrócić Polsce twarz, a nawet zdjąć jej gębę, na kilkanaście godzin przyprawioną przez obłąkanego konfederata z gaśnicą. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 51/2023

Kategorie: Felietony, Wojciech Kuczok