Króliki z kapelusza

Króliki z kapelusza

PiS jest współczesną endecją, to są ich korzenie, czuć chemię psychiczną z faszyzującą przedwojenną prawicą narodową. W dokumentalnej książce Miłosza „Wyprawa w dwudziestolecie” czytam, co wrogowie Piłsudskiego mówili o nim. W roku 1921 w piśmie „Myśl Narodowa” poseł mazowiecko-podlaski ks. dr Kazimierz Lutosławski twierdził: „Piłsudski nie od dziś jest narzędziem międzynarodowego żydostwa dla walki z Narodem Polskim, aby go do niepodległości nie dopuścić. Już w 1905 r., kiedy po wojnie japońskiej zaczęły się rysować i pękać okowy, które skuły Polskę z Rosją, międzynarodówka użyła Piłsudskiego w Polsce, aby tu robił rosyjską rewolucję…”. To nie był jakiś głos odosobniony, wybryk. Tak lub podobnie powszechnie pisano o Piłsudskim w prasie prawicowej. I to kiedy? Trzy lata po wywalczeniu przez niego niepodległej Polski, ledwie miesiące po wielkim zwycięstwie 1920 r.

Dzisiaj zamiast międzynarodówki komunistycznej czy żydowskiej jest liberalna, zamiast Piłsudskiego wrogiem prawicy jest Tusk, który został przysłany do Polski przez międzynarodówkę europejską, by robić tu rewolucję obyczajową, jest agentem niemieckim, dbającym tylko o interes Niemiec. Ostatni wybryk prezesa. Oto ogłosił z zaciętą miną, że „Tusk jest personifikacją zła” i że jeśli PiS przegra wybory, to w Polsce będzie wojna domowa. Mówił to na pikniku wojskowym, scenografią byli oficerowie w mundurach.

Już znamy pytania referendalne, miało być tylko jedno, ale się rozmnażają. A co nam prezes będzie żałować. On, hojny pan. Pytanie pierwsze brzmiało pierwotnie: „Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?”. Później zaś: „Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?”. A prezes, szykując grunt do tego pytania, naucza: „Niemcy chcą osadzić Tuska w Polsce, aby wyprzedawać wspólny majątek”. A nie można by zapytać prostolinijnie? „Czy popierasz sprzedaż Polski Niemcom?”.

Potem jak króliki z kapelusza prezes wyjmuje następne pytania, wszystkie do siebie podobne, odpowiedź jest oczywista. Można kpić z tych pytań, ale jest w nich populistyczna ludowa przebiegłość. Mam krewniaka w małym miasteczku. On i wielu jego znajomych do dzisiaj nie mogą przeboleć, że upadła miejscowa cukrownia, teraz w odrestaurowanych murach są sklepy, siłownia, ale cukrowni nie ma. Krewniak ze znajomymi uważają, że to był rozbój. Cała Polska jest usiana takimi miasteczkami, gdzie coś upadło, bo było nierentowne, zdarzały się też pewnie gangsterskie przejęcia majątku. A ludzie cierpią, bo te przedsiębiorstwa to był często przedmiot dumy mieściny. To oczywiście dotyczy ludzi starszych, wychowanych w PRL. Oni winą za różne niedogodności swojego późniejszego życia obarczają prywatyzację.

Kuriozalne jest też pytanie wyrecytowane przez Morawieckiego jako trzecie: „Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”. W tym pytaniu jest jawny atak na Unię, że biurokratyczna.

Mądrzy ludzie mówią, że to referendum to takie nadużycie, taki populizm, taki idiotyzm, że mądrzy Polacy tego nie kupią. Połowa Polaków pewnie nie jest głupia, a połowa głupia, nie inaczej niż gdzie indziej. Wszystko zależy od tego, jak populiści potrafią żerować na tych głupich. Trump, Netanjahu są w tym mistrzami – i jest prezes.

Pisałem niedawno o Andrzeju Bieńkowskim i jego niezwykłej książce o polskiej wsi, o wiejskiej muzyce, „Trzymałem węża w garści”. Teraz dopiero ją skończyłem. Andrzej poprzez ludową muzykę opisał w niezwykły sposób polską wieś. Ta książka to literacki dokument o świecie, który odszedł, ale naznaczył sobą naszą prowincję. Jeszcze nie tak dawno przodkowie obecnych chłopów, którzy na naszych oczach zmieniają się w farmerów, byli ludem pańszczyźnianym, więc byli niewolnikami. Co zapisane zostało w duszy kolejnych pokoleń. Andrzej ma też taką refleksję ze swoich etnograficznych podróży: „Ciągle mnie zdumiewa ten odradzający się antysemityzm, który jest kompletną abstrakcją, a jednocześnie czymś utrwalonym wielowiekową tradycją”. Ta wieś często w ogóle nie głosuje, kiedyś czasami głosowała na PSL, teraz PiS przejęło tych głosujących. Nie da się bez pańszczyzny, tak jak bez czubów szlacheckich, zrozumieć współczesnej Polski i jej wyborów. Ważne, że powstały trzy niezwykłe książki o dawnej polskiej wsi, o chłopach, a niedawno ukazała się książka „Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty” Kamila Janickiego, autora książki o pańszczyźnie. Kiedyś do tej pozycji o szlachcie powrócę.

Wydanie: 2023, 34/2023

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy