Pegasus zerwał się ze smyczy

Pegasus zerwał się ze smyczy

Miał być narzędziem autokratów, a sięgają po niego też kraje demokratyczne W ostatnich dniach ubiegłego roku o oprogramowaniu szpiegującym stworzonym przez izraelską firmę NSO Group mówiło się wszędzie. W Polsce temat stał się popularny za sprawą odkrycia inwigilacji polityków PO, Romana Giertycha oraz prokurator Ewy Wrzosek (zresztą od grudnia ta lista się wydłużyła). Znacznie szerzej na świecie komentowano przypadki użycia Pegasusa przez rządy, które akurat można było o to podejrzewać. Bahrajn, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Arabia Saudyjska, Honduras, Węgry. Wszystkie te kraje są albo jawnie autorytarne, albo zdecydowanym krokiem w kierunku autorytaryzmu podążają. W żadnym z nich wybory, jeśli w ogóle są przeprowadzane, nie spełniają kryteriów równości, a wolna prasa została albo zlikwidowana, albo zepchnięta do podziemia. Dziennikarze zresztą nierzadko okazywali się solą w oku satrapów. Dowodem na to niech będą ślady użycia Pegasusa na telefonie saudyjskiego felietonisty „Washington Post” Dżamala Chaszukdżiego czy akcja inwigilowania reporterów dziennika „El Faro”, największej środkowoamerykańskiej redakcji śledczej, z jej szefem Óscarem Martínezem na czele. Podsłuch u Katalończyków Od końca ubiegłego roku do początku wiosny związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy antydemokratyczną formą rządów a używaniem wszechpotężnego oprogramowania inwigilacyjnego wydawał się więc oczywisty. Pogłębiały go zresztą kolejne odkrycia Citizen Lab, jednostki

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2022, 25/2022

Kategorie: Kraj