Opozycja powinna zawalczyć o korektę demograficzną i wyborców za granicą „Robimy wszystko, żeby tegoroczne wybory były jak najbardziej sprawiedliwe i transparentne. W ten sposób chcemy naprawdę wybory oddać obywatelom”, mówił Mateusz Morawiecki w podcaście w mediach społecznościowych. Rzeczywistość jest inna. PiS robi wszystko, żeby wybory wygrać, a reszta nie ma znaczenia. Jak to robi? Ano tak, jak opozycja pozwala. Do mechanizmu wyborczego PiS włączyło parę trików, które już na starcie dają mu kilka (a może i kilkanaście!) mandatów więcej. Opozycja najwyraźniej tego nie widzi, bo milczy. A ile to milczenie może kosztować? Dziś PiS rządzi, bo ma w Sejmie przewagę trzech, czterech głosów. Wszystkie sondaże mówią, że podobna sytuacja będzie po jesiennych wyborach. Dlatego triki, które dadzą kilka mandatów więcej, dadzą PiS również władzę. Aby mieć większość w Sejmie, nie trzeba w Polsce mieć większości głosów w urnach. Trzeba tylko odpowiednio ustawić system wyborczy. PiS ustawiło go na kilka sposobów. 1. Pierwszy, wszystkim znany i przez wszystkich akceptowany, to odziedziczony po poprzednikach system liczenia głosów metodą D’Hondta i małe okręgi wyborcze. Służy on największym partiom, więc bronią go solidarnie. Tak zresztą był pomyślany, by dawać premię największym. Jak dużą? Otóż po wyborach w 2019 r. przeliczyłem ich
Tagi:
Andrzej Duda, debata publiczna Adrian Zandberg, demokracja, Donald Tusk, Jacek Kurski, Jacek Sasin, Jarosław Kaczyński, KO, Marian Banaś, Mateusz Morawiecki, media, NIK, opozycja, ordynacja wyborcza, parlament, PiS, PO, polityka gospodarcza, polityka pieniężna, polityka społeczna, polska polityka, polska prawica, Robert Biedroń, rząd PiS, scena polityczna, Sejm, Senat, Solidarna Polska, Szymon Hołownia, TVP, TVPiS, Władysław Kosiniak-Kamysz, Włodzimierz Czarzasty, wybory parlamentarne 2023, Zbigniew Ziobro, ziobryści, Zjednoczona Prawica