PRL nie była czarną dziurą

PRL nie była czarną dziurą

Warszawa 09.06.2022 r. dr hab. Joanna Schiller-Walicka, prof. PAN - Kierownik - Pracownia Dziejow Oswiaty i Antropologii Kultury fot.Krzysztof Zuczkowski

Prof. Walicki najbardziej krytycznie oceniał skręt ideologiczny, jaki dokonał się w Polsce Prof. Joanna Schiller-Walicka – wicedyrektor Instytutu Historii Nauki im. Ludwika i Aleksandra Birkenmajerów PAN Kilku moich znajomych, komentując wyróżnienie przyznane wydawcom trylogii prof. Andrzeja Walickiego – Instytutowi Historii Nauki PAN i „Przeglądowi” – uznało decyzję jury za odważną. Z uwagi na to, co prof. Walicki pisał o PRL, III RP i oczywiście Rosji. Pani też tak ocenia decyzję jury? – Myślę, że odwagę wykazywał przede wszystkim autor tekstów zamieszczonych w trylogii, który nie bał się wypowiadać swoich poglądów mimo społecznych i osobistych kosztów, jakie za to ponosił. Z pełną świadomością, że te poglądy nie są miłe rządzącym, mainstreamowi… Swoim przekonaniom był wierny przez całe życie i nigdy nie poddawał się myśleniu stadnemu. Natomiast odwaga przyznających nagrodę polega na tym, że okazali się ludźmi ceniącymi niezależność, co nieodmiennie powinno wiązać się z postawą ludzi nauki. Istotą bowiem badań naukowych jest właśnie niezależność. Wskazanie jury konkursu jest tym cenniejsze, że teraz, gdy dyskurs polityczny i społeczny zdominowany został przez sprawy międzynarodowe, a zwłaszcza dramatyczne wydarzenia za naszą wschodnią granicą, wydaje się, że wewnętrzne polskie problemy odeszły na dalszy plan. Porozmawiajmy o tym odmiennym widzeniu problemów Polski przez prof. Walickiego. – Na pisarstwo Andrzeja Walickiego trzeba patrzeć dwojako. Jego twórczość składa się z dwóch elementów, wzajemnie od siebie zależnych. Pierwszy to dorobek stricte naukowy, tj. pisarstwo uczonego, badacza, który koncentrował się przede wszystkim na problematyce historii idei, historii myśli społecznej i filozoficznej. Drugim natomiast elementem jest publicystyka, będąca wynikiem zaangażowania w sprawy publiczne zwykłego człowieka, obywatela, który, mając wiedzę naukową na temat przeszłości, patrzy i komentuje bieżącą rzeczywistość przez pryzmat tej wiedzy oraz własnych, osobistych doświadczeń naocznego świadka i uczestnika wydarzeń historii Polski XX-wiecznej. Przypomnę, że urodził się w 1930 r., a więc dziewięć lat przed wybuchem II wojny, którą przeżył jako człowiek bardzo młody, ale już w pełni świadomy. Był więc świadkiem wszystkich przeobrażeń, jakie dokonywały się w Polsce w okresie od II do III RP. Świadkiem, który nigdy nie był obojętny wobec tego, co się dzieje. Pakiet książek prof. Walickiego w naszej księgarni Tym, co przejawia się w jego działalności publicystycznej, jest wielostronne widzenie zjawisk i rzeczywistości. – Wiąże się to z dwiema fundamentalnymi dla prof. Walickiego kwestiami: prawem każdego człowieka do wolności przekonań i równie przynależnym każdemu prawem do różnorodności, pluralizmu poglądów. Te prawa przyznawał sam sobie i o nie walczył nie tylko dla siebie, ale i dla innych. W odniesieniu do epoki, która występuje w tytule jego trylogii – „PRL i skok do neoliberalizmu”, walczył przede wszystkim z jednostronnością widzenia tego okresu, forsowaniem jednolitego, narzuconego odgórnie osądu PRL. Uważał bowiem, że tak jak każda inna epoka historyczna czas ten miał blaski i cienie i należy mówić zarówno o jednych, jak i drugich. Mimo że doskonale zdawał sobie sprawę ze zła, które miało wówczas miejsce. I które również jego dotknęło. – Tak, okres stalinowski przeżył w sposób niesłychanie dramatyczny i nigdy tego nie ukrywał. Ale mając takie doświadczenia, tym bardziej odczuł przełom październikowy 1956 r. jako znaczące rozszerzenie pola wolności. Dlatego nie do przyjęcia było dla niego widzenie PRL jako monolitu, okresu, który należy z historii Polski wymazać. Uważał za niemądre kwestionowanie państwowości PRL, choćby z tej racji, że wszystkie umowy, porozumienia, dokumenty, które wtedy obowiązywały, należałoby uznać za nieważne. Państwo o nazwie Polska Rzeczpospolita Ludowa istniało, było kolejnym etapem w historii Polski i jako takie podlega tej samej analizie i badaniom historycznym jak I RP, okres zaborów, kiedy państwa polskiego nie było wcale, czy II RP. Uważał, że historycy, badając te czasy, mają obowiązek wskazywać ich jasne i ciemne strony, wszechstronnie je analizować. Natomiast narzucanie społeczeństwu jednej wizji, jednego oglądu tej epoki, w dodatku schematycznego, płytkiego i powierzchownego, jest działaniem przede wszystkim na szkodę społeczeństwa. Odbiera się bowiem ludziom prawo do ich własnej, osobistej pamięci, fałszując zarazem obraz tego półwiecza, z całą jego ewolucyjnością i wewnętrzną różnorodnością. I w tym względzie nie było zgody między nim a polityką historyczną.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 25/2022

Kategorie: Kraj, Wywiady