Rosja ma Putina, a Polska „zwykłego posła”

Rosja ma Putina, a Polska „zwykłego posła”

https://www.namyslowianie.pl/blog/entedy/konstanty-rokossowski-najdluzsze-ramie-moskwy/18-04-2015

Polska miała ogromną szansę być największym mostem między Rosją a Europą Ariadna Rokossowska – prawnuczka marsz. Konstantego Rokossowskiego, dziennikarka, od lat zajmuje się krajami Europy Środkowej, głównie Polską i RFN Czy obserwując to, co się dzieje na linii Warszawa-Moskwa, nie odnosi pani wrażenia, że Polacy i Rosjanie coraz bardziej oddalają się od siebie? – Patrząc na nasze państwa, Polskę i Rosję, mam wrażenie, że – w sensie jakiegoś modelu rozwoju, funkcjonowania – są coraz bliżej siebie. Jeżeli zaś chodzi o Polaków i Rosjan, to chyba rzeczywiście się oddalają, propaganda robi swoje. I coraz częściej myślę, że bardzo trudno będzie ten proces zatrzymać, naprawić relacje. PiS i PO oskarżają się wzajemnie o sprzyjanie Rosji, o to, że jej liderzy są już nie tylko pro-, ale wręcz putinowscy… – …że chcą rządzić jak Putin. Można zadać pytanie, czy to byłoby dobre dla Polski. Tego nie wiem, niech Polacy sami sobie odpowiedzą. W Rosji ten model, jak się wydaje, się sprawdza, ale jest ona krajem ogromnym, wielonarodowym, ma taką, a nie inną tradycję itd. Czy obecny system rządzenia w państwie, w którym jedna osoba ma głos decydujący, sprawdzi się w Polsce, kraju UE i NATO, zobaczymy. Choć kiedy obserwuję to, co się w niej dzieje, w sferze kultury, polityki kulturalnej, polityki historycznej, coś mi to przypomina. Rosja ma Putina, a Polska… – …Putina na pewno nie ma! Ma za to „zwykłego posła” Jarosława Kaczyńskiego. Porównywanie Putina i Kaczyńskiego jest mało zasadne, bo to dwie różne osobowości, a i skala problemów, z którymi przychodzi im się zmagać, jest bardzo różna. W Polsce rzeczywistego lidera innego niż prezes PiS nie widzę. Nie są nimi, moim zdaniem, ani premier Morawiecki, ani prezydent Duda. To nie jest żadna tajemnica, że polską polityką kieruje Kaczyński. Nie są to tylko moje odczucia, tak się uważa na Zachodzie i w Rosji. Takie są również odczucia Polaków. – Co będzie z Kaczyńskim, tego jeszcze nie wiem, ale w Rosji uważa się, że on w pełni jeszcze się nie rozkręcił. U nas panuje przekonanie, że jest politykiem schodzącym. – Nie wiem dużo o stanie jego zdrowia, różnie się mówi i pisze, ale nie sądzę, by szybko przestał wywierać silny wpływ na polską politykę, tę wewnętrzną i zagraniczną. A to oznacza, że stosunki polsko-rosyjskie mogą być tylko gorsze? – Na to się zanosi, bo nie bardzo widzę, by dochodziło do kontaktów na szczeblu rządowym. A to, co nazywano polityką zagraniczną, tak naprawdę jest elementem polityki wewnętrznej. Nie zauważam żadnych ruchów na kierunku moskiewskim. Dlatego nie ma co mówić o relacjach Warszawy i Moskwy, że są złe czy bardzo złe, bo ich w ogóle nie ma. Ale stosunki polsko-rosyjskie zepsuły się jeszcze przed rządami PiS. – To prawda, jeszcze za czasów PO została, i to nie przez stronę rosyjską, zerwana pewna nić porozumienia. Przed ok. 10 laty był pewien postęp w stosunkach bilateralnych. Widziałam to na własne oczy i bardzo się z tego cieszyłam, ale od pewnego czasu to się całkowicie załamało. Smoleńsk i wrak Za sprawą katastrofy smoleńskiej. – Nie tylko, choć ona była decydująca. Jeszcze przed nią dawał się zauważyć strach PO przed opozycyjnym PiS. PO nie umiała postawić na swoim. Teraz opozycyjna PO próbuje postępować tak jak dawniej PiS, ale w antyrosyjskości niewiele od rządzących się różni. Datą graniczną był raport MAK z lutego 2011 r. Rozumiem, że Tusk nie wiedział, co ma z nim zrobić, bo odbiór tego raportu w Polsce był fatalny. Wiadomo, że nikt nie chce być winnym katastrofy i każdy chce zrzucić winę na kogoś innego, Tusk znalazł się w sytuacji, w której nie potrafił zrzucić winy na kogoś innego. Od tego momentu wszystko, czego dokonał w relacjach z Rosją, runęło. Polska miała ogromną szansę być nie tylko ważnym krajem europejskim, ale i największym mostem między Rosją a Europą. Jestem przekonana, że gdyby Polska wzniosła się ponad odwieczne uprzedzenia i zaczęła myśleć w kategorii interesów geopolitycznych i własnych, gospodarczych, całkiem inaczej wyglądałaby sytuacja w Europie i w Rosji, a także na Ukrainie. Mówiło się przecież, by Trójkąt Weimarski zamienić w czworobok, poszerzyć o Moskwę. – Ale do tego nie doszło. Z dwóch przyczyn: strachu, co powie PiS, a potem katastrofy smoleńskiej. „Oni nie oddają wraku” – to słowa wytrych, tłumaczące, dlaczego mamy takie, a nie inne stosunki z Rosją. – Pamiętam słowa śp. Janiny Paradowskiej: ze zwrotu wyniknąć mogą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 32/2018

Kategorie: Wywiady