Sucha kałuża

Sucha kałuża

Ostatnia rekonstrukcja rządu była czymś więcej niż zwykłą rekonstrukcją. To wielki ustrojowy eksperyment, na skalę światową. Rząd jak to rząd, musi mieć premiera. No to ma. Formalnie jest nim nadal Mateusz Morawiecki. Ale ten formalny premier jest w ostrym konflikcie z ministrem sprawiedliwości-prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobrą. Konflikt ten ma nie tylko osobisty charakter (no trudno, czasem dwaj panowie się nie lubią), ponieważ Ziobro swoimi działaniami niszczącymi niezależność wymiaru sprawiedliwości raz po raz ściąga na Polskę gniew Unii Europejskiej i utrudnia Morawieckiemu prowadzenie polityki. Mało tego, podejmuje samodzielnie, nie konsultując tego ani z premierem, ani z ministrem spraw zagranicznych, różne inicjatywy na arenie międzynarodowej, które Polskę i jej rząd ośmieszają i gniew Brukseli potęgują.

Chciało PiS pozbyć się Ziobry z rządu, ale nie było to możliwe. Bez Ziobry i jego posłów rząd straciłby sejmową większość. Musiał więc Ziobro w rządzie zostać. Został, ale dzięki osobliwej konstrukcji tego rządu znalazł się pod kontrolą. Ponieważ jednak, jak wielokrotnie już pokazał, za nic miał premiera, a sam Morawiecki dotąd jako nadzorca Ziobry się nie sprawdził, do rządu wszedł Jarosław Kaczyński. Jako wicepremier. Aby mógł skutecznie nadzorować, a gdy trzeba – temperować Ziobrę, stworzono specjalnie dla niego i specjalnie dla tej sytuacji Komitet Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa. Nazwa Komitet ds. Bezpieczeństwa nie najlepiej co prawda się kojarzy (w PRL był przed Październikiem ‘56 taki twór, który zastąpił Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, czyli szefostwo UB, nie mówiąc już o Komitecie Bezpieczeństwa Państwowego w ościennym mocarstwie, w skrócie KGB), ale mniejsza o skojarzenia. Wicepremier Kaczyński będzie nadzorował ministra sprawiedliwości, ministra spraw wewnętrznych i ministra obrony narodowej. Założenie jest takie, że skoro Morawiecki sobie z Ziobrą nie potrafił poradzić, to poradzi z nim sobie Jarosław Kaczyński.

Nikt chyba nie ma wątpliwości, że najważniejszą osobą w tym rządzie będzie nie premier, tylko wicepremier. To z nim, nie z premierem będą wszystko uzgadniać ministrowie. To jemu będą się podlizywać. To jego nadal będzie słuchał premier Morawiecki. Powie ktoś: premier i tak dotąd wszystko uzgadniał z Jarosławem Kaczyńskim i wykonywał jego polecenia. To prawda. Ale dotąd wykonywał polecenia Jarosława Kaczyńskiego jako szefa partii, która utworzyła i wspiera rząd. Teraz będzie słuchał poleceń swojego zastępcy. A to już nie tylko konstytucyjna, ale nawet logiczna nowość. Nie byłoby prościej, gdyby Jarosław Kaczyński zwyczajnie został premierem? Widać nie chciał. Może stan zdrowia mu nie pozwala, a może po prostu czuje, że w sytuacji, gdy Polska ma tyle konfliktów z Unią Europejską, politykę trzeba robić w Brukseli, aby zaś ją robić, trzeba jednak władać jakimś językiem obcym? W dodatku aby ją robić skutecznie, trzeba tym językiem władać nawet nieco lepiej niż prezydent Duda. Morawiecki języki zna, na europejskich salonach może udawać, że w Polsce praworządność i prawa człowieka mają się świetnie, a po ostatnich nominacjach, szczególnie na stanowisku ministra edukacji od żłobka po nominację profesorską, to nawet lepiej niż świetnie.

No właśnie, ten resort, który ma się zająć edukacją nowego pokolenia Polaków patriotów, objął Przemysław Czarnek. Jegomość ten jest już od dawna aktywny w sferze publicznej, nieraz miał okazję ujawnić poglądy, wiemy, czego się spodziewać, wiemy, jakiego Polaka będzie nam chciał wyhodować pan minister, posługując się całym swoim superresortem. Biedne dzieci nasze i wnuki! Dla pana ministra osoby homoseksualne to „dziwacy”, małżeństwa jednopłciowe to coś tak niewyobrażalnego jak „sucha kałuża”. Kobiety mają rodzić dzieci i gotować mężom obiady.

Pan minister jest doktorem habilitowanym w zakresie prawa konstytucyjnego. Jak sobie radzi w swoim politycznym środowisku, dla którego konstytucja to właśnie taka „sucha kałuża”, którą bardzo trudno sobie wyobrazić?

A jak z punktu widzenia prawa konstytucyjnego wygląda rząd, na czele którego stoi premier podwładny swojego zastępcy? To dopiero „sucha kałuża”!

Jak się okazuje, stąpając po „suchych kałużach”, można w Polsce nieźle się ubłocić.

Wydanie: 2020, 41/2020

Kategorie: Felietony, Jan Widacki

Komentarze

  1. Wieslaw A. Zdaniewski
    Wieslaw A. Zdaniewski 7 października, 2020, 12:46

    Pułkownik rządzi generałem, cha, cha, cha…
    pozdrawiam ze strefy wolnej od półidiotów,
    wyksztyłciuch WAZ

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Wieslaw A. Zdaniewski
    Wieslaw A. Zdaniewski 17 października, 2020, 22:18

    Przypomniały mi się szkolne wyliczanki: Ene, due, like fake, kolba bolba , ósme smake, deus meus kosmateus i morele bęc! Wychodź ty.
    Od dzisiaj ministrem zdrowia będziesz ty, ministrem nauki tamten, ja wicepremierem, on ministrem rolnictwa.

    Zmiana rządu po kolejnej wyliczance:
    Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy: Hess, Hess, wściekły pies, na kogo wypadnie, na tego jest:

    Ja będę premierować, ty będziesz prezydentem, on prokuratorem generalnym, ów sędzią Trybunału.
    Tańcząc w koło Polska bawi się wesoło.

    Pozdrawiam
    ze Szwecji, strefy wolnej od pisuarów.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy