Upiór PiS

Upiór PiS

To wyglądało jak wizyta upiora z dawnych czasów. Tak zaprezentowali się w nowym Sejmie panowie Cenckiewicz i Zybertowicz, ogólnie mówiąc: komisja ds. badania wpływów rosyjskich. Komisję wymyśliło PiS, żeby unurzać przeciwników politycznych w błocie pomówień. Tuska, Sikorskiego… Że zdrajcy. A potem ich skazać albo przynajmniej wyeliminować z życia publicznego. W MSZ zatrudniono więc Cenckiewicza, aby tam szukał kwitów pasujących do tej tezy. W ten sposób skompilował materiał na telewizyjny serial godny tych, które demaskowały Wolną Europę w czasach minionych. Drugim członem tej operacji była komisja, która miała badać rosyjskie wpływy. Założenie było proste – komisja bada, a potem wydaje wyrok zakazujący danej osobie pełnienia funkcji publicznych przez 10 lat. Wydaje ów wyrok po uważaniu, jakby kto pytał. Oto plan marzenie Kaczyńskiego, Macierewicza i wszystkich najbardziej zapiekłych pisowców – mogą kogo chcą oskarżyć i odebrać mu prawa publiczne. To oni – a nie żaden sąd – będą decydować, kto może być posłem, ministrem itd. Prezydent Duda był tym zachwycony. Podpisał ustawę powołującą tę komisję. A potem bronił jej jak lew podczas różnych spotkań. Do czasu. Bo odezwała się ambasada USA. Wtedy zmienił zdanie, zgłosił projekt odbierający komisji prawo eliminowania ludzi. Komisja więc powstała w sierpniu. Nie wnikajmy w jej prace, bo nie ma sensu. Ważne jest to, co stało się w ubiegłym tygodniu – nowy Sejm odwołał jej członków, na co Cenckiewicz z Zybertowiczem odpowiedzieli tzw. raportem cząstkowym ze swojej pracy. A w nim oskarżyli Tuska o uleganie wpływom rosyjskim i rekomendowali (bo mogą już tylko rekomendować, nie kazać), by nie mógł pełnić funkcji publicznych. Oto wyszło szydło z worka! Mamy czarno na białym, po co ta komisja, jaki był jej cel – napisać, że Tuska i jego ludzi trzeba wyeliminować. A kwity, które zebrała, to tylko ornament. W tym sensie miała ona znaczenie ustrojowe – bo dawała Kaczyńskiemu narzędzie do eliminowania każdego, do samowładztwa. Czas to świństwo wyrzucić na śmietnik. I to całkowicie. Słyszę, że posłowie KO przekonują, że dobrze by było komisję zostawić, żeby zbadała rosyjskie koneksje Macierewicza, Kaczyńskiego, Glapińskiego… Nie ma wątpliwości – spotykali się oni z rosyjskimi agentami, Kaczyński sam do tego się przyznał. Ale przestrzegałbym przed przenoszeniem publicystycznych teorii do prawa karnego. To nie ta cywilizacja. Od tropienia wrogów i wrogich wpływów są nie posłowie i działacze polityczni, tylko kontrwywiad i powiązane z nim służby. Niech one tropią, niech pilnują bezpieczeństwa państwa. Postawmy sprawy na nogach i zabierzmy nasze państwo szaleńcom i ludziom bez zasad. Wszyscy dobrze na tym wyjdziemy.   Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 49/2023

Kategorie: Felietony, Robert Walenciak