Bóg mi świadkiem, że nie chodzę do kina na polskie filmy, a jeśli czasem oglądam jakiś w telewizji przez trzy minuty, mam poczucie, że powinienem się z tego wyspowiadać, czego jednak nie robię, bom niepraktykujący. Polscy filmowcy są przekonani, że nic nie jest bardziej ekspresyjne niż plugawe słownictwo. Prasa przekonuje, że film „Kler” jest wielkim wydarzeniem narodowym, postanowiłem tym razem być z narodem. Film należy do tych dzieł polskiej sztuki, które do treści namolnie powtarzanych przez gazety dodają ruchome obrazy. Pisarze dodają fabułki – zdaje się, że fala powieści i dramatów znęcających się nad funkcjonariuszami i współpracownikami Służby Bezpieczeństwa, którzy po raz drugi się utajnili i porobili kariery w III RP, opadła, ale treści gazetowe nie przestały być inspiracją dla twórców kultury. Księża w filmie „Kler” za dużo piją wódki i jako pijący muszą też za bardzo plugawić mowę, a kłopoty, jakie im się walą na głowę, załatwiają za pomocą pieniędzy, jednym słowem żyją normalnym życiem Polaków. Specyficzne dla tego środowiska jest tylko naruszanie celibatu, co też nie wywołuje dreszczyku emocji, jako że jest to rzecz najzwyczajniejsza w świecie. Jeżeli potężny atak oskarżający Kościół katolicki o pedofilię ma jakiś sens, podstawę i cel, to jest tym walka o zniesienie celibatu. Wydaje mi się, że ten cel będzie osiągnięty, ale szkody moralne tego osiągnięcia też będą potężne. Grzechy pospolite księży zostały przedstawione przesadnie, natomiast to, co ich najbardziej ma obciążać, tylko insynuacyjnie, tak jak się postępuje, gdy zarzuty nie są pewne. Nie wiadomo, czy zbrodnie insynuowane rzeczywiście są zbrodniami, czy wyrządziły krzywdy aż tak wielkie i bolesne, jak głosi prasa, a za nią film pt. „Kler”. Żeby dać argument, że są to zbrodnie z gatunku największych, twórca filmu każe obwinionemu księdzu w akcie ekspiacji podpalić się. Jeżeli ktoś się decyduje na taki akt pokuty, to znaczy, że jego zbrodnia była wielka i niewątpliwa dla niego samego. Czy widz kinowy w ten sposób moralnie zaszantażowany miałby jeszcze wątpliwości? Może tylko dziwi się, że płonący znosi to bez widocznych oznak cierpienia, raczej jak oblanie chłodną wodą w dzień upalny. Nikt z otaczającego tłumu nie leci mu z pomocą, co w filmie zrobionym w manierze realistycznej razi nieprawdopodobieństwem. Dowód prawdy nie wypalił. Z obyczajów księży przedstawionych dobitnie, nadekspresyjnie można się tylko pośmiać, ale od początku ciąży na nich wina tajemnicza, owo molestowanie czy coś więcej. Ani tego molestowania, ani tego więcej przedstawić nie można z powodu tabu, ale te rzeczy są tak zakłamane przez prasę, że nie wiadomo, jaki efekt by spowodowały, gdyby zostały przedstawione. Może także wywołałyby śmiechy i kpinki? Etyka erotyczna w naszych czasach ulega tak szybkim i radykalnym przemianom, że niczego w tej dziedzinie nie można być pewnym. Zwłaszcza Amerykanie od wywyższania „chuci” i „porubstwa” lat 60. przeszli do niesamowitej świętoszkowatości. Bywa, że artysta czy pisarz kreuje bohatera złego, negatywnego, ale nie umie powiedzieć, dlaczego jest on zły. Polscy księża nie są aż tak rozpijaczeni ani wulgarni w słowie, jak film ich przedstawia – to raczej film jest wulgarny – ale ich rola w życiu politycznym kraju jest zdecydowanie szkodliwa. Stali się ważnym składnikiem państwowej „polityki historycznej”, czyli machiny kłamstwa, która ogłupia naród. Ludzie kultury tego nie pokażą w swoich dziełach, ponieważ sami są częścią tej machiny. Share this: Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email Click to print (Opens in new window) Print