Wpisy od Tomasz Goban-Klas

Powrót na stronę główną
Felietony

Medialne flaki

MEDIA I OKOLICE Flaki, o których mowa w tytule, są metaforycznym przeniesieniem na publiczną sferę medialną terminologii wojskowej. Bowiem słowo to, w liczbie pojedynczej, pochodzi od nazwy niemieckiego działa przeciwlotniczego kalibru 120 milimetrów, Fliegerabwehrkanone, w skrócie flak. W II wojnie światowej przeciw samolotom i nurkującym bombowcom nieprzyjaciela stosowano zaporowy ogień dział przeciwlotniczych, który zaczęto nazywać także flakiem. Do analizy współczesnej propagandy politycznej i społecznej wprowadził go Noam Chomsky, opisując praktyki amerykańskiej ultrakonserwatywnej prawicy, która zwalczając pewne

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Wojna czysta medialnie

Jeszcze w czasach I wojny światowej pewien amerykański senator zgryźliwie powiedział: “Pierwszą ofiarą wojny jest prawda”. Okazało się wkrótce, iż miał po tysiąckroć rację. Aparat goebbelsowskiej propagandy przewyższył wszelkie osiągnięcia minionych epok. Po II wojnie pałeczkę przejął aparat stalinowski. Pierwsze skrzypce grał w nim dziennik “Prawda”, w którym może niewiele było prawdy, natomiast wiele propagandy. W czasach wojny koreańskiej ukuto hasło: “W odpowiedzi na atomy zbudujemy nowe domy!”. Wydawało się one

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Instytut Przyszłości Narodowej

“Ten, kto kontroluje teraźniejszość, kontroluje przeszłość”, pisał George Orwell w swej czarnej utopii pod tytułem “Rok 1984”. Dlatego każdy zwycięski ustrój zmienia podręczniki historii i programy szkolne. Następuje odwrócenie kolorów, dawne białe plamy wypełniają czarno zadrukowane, opasłe tomy analiz przemilczanych wydarzeń. I odwrotnie, dawne kombatanckie wspominki pochłania biały kurz na bibliotecznych półkach. Obala się pomniki, wyrywa tablice, a na ich miejsce stawia i wmurowuje nowe. Jednak symboliczna przebudowa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Media

Polska zgoda i niezgoda

Listopad – niebezpieczna dla Polaków pora. Wystawa fotografii zachęcająco nazwana “Naziści” przyciągnęła telewizję publiczną, która w ramach swej misji kulturalnej ochoczo filmowała performance Daniela Olbrychskiego. Tenże, wzorem kmicicowych komilitonów, kompanów, co to “rozstrzelali” portrety antenatów Oleńki Billewiczówny, “zbigosował” swoją legendarną, acz filmową, szablą fotografię własną i kilku swoich aktorskich kompanów. To był akt pierwszy. W akcie drugim dyrekcja galerii narodowej zamknęła wystawę i poinformowała o wielkich stratach materialnych,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Media

Kasa, Misiu, kasa!

W Polsce, jak nigdzie indziej, sprawdza się maksyma Karola Marksa, iż historia się powtarza najpierw jako tragedia, następnie jako farsa. I choć te słowa odnosiły się do losów Napoleona i jego wnuka, Napoleona III, to przecież mamy aż nadto przykładów własnych, gdy wydarzenia dramatyczne, wręcz tragiczne, miały swoją powtórkę, niestety, już komiczną. Tak było z Dejmkowską inscenizacją “Dziadów” w Teatrze Narodowym w 1968 roku, gdy władze nakazały zakończenie przedstawień. Po dwudziestu latach i zmianie ustroju mamy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Opinie

Z szablą Kmicica na kabel!

Rankiem, 17 listopada “Gazeta Wyborcza”, piórem redaktorów Kublika i Bosackiego, wyrwała Polaków z letargu alarmem: “Bez wiedzy i bez zezwolenia naszych władz, bez zezwolenia na budowę i bez korzyści dla naszego kraju biegnie przez sam środek Polski – wzdłuż rurociągu jamalskiego – supernowoczesny kabel telekomunikacyjny o wielkiej pojemności. Połączy Rosję z Niemcami”. Dramatyczną wymowę zamieszczonego na pierwszej stronie, obszernego artykułu ilustrowała duża mapa Polski przeciętej na pół przez – jak to nazwano – “eksterytorialną infostradę

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Publicystyka

Przepraszam za Kraków

Nie jest po chrześcijańsku widzenie źdźbła w oku bliźniego, a niedostrzeganie belki we własnym. Poprzednio żądałem przeprosin od telewizji publicznej za niesławnej pamięci transmisję walki Gołoty. Jednak i w moim gnieździe, Krakowie, nie dzieje się najlepiej. Zatem, wieloletni krakowiak z wyboru, teraz sam przepraszam za Kraków. Przysłowiową kroplą, która przelała kielich, stał się żarcik przewodniczącej krakowskiej sesji poświęconej 20. rocznicy powstania “Solidarności”. Otóż owa osoba, prezentując kolejną referentkę, zadowcipkowała: Głos zabierze obecnie pani

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Domagam się przeprosin

Przeprosiny stały się modne. Niegdyś tylko Bujak przepraszał za „Solidarność”. Obecnie przepraszają najwięksi tego świata – Jan Paweł II za grzechy Kościoła, a Bill Clinton za grzechy własne. Prezydent Kwaśniewski przeprasza za lekkoducha Siwca, a Telewizja Polska SA za wyemitowanie amerykańskiego progra­mu, któremu asystent kościelny w TVP lekko­myślnie dał nieformalny imprimatur. I tylko Wiesław Walendziak trwa jak książę niezłomny i nie przeprasza za nic, a już na pewno nie za “taśmy prawdy”. Jednak, wbrew Czytelnikom, którzy zaczynają podejrzewać od kogo i za co doma­gam się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Klipy Konradów Wallenrodów

W Polsce najchętniej rozdaje się cudze. Stąd mamy opłacaną przez obywateli telewizję publiczną, która jest obligowana przez polity­ków do świadczenia im usług w ramach tzw. mi­sji. W okresie wyborów misja owa polega na wielomiesięcznym zamulaniu dzienników tele­wizyjnych obrazkami kameralnych spotkań po­tencjalnych kandydatów z przypadkowym spo­łeczeństwem albo swymi poplecznikami partyj­nymi. A także cytowaniu ich dramatycznych apeli, na ogół na nutę — Polska ginie! Jeszcze gorzej jest w okresie tuż przedwyborczym, gdy pretendenci dostają szansę pojawiania się za darmo w specjalnych,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Szczał zza krzaka

Tak właśnie określił styl prezydenckiej kampanii wyborczej jednego z mniejszościowych kandydatów mój wiejski (ale całkiem, całkiem rozgarnięty) znajomy. Mocno powiedziane, ale to trafna opinia – w tzw. kampanii negatywnej chodzi o “umoczenie” wiodącego kandydata w prawne, polityczne i moralnie naganne konteksty. Mówiąc językiem bardziej uczonym, chodzi o stworzenie tzw. negatywnego skryptu poznawczego i negatywnej narracji na temat najgroźniejszego konkurenta. W tym sensie obecna kampania wyborcza toczy się od wielu miesięcy przed jej formalnym ogłoszeniem. A zatem mieliśmy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.