Jerzy Domański

Powrót na stronę główną
Felietony Jerzy Domański

Dwuwładza w stolicy

Premier Buzek był dotychczas krytykowany za uporczywe unikanie trudniejszych decyzji. Krytycy jego stylu kierowania państwem nie spodziewali się jednak, że próba zmiany tego sposobu działania może grozić znacznie większymi komplikacjami. Widać już, że decyzje premiera w sprawie samorządu warszawskiego będą miały bardzo poważne konsekwencje dla polskiej sceny politycznej. Ulegając swoim partyjnym kolegom, liderom mazowieckiego Ruchu Społecznego AWS, premier powołał komisarza rządowego w Gminie Centrum. To nie jest jedna z wielu gmin w kraju. Wystarczy powiedzieć, że decyzja premiera dotyczy 940 tys. mieszkańców, a na inwestycje w tym roku gmina przeznaczy 550 mln zł. Jest więc o co walczyć. I jakkolwiek by patrzeć, jest to jeden z najważniejszych powodów determinacji AWS w walce o władzę w Gminie Centrum. Rozpoczęła się więc kolejna faza wieloletniego konfliktu z udziałem samorządu, polityków i sędziów NSA. W przeddzień 10. rocznicy pierwszych wyborów samorządowych AWS sięgnęła po instrumenty, które dotychczas zaciekle krytykowała. W programie wyborczym tej partii nie było przecież koncepcji komisarza. A jednak stało się. Kto ma uratować stolicę dla AWS? Komisarz Herman, były członek ZChN, człowiek, który już miał kontakty z Gminą Centrum. Tyle że w zupełnie innej roli. Jeszcze niedawno

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Prowincja to nie jest miejsce, tylko sposób myślenia

Dla opisu nie tylko tegorocznych matur, ale także pewnego klimatu i nastrojów społecznych dwa tematy egzaminacyjne wydały mi się szczególnie ciekawe. Jeden proponowany abiturientom z województwa kujawsko-pomorskiego “Prowincja to nie jest miejsce, tylko sposób myślenia”. I drugi z województwa łódzkiego “Nie znam roli, którą gram… (W. Szymborska) Literatura w poszukiwaniu prawdy o człowieku”. Ileż w tych tematach mądrości i aktualności. To optymistyczny sygnał dowodzący intelektualnych możliwości środowiska nauczycielskiego. Na co dzień ocenianego zresztą dość krytycznie. Tematów prac maturalnych było oczywiście wiele i sądzę, że większość z ok. 400 tysięcy tegorocznych maturzystów mogła bez problemu wybrać takie, które są im rzeczywiście najbliższe. A swoją drogą, pełna analiza wszystkich tematów, a zwłaszcza wyborów, jakich dokonali zdający może być przyczynkiem do głębszej oceny postaw naszej młodzieży. I to zarówno jej marzeń, pragnień i oczekiwań, jak i stresów, obaw i lęków. Młodzi Polacy mają dziś wiele powodów do tego, by ich marzenia szybowały wysoko. Nie są jednak wolni od zwykłych ludzkich obaw. O perspektywy zawodowe, o przyszłość. Tą najbliższą, jak choćby o egzaminy na studia. Ale też o ten moment, gdy będą zdani tylko na siebie. Póki co losy młodzieży są w rękach dorosłych. I to od mądrości ludzi podejmujących decyzje polityczne i gospodarcze zależą szanse dzisiejszych uczniów

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Luksusowi urzędnicy

W Polsce rośnie nie tylko kurs dolara. W piórka obrasta także coraz potężniejsza warstwa biurokratyczna. Coraz liczniejsza tam, gdzie sięgają państwowe urzędy, fundusze, agencje czy fundacje. Mości sobie wygodne, dobrze płatne miejsca, przytulona do państwowych pieniędzy. Do państwowych, czyli naszych, płaconych w formie podatków. Administracja centralna w okresie od 1990 do 1998 roku wzrosła z 46 do 126 tysięcy pracowników. Proszę pokazać pozaprodukcyjną dziedzinę, gdzie zatrudnienie wzrosłoby prawie trzykrotnie. Błyskawicznie rozrasta się też administracja samorządowa. I proporcjonalnie do wzrostu przysparza coraz więcej kłopotów. Jedną z najważniejszych przyczyn głębokiego spadku zaufania do władzy jest sposób, w jaki sprawują swoje funkcje urzędnicy różnych szczebli. U podstaw większości patologicznych zjawisk w administracji leży bądź nieuczciwość, bądź zła organizacja. Prawdziwe spustoszenie w mentalności zarówno urzędników, jak i petentów spowodowała całkowicie woluntarystyczna interpretacja hasła “Co nie jest zabronione, jest dozwolone”. Wielu, niestety, zbyt wielu reprezentantów państwa nie ma pojęcia, co w istocie składa się na funkcje państwa prawa. Gdyby naszych urzędników zapytać o elementarne zasady funkcjonowania państwa demokratycznego i rolę urzędnika państwowego lub samorządowego w systemie demokratycznym, mieliby duże problemy z precyzyjną odpowiedzią. A takie zasady, jak służebność, przedkładanie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Jerzy Domański

Dyktat łapówkowy

Czy Polska należy do najbardziej skorum­powanych państw w Europie? Kolejne ra­porty Transparency International pokazują, że w ciągu trzech ostatnich lat na liście kra­jów zagrożonych korupcją przesunęliśmy się o blisko 20 miejsc. Wymowa raportów jest druzgocąca, a przecież to, co jest ujawniane i opisywane przez media, a jeszcze rzadziej kie­rowane do sądów i osądzane, to tylko wierzchołek góry lodowej. Wy­starczy spojrzeć na reakcję społeczną towarzyszącą kolejnym infor­macjom na ten temat, by lepiej odczuć dramatyzm sytuacji. Najsmut­niejsze jest bowiem to, że większość ludzi zaczyna już traktować ła­pownictwo i korupcję jako stały element gry. Dokuczliwy, wstydliwy i kosztowny, ale widocznie niezbędny. Sądzę, że jesteśmy dziś na po­graniczu między uznaniem, że to zjawisko jest nieuchronne i jeste­śmy na nie skazani, a buntem przeciwko klasie politycznej powszech­nie obciążanej za współsprawstwo w rozwoju tej plagi. O mechani­zmach, procedurach załatwiania spraw, cennikach łapówek i o tym komu i ile trzeba dać, mówi się głośno i publicznie. To też znak cza­su. To, co było wstydliwe i załatwiane konfidencjonalnie, staje się bez mała obyczajem. Za co się płaci? I komu? Skala zjawiska jest tak duża, że łatwiej by­łoby wskazać obszary wolne od korupcji. Najwięcej płaci się na styku między gospodarką i polityką, samorządami, administracją. Za wy­granie przetargu, za koncesję, ulgę, za przyśpieszenie decyzji. Płaci

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Jerzy Domański

Dialog głuchych

Coraz szybciej stajemy się krajem kontrastów. Ulicami polskich miast jeździ coraz więcej luksusowych samochodów i coraz częściej maszerują nimi ludzie z transparentami. Hasła na nich wypisane zdają się pochodzić z zupełnie innej epoki: “Nie chcemy jałmużny, tylko pracy i godnego życia” lub „Władzo pozwól żyć”. Stare hasła okazują się jednak znowu aktualne. W ten sam sposób, jak ich poprzednicy, protestują dziś bezrobotni III RP. Na razie jest to tylko mała część z 2,5-milionówej armii ludzi bez pracy. Wyrzuconych poza nawias byłych pracowników upadających branż i likwidowanych zakładów pracy. Zdegradowanych do kategorii ludzi zbędnych. Niepotrzebnych w nowym ustroju. Dla wszystkich stało się jasne, że stale rosnące, 14-procentowe bezrobocie, zmusza do ogłoszenia alarmu. Samo bicie w dzwony niczego już jednak nie załatwi i w niczym nie pomoże bezrobotnym. Może co najwyżej obudzi choć parę sumień tych polityków, którzy jeszcze pamiętają że biorąc władzę, wzięli też odpowiedzialność za jej skutki. Każda ocena władzy opiera się o fakty. A te wiadomo, jakie są. To skutkiem polityki tego rządu jest przecież tragiczna sytuacja na rynku pracy. Wiem, że takim stwierdzeniem narażam się na zarzut uprawiania demagogii. Rząd przecież

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Prawda i pojednanie

Zmienia się ton wypowiedzi polityków o stosunkach polsko-rosyjskich. Atmosfera, która towarzyszyła obchodom 60. rocznicy wymordowania przez NKWD polskich jeńców i więźniów w Katyniu i innych miejscach na terenie ZSRR, jest zapowiedzią polsko-rosyjskiego pojednania. Drogą do niego jest prawda i pamięć o dramatycznej historii. Zrobiono już wiele, by odkłamywać przeszłość. Ujawnianie dokumentów, odkrywanie nowych, nieznanych miejsc pochówku Polaków, urządzanie cmentarzy ofiar to dowód dobrych intencji władz rosyjskich. Na rozstrzygnięcie czeka jeszcze problem odpowiedzialności prawnej. Nie ukarano też sprawców zbrodni. Potępiając totalitarny system, który doprowadził do tych zbrodni, nie zapominamy o milionach Rosjan i członków innych narodów, którzy byli ofiarami stalinizmu. Prezydent Kwaśniewski w przejmującym wystąpieniu przed Grobem Nieznanego Żołnierza, przeprosił za tych, którzy przemilczali i fałszowali historię Katynia. I podziękował tym, którzy przez lata konsekwentnie i odważnie bronili prawdy. Abp Życiński, nawiązując do historycznego listu biskupów polskich do niemieckich “Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, zaapelował o zrobienie podobnego kroku wobec narodu rosyjskiego. Sprzeciwił się przerzucaniu odpowiedzialności za zbrodnię katyńską na cały naród. Zainicjował modły o jedność między narodem rosyjskim i narodem polskim. To bardzo ważny krok ku budowie lepszych stosunków między naszymi narodami. Również prezydent-elekt Putin wysyła podobne sygnały w naszą stronę.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Jerzy Domański

Grypa polskiej demokracji

Początek wiosny jest wyraźnie nieudany dla AWS. Zamiast szumnie zapowiadanej ofensywy programowej doczekaliśmy się tylko głośnych rozliczeń politycznych na łamach pracy. Wyraźnie widać, że część polityków AWS uznała, że tego układu nie uda się już uratować. A przynajmniej nie jest tego w stanie zrobić obecne kierownictwo partii. Przez ponad 2 lata Marian Krzaklewski wielokrotnie powtarzał, że jedną z przyczyn małej skuteczności AWS jest konsekwentne stosowanie demokratycznych procedur wewnątrz partii. Że on jako demokrata wiernie stosuje się do tych reguł. Słucha ludzi, przekonuje ich, nieustannie negocjuje i sprawiedliwie rozsądza. Kto chciał, to uwierzył. Po wypowiedział Leszka Piotrowskiego, posła AWS, byłego wiceministra sprawiedliwości w rządzie Buzka, a wcześniej b. szefa sportu, Jacka Dębskiego, trudno będzie lansować taki portret Krzaklewskiego. Bo cóż powiedział Leszek Piotrowski: „Robią, co chcą, łamią procedury, kłamią, dopuszczają się wielkich świństw”. Padły konkretne nazwiska. Marian Krzaklewski, Jacek Rybicki, Kazimierz Janiak, Piotr Żak. Są to nazwiska ludzi, którzy od kilka lat rządzą Polską. Nie pełnią oficjalnych funkcji w rządzie i administracji państwowej. Ale to oni trzymają w ręku realne sznurki władzy. Decydują o nominacjach kadrowych w rządzie i spółkach skarbu państwa. Od ich decyzji zależy,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Jerzy Domański

Sąsiad ze Wschodu

Od paru tygodni czekam na sposobny moment, by napisać o stosunkach polska-rosyjskich. Czekałem na chwilę ciszy. Na choćby parę dni bez nowego oświadczenia ministra Pałubickiego. Najaktywniejszego komentatora tych stosunków. Jak milczał minister Pałubicki, to kamery telewizyjne czekały, aż grupka młodych ludzi wtargnie do konsulatu rosyjskiego w Poznaniu. W rewanżu były demonstracje w Moskwie i Petersburgu. Potem pikieta w Warszawie. I znowu wystąpienie Pałubickiego. Nie ma więc co czekać, tym bardziej, że nic nie zapowiada, by ren serial mógł zostać zatrzymany. Rządowa koalicja apeluje, i słusznie, by w sprawach polityki międzynarodowej mówić jednym głosem. Że winna tu obowiązywać zasada porozumienia ponad podziałami politycznymi. I znowu zgoda. Nie byłoby, jak sądzę, większych problemów z konsensusem, gdyby rząd robił to, co uroczyście zadeklarował. Chyba nie tylko ja z całą powagą potraktowałem deklarację premiera Buzka z jego exposé z listopada 1997 r.” „Szczególną wagę, będziemy przywiązywali do stosunków z Rosją. Nie obciążeni bagażem historycznych zaszłości, obciążających poprzednią koalicję, podejmiemy starania, by kontakty polsko-rosyjskie stały się partnerskie i tak dobre, jak dobra jest znajomość Polaków i Rosjan. Mamy do zagospodarowania wielkie pole wspólnych interesów, zwłaszcza w dziedzinie gospodarki i kultury”. Aż się wierzyć nie chce, że z takim programem startował rząd Buzka dwa i pół roku temu. Co dziś zostało

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Porno-obsesja

Gdyby sytuacje w Polsce oceniać na podstawie tego, co ostatnio zaprzątało uwagę polityków i mediów, to wniosek mógłby być tylko jeden. Polacy to szczęściarze. Stabilna gospodarka, niska inflacja, małe bezrobocie i sprawny rząd. Zadowoleni i znudzeni dobrobytem obywatele. Nadeszła więc pora na porządkowanie spraw drugiego i trzeciego rzutu. Na początek parlament wziął się za pornografię, uchwalił całkowity jej zakaz i sankcje karne dla opornych. By ustawa weszła w życie, potrzebny jest tylko podpis prezydenta. W chwili, gdy piszę ten komentarz (piątek wieczorem), decyzja Aleksandra Kwaśniewskiego jest nie znana. Znane są natomiast argumenty zwolenników i przeciwników ustawy; wyniki badań socjologicznych, apele osób prywatnych i instytucji. Wszystkich apelujących do prezydenta i pikietujących przed Kancelarią przebił poseł AWS. Leszek Piotrowski, były wiceminister sprawiedliwości w rządzie Buzka. W liście ”Olek nie podpisuj’. zamieszczonym w ”Gazecie Wyborczej”, określił omawianą ustawę prawniczym idiotyzmem. I nie jest to bynajmniej na prawicy sceny politycznej głos odosobniony. Także według rzecznika UW, ustawa wprowadza bezmyślny, tępy zakaz zamiast rozsądnych ograniczeń. Mało kto kwestionuje także to, że wprowadzenie całkowitego zakazu pornografii jest nie do wyegzekwowania. W świecie telewizji satelitarnej i Internetu wprowadzanie takiego prawa jest dziś całkowitą fikcją. I jak każda fikcja bije

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Przestępcy w pałacu sprawiedliwości

To, że coraz bardziej rozzuchwalony świat przestępczy złamie jedno z ostatnich tabu, było tylko kwestią czasu. Taka strzelanina, jak ta w jeleniogórskim sądzie, mogła przecież zdarzyć się wszędzie. W każdym polskim sądzie. Przypadek sprawił, że stało się to w Jeleniej Górze i właśnie tam sąd przestał być świętym miejscem. Do tragedii musiało dojść. bo z jednej strony, pogłębia się zapaść materialna i kadrowa sądownictwa, a z drugiej rośnie agresja i bezczelność środowisk przestępczych. Każdy, kto choć raz był w sądzie, wie, że na fatalne warunki lokalowe nakłada się archaiczna organizacja pracy, ręcznie pisane protokoły, brak komputerów. Mamie wynagradzani sędziowie spierają się między sobą, czy by nie przedłużyć pracy sądów po godzinie 15. Jeśli uwzględnić także słabą koordynację pracy między sądami a policją i prokuraturą, to trudno się dziwić, Że tylko 5% Polaków, ankietowanych przez Centrum Badania Opinii Społecznej, deklaruje zadowolenie z pracy sędziów. Społeczna ocena pracy polskiego wymiaru sprawiedliwości jest coraz gorsza. O zapaści sądownictwa od dawna, i to głośno, mówią sami zainteresowani. Media biją na alarm. Politycy szukają winnych wszędzie, tylko nie we własnych obozach. Trwa dość powszechne bicie się w cudze piersi. Na początek przydałoby się więc porządne zdiagnozowanie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.