Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera Wprawdzie Jarosław Kaczyński zdążył już powiedzieć, że Michał Dworczyk jest nie do ruszenia, ale na kilometr widać, że szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów PiS najchętniej wysłałoby na koniec świata, żeby ludzie o nim zapomnieli. Każdy bowiem dzień przynosi nowe związane z Dworczykiem sensacje. Od czerwca publikowane są w internecie skany z jego skrzynki mejlowej. Prywatnej, której używał do prowadzenia spraw politycznych i która została zhakowana przez tajemniczych włamywaczy. Teraz wszystko, co miało być tajemnicą, mamy na wierzchu. Pisma kierowane do Dworczyka, jego odpowiedzi, pisma, które były mu przesyłane do wiadomości. Możemy więc patrzeć na kuchnię polityczną rządu. Obserwować, czym ci ludzie się zajmują, co myślą (i piszą) o innych, co pojmują z otaczającego ich świata. Możemy zorientować się, jaka grupa ludzi obsługuje premiera, co ich interesuje, a co ignorują. I te informacje, wyciągnięte z poczty Dworczyka, zarówno ich, jak i jego kompromitują. Już sam fakt, że szef kancelarii premiera używał prywatnej skrzynki mejlowej do służbowej korespondencji, powinien skończyć się dymisją. Bo świadczy to o jego absolutnym lekceważeniu norm bezpieczeństwa. Naraził przez to ludzi, z którymi korespondował. Oczywiście możemy domyślać się, dlaczego Dworczyk używał skrzynki z portalu internetowego, a nie oficjalnej, rządowej. Pewnie nie chciał, żeby jego korespondencja była przeglądana przez ludzi z MSWiA, którzy odpowiadają za rządową łączność i jej bezpieczeństwo. Chciał w ten sposób ukryć się przed ministrem Kamińskim i jego ludźmi. Dodajmy do tego jeszcze jeden element – otóż Michał Dworczyk, zanim zaczął szefować KPRM, był wiceministrem obrony. To stanowisko powinno było nauczyć go traktowania norm bezpieczeństwa w sposób poważny. Jak się okazuje, nie nauczyło. Dlaczego więc Morawiecki i Kaczyński obeszli się z nim tak łagodnie? Dlaczego nie wyrzucili go, mimo że naraża ich na ewidentne straty? Kariera jak z podręcznika PiS Dworczyk do PiS trafił z harcerstwa. Ale nie z ZHP, tylko z konkurencyjnego ZHR, Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Przeszedł tam drogę od zastępowego do członka naczelnictwa. ZHR dał mu wszystko. Tam poznał żonę. Przez Konrada Ciesiołkiewicza, który był później rzecznikiem rządu premiera Kazimierza Marcinkiewicza, poznał też Adama Lipińskiego, jedną z najważniejszych postaci PiS. A przez Aleksandrę Wesołowską poznał jej ojca – Antoniego Macierewicza. Ta znajomość przydała mu się już w roku 1999. Wtedy to policja znalazła w piwnicach bloku na warszawskim Solcu amunicję z II wojny światowej. Okazało się, że zbierał ją Michał Dworczyk, wówczas student V roku historii na Uniwersytecie Warszawskim. Nic na szczęście nie wybuchło, potem list w obronie Dworczyka pisali harcerze, określając go mianem „niefrasobliwego zbieracza militariów”, a poręczenie w jego sprawie złożył Antoni Macierewicz, wtedy przewodniczący Ruchu Katolicko-Narodowego. Sprawę udało się więc jakoś wyciszyć. Wielbiciel amunicji dostał 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, wyrok jest już zatarty… * Dworczyk, jak pokazuje jego kariera, wciąż o czymś zapomina, coś lekceważy. Jak ujawniła Bianka Mikołajewska z OKO.press, 12 razy źle wypełnił swoją deklarację majątkową. Nie wpisał do niej udziałów w spółce, nieruchomości, dochodu ze sprzedaży nieruchomości… Zapomniał, nie wiedział, chciał coś ukryć? Jak na urzędnika państwowego to kompromitująca sytuacja. A teraz mamy aferę mejlową, której też by nie było, gdyby przestrzegał procedur… * Wróćmy na chwilę do początków kariery Dworczyka. W latach 2001-2005 był współwłaścicielem biura podróży Pogranicze, które organizowało wyjazdy na Ukrainę i Białoruś. W roku 2005 wraz z przyjaciółmi założył Fundację Wolność i Demokracja, która miała pomagać Polakom na Wschodzie. Fundacja jest wydawcą zakazanych na Białorusi polskich pism – „Głosu znad Niemna” i „Magazynu Polskiego” oraz portali internetowych, m.in. Kresy24.pl. Wspiera także Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Podczas pierwszego rządu PiS Dworczyk już krążył przy władzy, był doradcą premiera Marcinkiewicza. Koordynował prace nad tzw. pakietem ustaw polonijnych. Były wśród nich ustawa o repatriacji i ustawa o Karcie Polaka. Oto więc podręcznikowa kariera człowieka prawicy – ZHR, zbieranie militariów, pomoc Polakom na Wschodzie, fascynacja „żołnierzami wyklętymi”. Nic więc dziwnego, że dobrze wszedł w środowisko PiS. Początkowo był pod kuratelą Adama Lipińskiego. I to jego decyzją został rzucony na Wałbrzych. Tam otrzymał w wyborach jedynkę, tam też doznał pierwszej politycznej
Tagi:
Adam Lipiński, Antoni Macierewicz, Bianka Mikołajewska, Fundusz Odbudowy, Jarosław Kaczyński, Konrad Ciesiołkiewicz, KPRM, Łukasz Komender, Magdalena Tarczewska-Szymańska, Mariusz Kamiński, Mateusz Morawiecki, Michał Dworczyk, MON, OKO.press, PiS, Polacy za granicą, polska dyplomacja, polska polityka, rząd PiS, Tomasz Stawiński, Zbigniew Jagiełło, ZHR, Zjednoczona Prawica, Żołnierze Wyklęci










