Gdy reporter Onetu Marcin Wyrwał, od początku relacjonujący przebieg walk, niejednokrotnie z pierwszej linii frontu, powiedział, że Ukraina tę wojnę przegrywa, rzucili się na niego wszyscy. Doczekał się zarzutu, że świadomie, a może tylko nieświadomie wpisuje się w propagandę Putina, że oczywiście nie ma racji. Trzeźwa ocena reportera wojennego zderzyła się z funkcjonującym u nas i rozpowszechnianym każdego dnia mitem. Bo przecież, gdyby zebrać informacje podawane przez nasze media, komentowane tamże przez emerytowanych generałów, powtarzane bezmyślnie przez dziennikarzy i publicystów, to obraz wojny jest zupełnie inny. Zdemoralizowane i słabo uzbrojone wojsko rosyjskie nie chce się bić i ponosi ogromne straty w ludziach i sprzęcie. Ukraińcy wybijają mu generałów, odbijają kolejne wsie i miasteczka, Romowie kradną czołgi. Putin jest chory, czego dowodem ma być pokazywany obrazek, że stojąc na mównicy, przestępuje z nogi na nogę. Na temat zdrowia Putina i jego stanów emocjonalnych wypowiadają się rozmaici maniacy i hochsztaplerzy od mowy ciała czy zdalnej oceny zdrowia. Kolekcjonujemy te „rewelacje”, plotki i zwykłe brednie, budując z nich obraz sytuacji na Ukrainie. Obraz mitologiczny, odzwierciedlający nie stan faktyczny, tylko nasze marzenia. Można wtedy snuć absurdalne scenariusze końca wojny. Lada chwila Ukraina odbije Donbas i Krym, co więcej – Rosja się rozpadnie. Co prawda nie bardzo wiadomo, jak miałaby się rozpaść. Kałmucja się oderwie? Czukcze ogłoszą niepodległość? Rojenie i bredzenie. Ale mówiło się i słuchało tego mile. Jeszcze na dodatek chory Putin umrze… A jego miejsce zajmie jakiś dobrotliwy liberał? Jest inaczej. To prawda, że Rosjanom nie udało się w ciągu kilku dni podporządkować sobie Ukrainy. Żyjący w Ukrainie Rosjanie – a jest ich niemało, bo stanowią niemal 20% wszystkich mieszkańców, na wschodzie i południu są zaś rejony, w których stanowią większość – wbrew oczekiwaniom Putina nie opowiedzieli się po stronie Rosji. Jak widać, Putin też uwierzył w mit, skutecznie podtrzymywany przez rosyjskie służby wywiadowcze, które dyktatorowi przedstawiały nie prawdziwy obraz nastrojów ludności, ale taki, jaki ich zdaniem dyktator chciał widzieć. Tymczasem w Ukrainie przez ostatnich kilkanaście lat wiele się zmieniło. Wyrosło i dojrzało nowe pokolenie, które nie pamięta już ZSRR, nie wzdycha do dobrych czasów Breżniewa. Mając kontakty ze światem, potrafi porównać zachodni dobrobyt i styl życia z rosyjskim dziadostwem i tęskni raczej do tego pierwszego. Pomylił się więc Putin. W pierwszych dniach najazdu jednostki wojska ukraińskiego nie poprzechodziły na stronę Rosji, jak to nastąpiło jeszcze nie tak dawno na Krymie. Ludność, nawet ta rosyjska, nie witała żołnierzy rosyjskich jako wybawców. Nie udało się usadowić w Kijowie marionetkowego rządu. Ukraińcy stawili bohaterski opór. To także nie była już ta sama armia, która jeszcze przed kilku laty nie mogła sobie poradzić z separatystami w Donbasie. Ale mimo że Rosji nie udało się podporządkować sobie Ukrainy w kilka dni, nie zmienia to faktu, że Rosjanie zajęli ok. 20% jej terytorium. Odcięli Ukrainę od Morza Azowskiego, uzyskali lądowe połączenie z Krymem, a ich ofensywa w Donbasie powoli, ale skutecznie zaciska kleszcze od północy i południa. Jak to wszystko może się skończyć? Mimo gigantycznej pomocy Zachodu, przede wszystkim wojskowej, Ukraina nie jest w stanie wygrać tej wojny. Będzie stawiała opór, zadawała wojskom rosyjskim straty (sama ponosząc ogromne), będzie odnosić jakieś lokalne sukcesy. Ale Donbasu, dostępu do Morza Azowskiego, nie mówiąc już o Krymie – nie odbije. Nie wiem, jakie są dalsze plany Rosji. Czy po zakończeniu operacji w Donbasie pokusi się o zdobywanie Odessy, odcięcie Ukrainy od Morza Czarnego i połączenie z Naddniestrzem, czy po prostu wstrzyma działania wojenne? To drugie jest chyba bardziej prawdopodobne. I co wtedy? Będą rozmowy pokojowe? Jeśli będą, to co? Rosja pokojowo odda to, co zbrojnie zajęła? Z całą pewnością nie. Ukraina zrzeknie się części terytorium? Z całą pewnością również nie. Nawet jeśli Zachód będzie ją do tego namawiał, bo już zaczął namawiać, ale ostatnio oficjalnie się od tego odciął. Zachód też jest w trudnej sytuacji. Wie, że bez wywołania III wojny światowej, wojny nuklearnej, niosącej zagładę ludzkości, Rosji się nie pokona. Tym bardziej nie zrobi tego sama Ukraina, choćby najlepiej uzbrojona. Uznać aneksji zajętych przez Rosję terenów
Tagi:
Donbas, Doniecka Republika Ludowa, geopolityka, Joe Biden, Kijów, konflikty zbrojne, Kreml, Krym, Ługańska Republika Ludowa, Marcin Wyrwał, Morze Azowskie, Morze Czarne, NATO, Odessa, Onet, reportażyści, reporterzy, Rosja, rosyjska armia, rosyjska propaganda, Siergiej Szojgu, totalitaryzm, ukraińscy żołnierze, Unia Europejska, Władimir Putin, wojna rosyjsko-ukraińska, Wołodymyr Zełenski, zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne, żołnierze, ZSRR









