Zmyślona historia Tima Snydera

Zmyślona historia Tima Snydera

21.10.2018 Gdansk Europejskie Centrum Solidarnosci ECS Debata Niepodleglosc Wolnosc Przyszlosc zorganizowana przez ECS i TVN24 Nz profesor Timothy Snyder Fot. Wojciech Stróżyk/REPORTER

Snyder, który specjalizował się w historii Europy Środkowej, ale nie Rosji, nie ma wystarczających kompetencji do pisania o tym kraju Być może największym współczesnym mistrzem sfałszowanej historii w wymiarze epickim i historiozoficznym jest Amerykanin Timothy Snyder. W książce pod niezręcznym tytułem „Droga do niewolności” historyk ten usiłuje nakreślić autorską interpretację współczesności. Straszy czytelnika katastroficzną wizją przyszłości demokratycznego Zachodu („otchłań, za którą czeka Rosja”), podpartą mieszaniną faktów medialnych, pseudonaukowych formułek, dziennikarskich banałów, pompatycznie brzmiących frazesów, paranoicznych fobii, obsesji seksualnych i sporej dozy spiskowej wizji dziejów. Z rzetelną publikacją książka Snydera nie ma nic wspólnego. To pseudonaukowy, parahistoryczny spam. Dowód płytkiego i naiwnego rozumienia procesów zachodzących w świecie. Czytelnik, który się spodziewał, że książka Snydera dostarczy mu solidnej porcji trafnych spostrzeżeń i błyskotliwych analiz, srodze się zawiedzie. Nie jest ona bowiem popisem przenikliwości politycznej autora. Nie może się stać pożywką przemyśleń dociekliwego czytelnika. Złożona jest z pustosłowia, bałamutnej historii i kiepskiej argumentacji, w której roi się od demagogii. Nie wykracza poza domysły, oskarżenia bez dowodów i insynuacje medialne. Opis zjawisk jest powierzchowny, a argumentacja nie wytrzymuje rzeczowej krytyki. Snyder często się myli, przeinacza lub selektywnie traktuje fakty. Naciąga interpretacje do założonych tez. Autor bez zażenowania podsuwa czytelnikowi skojarzenia wydarzeń ze świata polityki z doświadczeniami osobistymi i rodzinnymi. Ginekologiczne okoliczności narodzin jego potomka w tajemniczy sposób korelują z newsami z pierwszych stron gazet (np. z katastrofą w Smoleńsku). To metoda wzbudzenia sympatii i zaufania czytelnika. Osobliwością wymagającą odnotowania są dziwaczne odwołania do rzekomych ukrytych motywacji, lęków czy wyobrażeń o podłożu perwersyjnie seksualnym, które miałyby tłumaczyć postawy i zachowania prezydenta Rosji na arenie polityki międzynarodowej. Wyjaśnieniem złowrogich procesów na płaszczyźnie historiozoficznej ma być w pracy Snydera rzekoma zmiana paradygmatu myślenia o świecie narzucona przez siły zła (w tej roli wszechobecny faszyzm) społeczeństwom Zachodu i Wschodu. Pozorując historiozoficzny rozmach, Snyder wymyślił parę wszechobejmujących pseudonaukowych pojęć – „polityka nieuchronności a polityka wieczności” – które obsadził w roli centralnych kategorii wyjaśniających ukryte tendencje i zawiłości świata wielkiej polityki. W jego opowieści są one workami mieszczącymi wszystkie procesy świata historycznego i współczesnego. Ich mutacja, w wyniku której postęp zamienia się w apokalipsę, miałaby tłumaczyć zachodzące w nim negatywne zjawiska, w tym zarówno fałszywe poczucie braku alternatywy właściwe zachodniej demokracji (to aluzja do Fukuyamy), jak i równoległe dążenie do jej rozmontowania i wzniesienia imperium autorytaryzmu zainicjowane na Wschodzie. To frazesy, które niczego nie tłumaczą, a jedynie zniekształcają faktyczny obraz historii. Podobnie jak naiwnie pomyślana i skopiowana z Havla „polityka odpowiedzialności”, która miałaby być antidotum na zło zrodzone z tamtych. Książka dotyczy nie tylko Ameryki, sporo miejsca autor poświęcił Rosji, Ukrainie i Polsce. Wątki amerykańskie są bardzo słabe. Snyder powtarza obiegowe sądy o narastających nierównościach, epidemii uzależnień od opioidów, kryzysie demokracji, które wspiera fałszywymi wyjaśnieniami. Doszukuje się rosyjskich źródeł amerykańskiej choroby. Prowadzi go to do tak kuriozalnych wniosków jak ten, że to rosyjska adaptacja faszyzmu umożliwiła globalną oligarchię. Jak gdyby znana od czasów starożytnych oligarchia potrzebowała faszyzmu do zaistnienia. I to koniecznie w wersji rosyjskiej. Jeszcze bardziej obciążone kliszami, uprzedzeniami, mitami i fałszem są wizerunki Rosji i Ukrainy. Opowieść o nich mija się z wymogami historycznej rzetelności, mimo że dumny z dzieła autor swoją pracę przyrównuje do twórczości Tukidydesa, co jest przejawem amerykańskiego braku kompleksów, ale w jeszcze większym stopniu braku poczucia proporcji. Zdaniem Snydera Rosja to zdegenerowane imperium rządzone przez faszystę, który świadomie sięga do historycznych pierwowzorów rosyjskiego faszyzmu. W krzywym zwierciadle Snydera cała polityka Putina może zostać wyprowadzona z prac „putinowskiego filozofa rosyjskiego faszyzmu” Iwana Iljina. Tę całkowicie bezpodstawną i niesprawiedliwą opinię zdołał Snyder upowszechnić w masie artykułów, wykładów i wywiadów, wszędzie znajdując wielu gorliwych słuchaczy i naśladowców. Z internetu wysypuje się mnóstwo poddanych recyklingowi artykułów i filmików, w których Snyder walczy z widmem rosyjskiego faszyzmu spod znaku Iljina. Mimo regularnych wizyt na Ukrainie nigdy nie dostrzegł tam najmniejszych choćby przejawów faszyzmu. To nie tyle ślepota, ile niezdolność uznania faktów. Snyder nie mógł także nie zauważyć opinii poważnych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 30/2019

Kategorie: Opinie