Wystarczy zajść do sklepu, by usłyszeć, jak galopuje inflacja. A mnie nikt od wielu lat nie podwyższa stawek za teksty, czasami tylko obniża. Ale kibicuję inflacji i drożyźnie, chociaż zaciska mi dłonie na szyi. Inflacja załatwi PiS. Poświęcam się więc dla ojczyzny, nie po raz pierwszy zresztą.

Na spotkaniach towarzyskich prędzej czy później pojawia się wątek covidowy, kto ze znajomych zapadł. Potem w podobnym tonie, jak o chorobie, mówi się, kto „choruje” na PiS. W naszym środowisku to choroba rzadka, więc mówi się o tym jak o jakiejś osobliwości. I znowu covid – wymienia się znajomych, którzy, o dziwo, są antyszczepionkowcami. Mój przyjaciel jako pierwszą wiadomość szepce mi: „Wiesz, że E. jest antyszczepionkowcem?”. E. jest jednym z najinteligentniejszych ludzi, jakich znam. Ale ma skłonność do myślenia magicznego. Zaraza ujawnia, jak wielu ludzi podminowanych jest irracjonalnością, ma ukryte zakamarki i piwnice.

*

Drugi samolot służący do przewożenia najważniejszych osób w państwie będzie nosił imię Romana Dmowskiego. Pierwszy to Józef Piłsudski. Nienawidzili się, więc to może się skończyć tragicznie. PiS, gdzie tylko może, upycha czynnik nacjonalistyczny i narodowy. Piłsudski był człowiekiem skomplikowanym, ale wielkiego formatu, bywał dyktatorem, a pod koniec życia zdziwaczał, ale prezesa bez wahania by kopnął w… O endecji, czyli o PiS, mówił w roku 1923 w hotelu Bristol: „zapluty karzeł na krzywych nóżkach, wypluwający swą brudną duszę, opluwający mnie zewsząd (…), śledzący moje kroki, robiący małpie grymasy, przekształcający każdą myśl odwrotnie; ten potworny karzeł pełzał za mną jak nieodłączny duch (…), krzyczący frazesy, wykrzywiający potworną gębę, wymyślający jakieś niesłychane historie; ten karzeł był moim nieodstępnym druhem, nieodstępnym towarzyszem doli i niedoli, szczęścia i nieszczęścia, zwycięstwa i klęski”. Co czuł Piłsudski, dobrze teraz rozumie Tusk.

*

Jestem za federalizacją Europy, więcej – jestem gorącym zwolennikiem utworzenia Stanów Zjednoczonych Europy. Droga do tego daleka i niepewna. Na razie w niektórych krajach odpowiedzią na takie idee jest refluks narodowy. „Ciężkie terminy przyszły na Europejczyków. Niemcy wyłożyły karty na stół i chcą budowy IV Rzeszy. My na to nie pozwolimy”, powiedział Jarosław Kaczyński na zamkniętym posiedzeniu klubu PiS. To nie może nie kojarzyć się z III Rzeszą. I miało się kojarzyć. Prezes nawiązał do Rzeszy, gdyż w Niemczech powstała nowa koalicja partii, które mówią o zwiększeniu integracji europejskiej. Kaczyński uważa, że to zapowiedź federalizacji, a wtedy wzrośnie rola Niemiec. I nas zjedzą. To gra antyniemieckimi sentymentami, które jeszcze się tlą w starszej generacji. PiS nie może się obejść bez wroga. Ten wewnętrzny to opozycja, LGBT, gender, sędziowie, elity i Tusk. Zewnętrzny to z kolei Niemcy, zdegenerowana Unia, uchodźcy, czyli młodzi mężczyźni ciskający kamieniami w straż graniczną.

*

Prawo i Sprawiedliwość zorganizowało w Warszawie spotkanie europejskich partii konserwatywnych i nacjonalistycznych. Istny sabat czarownic. Partie przy okazji jawnie prorosyjskie. Jarosław Kaczyński mówił dużo o zagrożeniach dla suwerenności, o „byłym Zachodzie”, gdzie „wolność się cofa” i trwa „likwidacja demokracji”. Znów usłyszeliśmy, że demokracja może być tylko narodowa, że wolność jest zabijana przez poprawność polityczną, a Europa federalna, która nam grozi, nigdy nie sprosta wyzwaniu „równego traktowania różnych podmiotów”, znajdujących się także na peryferiach UE. Głównym gościem tego zlotu była faszyzująca Marine Le Pen, woziła ją po Warszawie kolumna samochodów, z honorami, jak prezydenta. Ozdobą był Orbán. Uczestnicy konferencji (bo jaki to szczyt?), zgodzili się, że Europa niszczy samą siebie, wpuszcza obcych, promuje LGBT, gender, a na dodatek stosuje terror w postaci poprawności politycznej. To wszystko podmywa nasze fundamenty. W deklaracji zapisano wspólny cel: „powstrzymać niepokojące tendencje do tworzenia Europy rządzonej przez samowybierające się elity”. Mamy więc walkę z elitami, PiS na polskim gruncie ma spory dorobek, ale mało sukcesów. Zapowiedziano w finale wspólną obronę suwerenności, solidarne głosowania w sprawach ważnych, takich jak imigracja, oraz dalsze spotkania. Dla większości polityków była to pierwsza w życiu okazja, by spotkać prezesa Prawa i Sprawiedliwości, co za przeżycie. Marine Le Pen pisała ze wzruszeniem: „Dziś w Warszawie pisze się przyszłość Europy”. Jaki kolor ma mieć ta przyszłość, to już widać. Ta polityczka jeszcze napyta biedy PiS. Ledwie opuściła Warszawę, a już, w chwili gdy wojska rosyjskie gromadzą się na granicy z Ukrainą, stwierdziła publicznie: „Można mówić, co się chce, ale Ukraina należy do strefy wpływów Rosji”. Cała polska polityka wschodnia ległaby w gruzach, gdyby już w gruzach nie leżała.

t.jastrun@tygodnikprzeglad.pl

Wydanie: 2021, 51/2021

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy