Przygotowanie do logiki wojny

Przygotowanie do logiki wojny

Vector Illustration Concept Propaganda Weapon for Information War Concept

Z łatwością przełączamy się ze standardów moralnych dnia codziennego na etyczne dno, które prezentujemy, komentując wydarzenia społeczne czy polityczne Na co dzień żyjemy jak przykładni obywatele. Wstajemy rano, odwozimy dzieci do szkoły, idziemy do pracy, potem odbieramy dzieci, gotujemy obiad. Staramy się być mili i uprzejmi, przechodzić przez jezdnię na zielonym świetle, segregować śmieci i mówić dzień dobry sąsiadom. Wieczorem całujemy dzieci na dobranoc, przykrywamy kołderką, wycofujemy się na palcach z pokoju, cicho zamykając drzwi. A później siadamy do komputera i piszemy w komentarzu pod jakimś zdjęciem, że irackie czy afgańskie dzieci trzeba wywozić do lasu, nawet jeśli oznacza to dla nich śmierć, bo to jest wojna hybrydowa z reżimem Łukaszenki. Jak to się dzieje, że tak łatwo przełączamy się ze standardów moralnych dnia codziennego na etyczne dno, które prezentujemy, komentując wydarzenia społeczne czy polityczne? W którym momencie budzi się w nas salonowy generał, który lekką ręką skazuje ludzi na śmierć, przesuwając pionki w wielowymiarowej grze z równie bezwzględnym przeciwnikiem? Skąd bierze się w nas alternatywny porządek moralny, który pozwala na współistnienie przekonania o potrzebie opieki nad „naszymi” dziećmi z ignorowaniem krzywdy i śmierci „obcych” dzieci tuż obok? Teoria dwóch wilków Jest taka, podobno indiańska, mądrość krążąca po sieci: „W każdym z nas walczą dwa wilki. Jeden jest zły, to gniew, zazdrość, chciwość, pretensja, kłamstwo, pogarda i ego. Drugi jest dobry, to radość, pokój, miłość, nadzieja, uprzejmość, pokora, empatia i prawda. Który wilk wygra? Ten, którego karmisz”. Choć jej autentyczność jest wątpliwa, a pochodzenie nieznane, świetnie się nadaje do ilustracji pewnego procesu związanego z socjalizacją człowieka. Socjalizacja to w największym uproszczeniu proces kształcenia jednostki przygotowujący do życia w społeczeństwie poprzez wyuczenie norm, wartości i zasad postępowania. Proces ten jest po części naturalny, bo dzieci uczą się zachowań, naśladując rodziców lub najbliższe otoczenie, a po części zaplanowany poprzez wychowanie i edukację. W dzisiejszych czasach, co do zasady, kształcimy młode osoby w duchu życia wolnego od agresji i przemocy. Od najmłodszych lat potępiamy wyrządzanie innym krzywdy, jednocześnie zachęcając do okazywania dobroci, wsparcia, pomocy. Uczymy dzielić się jedzeniem czy zabawkami, a sytuacje sporne rozstrzygać w drodze rozmowy i kompromisów, a nie mordobicia. Można więc powiedzieć, że w sposób zaplanowany i zorganizowany karmimy „dobrego wilka”. Równolegle jednak pozwalamy sobie na przyzwyczajanie dzieci do pewnej relatywizacji obowiązujących zasad. Dopuszczając od najmłodszych lat zabawy w wojnę, bezkrytycznie akceptując wojenną retorykę w filmach czy przekazach medialnych, a w trakcie szkolnej edukacji ucząc historii politycznej i toczonych wojen, wysyłamy regularnie sygnały, że co prawda nie wolno stosować przemocy, ale są takie okoliczności, które dopuszczają zabijanie innych ludzi. Są sytuacje, w których drugiego człowieka można skrzywdzić, okaleczyć, wypędzić czy zabić i nie jest to działanie wbrew regułom, ponieważ te reguły zostają w pewien sposób zawieszone np. w czasie wojny pomiędzy skonfliktowanymi państwami czy narodami. W ramach realizacji programu karmienia „dobrego wilka” równocześnie rzucamy kąski „złemu wilkowi”. Wystarczająco dużo, żeby nie zdechł. Milkną prawa w szczęku broni Wojna towarzyszy naszemu gatunkowi od zarania dziejów. Choć przez wieki zmieniała oblicze, pewne jej cechy pozostały niezmienne. Zwróćmy uwagę na dwie. Po pierwsze, wojna jest tym stanem nadzwyczajnym, w którym zawieszone są normy obowiązujące w czasach pokoju. Bez względu na to, co głosiłyby najbardziej pokojowe prawa ludzkie i najbardziej pacyfistyczne religie, kiedy biły wojenne bębny, usprawiedliwiano przemoc wobec wrogów. Po drugie, wojna zawsze stanowiła narzędzie przydatne w polityce zarówno zagranicznej, jak i wewnętrznej. Wojny wszczynano o ziemię, o bogactwa, ale także o wzmocnienie lub utrzymanie własnej pozycji politycznej i wpływów. Zmieniało się również uzasadnienie udziału w nich szeregowych żołnierzy – obowiązek stawienia się na wezwanie pana ustępował wraz z pojawieniem się państw narodowych i upowszechnieniem rządów republikańskich obowiązkowi obywatelskiemu i pobudkom patriotycznym. Stałym motywem była też obrona ziem i rodzin przed wrogiem. Szybka i zwycięska wojna sprzedana dobrze ułożonymi bogoojczyźnianymi hasłami pozwalała na wzmocnienie pozycji rządzących, wzrost poparcia i skuteczne odwrócenie uwagi od innych problemów. Wojna jest jednak grą ryzykowną. Przede wszystkim jest droga, wiąże się z ponoszeniem licznych i dotkliwych strat

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 49/2021

Kategorie: Opinie