Spokojnie, to tylko Kaczyński

Spokojnie, to tylko Kaczyński

Czy grozi nam zimna wojna domowa? Kto na tym zyskuje?

Miniony tydzień miał być jednym z najgorętszych w polskiej polityce. Do tego stopnia, że marszałek Hołownia przełożył posiedzenie Sejmu.

Według różnych zapowiedzi Warszawę miała sparaliżować wielka manifestacja PiS w obronie mediów. Gmach TVP miał być szturmowany, podobnie jak Sejm. Strach ma wielkie oczy. Zwolennicy PiS z kolei karmieni byli opowieściami o zamachu stanu, końcu demokracji, cenzurze i więźniach politycznych.

Mamy więc podkręcanie atmosfery. I teraz pytanie: czy to celowa gra? Jeśli tak – czyja? No i co dalej?

Nikt nie żywi złudzeń – głównym podpalaczem jest Jarosław Kaczyński. Zależy mu na eskalacji z kilku powodów. Gdy trwa wojna z Tuskiem, w prezesa nie uderzą rozliczenia po nieudanej kampanii z 2023 r. i może mieć nadzieję na zachowanie spoistości Zjednoczonej Prawicy. Po części kopiuje też zachowanie PiS po porażce z roku 2010. W przemówieniu 11 stycznia zapowiedział zresztą, że najbliższe wybory trzeba wygrać i już nie oddać władzy.

Ale do tych wyborów jeszcze daleko – ma więc nadzieję, że uda mu się tak rozchwiać sytuację i sparaliżować Polskę, że władza sama wpadnie mu w ręce. Sekundują mu ludzie PiS, którzy tracą stanowiska. Ich frustracja jest uzasadniona, a niektórym towarzyszy też strach – że będą musieli odpowiadać za różne działania z czasu rządów PiS. Kazus Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika jest tu poważnym ostrzeżeniem. I to dwojakim.

Piszemy o tym obok, Kamiński i Wąsik pod pretekstem walki z korupcją zbierali haki na ludzi, którzy zawadzali Kaczyńskiemu. W przypadku Andrzeja Leppera chodziło o to, żeby wplątać go w aferę korupcyjną, oskarżyć, wsadzić do więzienia i przejąć jego partię. Kamiński i Wąsik na swój wyrok w pełni więc zasłużyli. To także tłumaczy, dlaczego Kaczyński tak ich broni. On przecież był ich zwierzchnikiem, tajne operacje przeprowadzali dla niego. Jeżeli będą odpowiadać karnie za łamanie prawa, to znaczy, że pociągnięci do odpowiedzialności zostaną też inni, którzy z nimi współdziałali (dwóch oficerów CBA już w tej sprawie zostało skazanych). Czy nie znajdą się wówczas tacy, którzy – zyskując status świadka koronnego – będą mieli ochotę powiedzieć, jak było?

Teoretycznie Kamińskiemu i Wąsikowi mógłby pomóc inny ważny gracz na politycznej scenie – Andrzej Duda. Mógłby ich ułaskawić i wyciągnąć w ten sposób z więzienia. Ale gdy piszę te słowa, prezydent nie chce tego zrobić, upiera się, że ułaskawił ich w roku 2015. Wymyślił za to „wszczęcie postępowania ułaskawieniowego”, tak by więźniów uwolnił prokurator generalny, czyli Adam Bodnar. Czy Bodnar wejdzie w tę pułapkę?

Raczej nie powinien, szczególnie że Andrzej Duda gra jak gracz III ligi. Na przykład próbował tę grę prowadzić, przyjmując Kamińskiego i Wąsika w Pałacu Prezydenckim w charakterze „gości”. Ale jeszcze tego samego dnia, gdy wyjechał na spotkanie do Belwederu, do Pałacu Prezydenckiego weszła policja i „gości” wyprowadziła. Oczywiście taka operacja mogła się powieść wyłącznie dzięki temu, że z policją współdziałała Służba Ochrony Państwa. Wiemy już zatem, kogo służby w Polsce słuchają.

A czy eskalacja napięcia służy Donaldowi Tuskowi i jego ekipie? Najłatwiej byłoby napisać, że również, ale tak do końca nie jest. Owszem, znaczna część 11,5-milionowego elektoratu, który oddał głos na partie demokratyczne, chce rozliczenia PiS. I twarda postawa wobec ludzi PiS tej grupie się podoba. Ale zimna wojna domowa Tuskowi też przeszkadza. Zapowiedź wetowania przez prezydenta wszystkich ustaw to zwiastun wielkich utrudnień. Choćby w kluczowej kwestii, jaką jest naprawa polskiego sądownictwa. Mamy dziś w polskich sądach dualizm, na dłuższą metę tak działać się nie da.

Gra Kaczyńskiego jest czytelna. Jak po roku 2010 zbudował mit smoleński, tak teraz próbuje wykreować nową opowieść – woła, że agent Tusk realizuje niemieckie plany, że grozi nam „likwidacja państwa polskiego”.

Czy więc czas się bać? Na razie wojna na górze, którą wywołał Kaczyński, porywa jedynie twardy elektorat PiS. To wystarczy, żeby mieć w Sejmie największy klub, ale rządów nie zapewni. Opowieściami, że Tusk to niemiecki agent, Kaczyński nie tylko nie porywa, ale wręcz zraża do siebie polityczne centrum. Polacy, owszem, chętnie oglądają kolejne odcinki serialu pod tytułem „Polityka”, tym ciekawszego, że aktorzy są dobrze znani, a scenariusz układa życie, ale pozostają zdystansowani.

Zwłaszcza że każdego dnia Tusk podejmuje kolejne decyzje kadrowe, każdego dnia kolejni ludzie PiS są zwalniani. I każdego dnia władza jest coraz mocniejsza, ma coraz więcej możliwości wpływu.

A potem? Wszystko będzie zależało od tego, jak władza będzie żyła i jak będzie się żyło Polakom. Bo jeśli coś pójdzie nie tak – to wtedy ten Kaczyński wypięknieje.

r.walenciak@tygodnikprzeglad.pl

 

Wydanie: 03/2024, 2024

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy