Tag "Piotr Gadzinowski"

Powrót na stronę główną
Blog

Wildstein zgasi

Telewizja publiczna przeżyje prezesa Bronisława Wildsteina. Radio publiczne niestety zgasić on może. Co ma Wildstein do popularnej jeszcze Jedynki czy Trójki? Ma szanse, niestety, wzbudzić obrzydzenie u widzów telewizji publicznej. Płacących jeszcze abonament. Radiowo-telewizyjny niestety. Telewizja publiczna nadal jest instytucją zasobną w finanse. Dzięki poprzednikom prezesa Wildsteina, zwłaszcza prezesowi Robertowi Kwiatkowskiemu. Nie był on wzorem telewizji „misyjnej”, czyli odgrywającej rolę kulturalno-oświatową. Ale zarabiać pieniądze on i jego ekipa potrafili. Za ich czasów telewizja publiczna

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Blog

Pierwszy warchoł IV RP

Lepper uciekł z politycznego poprawczaka. Wsadził go tam prezes-premier Kaczyński, dowodząc raz jeszcze, że etyka polityczna znika, gdy do głosu dochodzi arytmetyka parlamentarna. Wsadził, głosząc wszem wobec, że on to ucywilizuje Leppera, sprowadzi na drogę cnoty. Resocjalizacja Leppera miała być częścią wielkiego planu, zwanego IV RP. Fragmentem większej całości, resocjalizacji społeczeństwa w zakładzie poprawczym, właśnie IV RP zwanym. Lepper urwał się z politycznego poprawczaka, bo poczuł już ślinę państwa Kaczyńskich na swym opalonym obliczu.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Dzień wykopania

Ta wieść wstrząsnęła światem sztuki. Pierwsi dowiedzieli się o tym, jak to zwykle w Polsce bywa, kabareciarze. Intuicja, przeciek z najwyższych kręgów partyjno-państwowych – spekulowano. Nieważne. Całe środowisko, ponad politycznymi podziałami, pogrążyło się w spontanicznym smutku. Wszystkie sceny kabaretowe ogłosiły tygodniową żałobę. Żadnych spektakli, nawet krótkich jaj. Żadnych „sztuk”, nawet już dawno zabukowanych, nawet tych na prywatnych, firmowych, wysokokapitałowych bankietach. Zresztą która firma, nawet zagraniczna, zdecydowałaby się robić

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

„Wykształciuchom” dziękujemy

Lekkość, z jaką państwo Kaczyńscy rozstali się z profesorem Bartoszewskim, zdumiała stołeczne elity umysłu. Paru publicystów zdumiała też pogardliwa wypowiedź wicepremiera Dorna o krytykujących jego formację „wykształciuchach”. Odezwało się echo marca 1968 r., kiedy słowo „inteligencja” brzmiało niczym obraza w ustach ówcześnie rządzących i usłużnych im publicystów. Tej zdegenerowanej, kosmopolitycznej, krytykującej w zachodnich rozgłośniach radiowych władzę robotniczo-chłopską nielicznej „kawiarnianej inteligencji” przeciwstawiano jej zdrowy pień. Inteligencję pracującą. Marzec ’68 był

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Polska, Rosja, nic

Wydarzenia krajowe, zmiana Marcinkiewicza na Kaczyńskiego, zmarginalizowały szczyt G-8 w Petersburgu. Krajowe media skupiły się na drwinach z Putinowskich aspiracji do potęgi. Raz jeszcze udowadniano, że Rosja to kolos na glinianych nogach. Imperium na lotnym gazie. Media krajowe, ale nie wszystkie i marginalnie, wspomniały o liście prezydenta Kaczyńskiego do prezydenta Putina, a jednocześnie do przywódców grupy G-8, w sprawie europejskiej polityki energetycznej. Ów list nie został jednak podczas szczytu odczytany. Prezydent Putin nie chciał być listonoszem prezydenta IV RP.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Moje smutne miasto

Pierwszy prezes PiS i premier IV RP, Jarosław Kaczyński, na otarcie łez dał Kazimierzowi Marcinkiewiczowi zrzuconemu z fotela premiera na stołek komisarza stolicy płytkę CD z nagraniami piosenkarza Niemena. „Mniemena”, jak rzekł premier Jarosław, odkrywca „ziemi wolskiej”. Dał, aby miasto pod rządami Marcinkiewicza rosło w siłę i nowoczesność. Bo Niemen przecież śpiewał „Sen o Warszawie”. Ale znany powszechnie artysta wykonywał inne utwory słowno-melodyczne. Nie tylko „Płonącą stodołę” odzwierciedlającą aktualną koalicję ludowo-narodową, lecz także „Com

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Kogut bez jaj

Francuzi kochają ostatnio Chiny. Bo nie brzydzi ich, jak w Polsce, przymiotnik „komunistyczny”. Zachwyca ich stara kultura chińska, egzotyka i potęga Państwa Środka. Ta też nie budzi obaw, bo jest daleko. Francuzi kochają Chiny jak Rosję. Bo to kraj pełen smaków, a jednocześnie nierozpoznany, tajemniczy. Dowodem francuskiej miłości do Chin było niedawne powitanie prezydenta Hu Jintao w Paryżu. Wtedy nawet wieżę Eiffla udekorowano na czerwono. W kolorze miłym francuskiej lewicy, a w Azji Południowo-Wschodniej tradycyjnie uważanym za szczęśliwy.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Kłamstwo wyborcze

Prezydent RP może stracić urząd ze względu na swój stan zdrowia. Ale taki stan musi najpierw uznać Zgromadzenie Narodowe, czyli Sejm i Senat, głosując razem. Większością dwóch trzecich ustawowej liczby członków Zgromadzenia. Czy stan zdrowia obecnego prezydenta doprowadzi do tak wielkiej, wymaganej zgodności? Oczywiście, że nie. PiS ma większość w Senacie i z koalicjantami większość w Sejmie. Stan zdrowia prezydenta pozwala mu jakoś urząd sprawować. Ku uciesze zagranicy i coraz bardziej niechętnego prezydentowi kraju. Wszyscy już wiedzą,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

„Niesioł” z niespalonego muzeum

W Sejmie RP oprócz regulaminu i „uzusów”, jak mówi pan marszałek, Marek Jerzy, bo nie dla wszystkich jest familiarnie „Jurek”, są jeszcze zwyczaje. Dobre i złe. Takie poselsko-posłańskie zasady dobrego wychowania. Do podstawowych zasad dobrego wychowania należy „dzień dobry”. „Dzień dobry” powinien mówić każdy pan poseł czy pani posłanka każdemu napotkanemu posłowi czy posłance. Od razu. To nie wojsko, że trzeba baczyć, kto jest starszy stopniem, czy dom starców, gdzie też obowiązuje zasada młodszeństwa.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Mistrzowie zatwardzenia

Są dwa podejścia do Rosji, prezentowane przez europejskie kraje byłego bloku radzieckiego. Miękkie, zwane „węgierskim” i twarde zwane „polskim”. Węgierskie to gruba kreska dla historii stosunków z Rosją i ZSRR. Polityczne elity Węgier uznały, że nie ma sensu przypominać Rosji krzywd zadanych przez ZSRR. Nawet tak wielkich jak interwencji w czasie powstania antyradzieckiego w 1956 r. Węgrzy uznali, że to przeszłość, bolesna, ale w stosunkach z Rosją wybrali przyszłość. Czyli handel. Węgry są poważnym partnerem Rosji. Ponoć w nagrodę za grzeczność otrzymują najlepsze

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.