01/2013

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Obserwacje

Cytaty roku 2012

Tomasz Kaczmarek, agent Tomek (do posłanki Sawickiej) Pa, misiu, lulaj. Z procesu sądowego Stanisław Tym, satyryk Poseł PiS agent Tomek do dziś żyje z tego, że kapuje. „Polityka” O. Tadeusz Rydzyk, szef Radia Maryja Matko Boża, jak mi nie chcesz robić wstydu, to pomagaj! „Nasz Dziennik” Doda (Dorota Rabczewska), piosenkarka Autorzy Biblii byli napruci winem. I zioła też palili. Ja zdania nie zmienię. „Wprost” Gaspard Proust, satyryk szwajcarski Chciałem zostać księdzem, ale nie miałem śmiałości do dzieci. „Forum” Richard Dawkins, biolog brytyjski Ktoś tak inteligentny jak Jezus byłby ateistą. „Forum” Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Bogaci sądzą, że nikt ich nie znajdzie za murami, którymi się otoczyli. Ale biedni ich znajdą. „Rzeczpospolita” Prof. Karol Modzelewski, historyk, wiceprezes PAN Cenzury nie ma, ale jest dyktat Jego Wysokości Frazesu. „Tygodnik Powszechny” Franciszek Smuda, trener (przed Euro) Moich chłopaków już nic nie zatrzyma. To paczka, jakiej dawno nie widziałem. Sport.pl Kuba Wojewódzki, celebryta, showman Wiadomo, że nasi piłkarze najlepiej grają w reklamie. „Polityka” Wojciech Kuczok, pisarz Kiedy Szpakowski mówi z emfazą „to jest właśnie piękno futbolu”, wiem, że nie mówi o naszych. „Polityka” Grzegorz

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Które ze współczesnych odkryć naukowych jest porównywalne do przełomu kopernikańskiego?

Prof. Michał Kleiber, prezes PAN Prawdziwe znaczenie wszelkich osiągnięć naukowych można będzie w pełni ocenić dopiero po wielu latach. Wśród mogących dziś pretendować do miana przełomowych są na pewno: 1. Rozwój informatycznych sieci rozproszonych (szczególnie od momentu stworzenia w 1989 r. podstaw funkcjonowania sieci dokumentów hipertekstowych o nazwie World Wide Web) i pojawianie się coraz to nowych zastosowań tej idei. Dzisiejsi użytkownicy internetu to rosnąca wielomiliardowa społeczność sieciowa o kolosalnym wpływie na rozwój cywilizacji. 2. Opublikowanie dokładnego opisu genomu człowieka, czyli informacji genetycznej zawartej w organizmie. Powinno to stworzyć możliwość określenia skłonności danego człowieka do wielu chorób i wcześniejszego im zapobiegania za pomocą terapii genetycznych. 3. Osiągnięcia badawcze dotyczące komórek macierzystych, czyli mających zdolność do potencjalnie nieograniczonej liczby podziałów oraz różnicowania się na komórki innych typów. Z ludzkimi komórkami macierzystymi wiązane są duże nadzieje na postęp medyczny w postaci terapii komórkowej i medycyny regeneracyjnej, komórki te bowiem teoretycznie mogłyby zastąpić dowolną tkankę, która u pacjenta uległa uszkodzeniu. Prof. Piotr Garbaczewski, fizyka teoretyczna, UO Nie widzę niczego, co można porównać z przewrotem kopernikańskim, rokiem 1905 (annus mirabilis Einsteina) czy narodzinami teorii kwantów w latach 1900- -1927. Rzecz jasna mamy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Jak MPRO kpi z Hanny Gronkiewicz-Waltz

Kto by pomyślał? W Miejskim Przedsiębiorstwie Robót Ogrodniczych w Warszawie zarząd opanowali wynalazcy. A może nawet przyszli nobliści? Nie w głowie im jakieś krzewy i drzewa. Sama myśl o trawnikach upstrzonych psimi kupami każdego odrzuca, a co dopiero wrażliwców z MPRO. Wymagające ciągłych zabiegów skwery, trawniki czy klomby bardzo ich irytują, bo warszawiacy się czepiają. Krytykują spółkę i jej mizerne efekty. Prezesi MPRO mają tego dość. Sięgnęli więc po rozwiązanie totalne. Nie wobec spółki, bo któż odcina się od kasy, wobec zieleni. I wymyślili coś, co gwarantuje im miejsce w Księdze rekordów Guinnessa. Po co się użerać z zielenią, kiedy można ją zlikwidować i jeszcze dobrze na tym zarobić? Zabudować biurowcami i domami. Mieć na pensje i premie dla zarządu. A protesty mieszkańców osiedla Apartamenty przy Oranżerii? (Ach, te nazwy). Oranżerię przecież MPRO też już zabudowało. No i co? Poprotestowali sobie ludziska. A że teraz listy piszą? Do prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, której MPRO podlega? Pisz, człowieku, na Berdyczów. Na MPRO nie ma mocnych.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Biskup z golusieńką Scarlett J.

No i doczekaliśmy się. Mamy pierwszego katolickiego biskupa, który publicznie otworzył się na sprawy golizny i seksu w mediach. Biskupa otwartego w sposób nomen omen niezwykle otwarty, bo szczerze uśmiechającego się ze zdjęcia w „Super Expressie”. Bp Józef Zawitkowski, znany też jako poeta Tymoteusz, jest nie tylko otwarty, ale i nowatorski. Pobłogosławił bowiem płytę z kolędami i maszyny, które ją tłoczyły, aby każdy czytelnik „SE” mógł ją nabyć za dodatkowe, choć wcale nie takie małe 4 zł i 29 gr. Bezpruderyjny biskup z godnością zniósł przy tym towarzystwo golusieńkiej Scarlett Johansson, którą redakcja pokazała z przodu i z tyłu w formacie większym niż zdjęcia biskupa. I chyba słusznie. Bo należy dbać o potrzeby ciała, ale i ducha nie gasić.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Notes dyplomatyczny

W dobrze zorganizowanej służbie zagranicznej zmiany kadrowe mają swój rytm i swój kalendarz. Wiadomo, kto gdzie pojedzie za parę miesięcy i dlaczego. W naszym MSZ nie ma tych standardów. Owszem, rok temu było wiadomo, że Grażyna Bernatowicz pojedzie do Pragi, i że to będzie jej ostatnia placówka. Ale w innych przypadkach sytuacja wymyka się spod kontroli. Na przykład gdy nastąpi taki łańcuszek. Od 1 lutego 2007 r. ambasadorem Polski w Unii Europejskiej był Jan Tombiński. Na dobrą sprawę powinien był zjeżdżać do kraju latem 2011 r., po zakończeniu zwyczajowej czteroletniej kadencji. Ale – co też jest rzeczą spotykaną – przedłużono mu okres rotacji o rok. W każdym razie wiadomo było, że trzeba się rozglądać za jego następcą. I co? Tombiński płynnie przeszedł do pracy w strukturach dyplomacji unijnej, od 1 września 2012 r. jest ambasadorem Unii w Kijowie. A gdy odchodził, nagle się okazało, że nie za bardzo wiadomo, kto ma go zastąpić. W tym czasie do powrotu do kraju po sześciu latach pracy szykował się ambasador Polski w Niemczech, Marek Prawda. I nagle okazało się, że nie musi wracać do kraju, że ma jechać do Brukseli, na miejsce Tombińskiego. Uff… Tak załatano dziurę na kluczowej placówce. Ale powstała dziura na placówce równie ważnej, jeśli

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Zdradliwy Jukon

Wszyscy mi odradzali samotną wyprawę zimową Podobno prawdziwa przygoda zaczyna się wtedy, kiedy nie wiadomo, czy jeszcze żyjesz – pisał alpinista wszech czasów Reinhold Messner. Zachodzę do firmy Up North Adventures w Whitehorse, która specjalizuje się w zimowych ekspedycjach. Rejon Jukonu w wydaniu zimowym znają tam bardzo dobrze. – Nie radzimy zapuszczać się w tym roku w te rejony. Słaby lód! – mówi Mark Stenzig, właściciel firmy. Przewodnik, który latem i zimą jeździ na rzekę Wielkiego Łososia, odradza taką przeprawę. Ostrzega, że górny odcinek jest bardzo zdradliwy. Rzeka Jukon zasłynęła jako droga lądowa do Dawson City, zwanego niegdyś eldoradem Północy. Przemieszczali się nią ludzie, gdy była skuta lodem. Cztery lata wcześniej samotnie przepłynąłem pontonem cały Jukon (3,1 tys. km). Teraz wytyczyłem na rzece lodowy szlak. Niestety, jeszcze zbyt dużo jest szczelin i open water, tzw. wielkich przerębli. – Globalne ocieplenie – mówi napotkany Indianin. Lód czasami ma 2 m grubości, a czasami tylko 15 cm. Mimo kiepskich informacji sprawdzam szlak. Lód się załamuje. Postanawiam, że będę wędrował innym szlakiem, z Johnsons Crossing. To tutaj zaczyna się

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Im lepiej, tym lepiej

Na przełomie roku trwa misterium ocen i prognoz. Myślimy, jak to w starym roku było. I co będzie w 2013? Nawet gdyby mnie korciło, nie mogę o tym pisać, bo zrobili to już, znakomicie zresztą, profesorowie Łagowski, Widacki i Żuk. Będą Państwo mieli o czym pomyśleć.My, w redakcji, rok kończymy bardzo pracowicie. A wprowadzając zapowiadane zmiany, które mają tygodnikowi pomóc finansowo i organizacyjnie, chcemy wyzwolić w nim większą moc twórczą. Jest w redakcji duży potencjał, ale, jak wiadomo, liczą się nie intencje – a przynajmniej nie tylko intencje – lecz dzieło. Bardzo liczymy na to, że wybierając nową drogę, będziemy mogli i potrafili lepiej pisać o sprawach i problemach, które są bliżej zainteresowań czytelników. Od lat staram się, choć przyznaję, że nie zawsze mi to wychodzi, przestrzegać dwóch zasad. Nie ulegać paranoi potępiania w czambuł wszystkiego, a zwłaszcza tego, co wykracza poza moje poglądy polityczne. I nie brać udziału w wyścigu kreślących czarne scenariusze, jakie niechybnie czekają Polskę. Nie ma bowiem niczego obrzydliwszego w polityce od postawy, że im gorzej w kraju, tym lepiej. Lepiej dla jakiejś partii i dla jej polityków, bo rosną ich szanse na zdobycie władzy. Cynicy zawsze byli w polityce, ale smutno, że tak się teraz rozmnażają i rozłażą po Polsce. Lekarstwem na te choroby mogłyby być

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Jaki będzie nadchodzący rok?

Któż nie zadaje sobie tego pytania? Odpowiedzi na nie jest wiele. Która prawdziwa? Sam chciałbym wiedzieć. Jedno jest pewne. Będzie to rok dalszych zmagań PiS z Platformą. Partii, które jeszcze w 2005 r. gotowe były tworzyć wspólny rząd, które – jak mogłoby się wydawać – w sumie więcej łączy niż dzieli. Tylko że tym, co dziś dzieli, jest nienawiść. Doświadczenie życiowe poucza, że zgodną, kochającą się rodzinę może na zawsze podzielić spór o spadek i majątek. Miłość ustępuje wtedy miejsca nienawiści. A nienawiść w rodzinie kłócącej się o spadek i majątek jest z reguły ogromna. Tego, co można by jeszcze wybaczyć obcemu, krewnemu nie wybacza się nigdy. Platformę i PiS podzielił spór o spadek po „Solidarności”. Kto jest prawdziwym dziedzicem? W poetyce Jarosława Kaczyńskiego wyraża się to orzekaniem, kto dziś stoi tam, gdzie stał zawsze, a kto tam, gdzie kiedyś stało ZOMO. Majątkiem zaś jest władza i wszystkie związane z nią profity.Jeszcze po upadku idei PO-PiS-u Platforma wspierała wszystkie pomysły PiS. Partie te wspólnie i zgodnie uchwaliły ustawę lustracyjną, którą później zdemolował Trybunał Konstytucyjny, wspólnie likwidowały Wojskowe Służby Informacyjne, tworzyły CBA i nadawały kierunek działaniom IPN.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Piotr Żuk

Nadchodzi rok 2013

Koniec świata nie nastąpił – gra toczy się dalej i wszystko jest możliwe. Rok 2013, choć w Polsce niewyborczy, może być okresem bardzo burzliwym w sferze społeczno-politycznej. PSL pod nowym przywództwem albo nabierze dynamizmu, albo pojawi się całkiem realna możliwość wypadnięcia ludowców z parlamentarnej ligi ogólnokrajowej. PiS, coraz bardziej zamknięte w wąskim kręgu trotylowo-smoleńskim, nuży staniem na straży świętej prawdy i jest do przyjęcia już tylko dla twardych wyznawców teorii spiskowych. PO trwa napędzana przede wszystkim paliwem antypisowskim, ale ta stabilizacja opiera się na bardzo kruchych podstawach. Większa fala kryzysu gospodarczego i rosnącego wciąż bezrobocia może pozbawić PO kolejnych 10% poparcia w sondażach. A wtedy może się wydarzyć wszystko: podziały wewnętrzne, kłótnie, szykowanie politycznych szalup ratunkowych itd. Nadchodzący rok powinien być czasem dla lewicy. Konieczne są jednak większa energia, trochę świeżych pomysłów i trwała obecność z własnym językiem w debacie publicznej. Punktów zaczepienia jest sporo. Jak można przeczytać w zestawieniach statystycznych, przez minioną dekadę Polska wzbogaciła się o ponad 40%. Tyle że płace Polaków nie rosną, a ceny jak najbardziej idą w górę. Kiedy jeszcze rośnie inflacja, nasze realne zarobki maleją. W

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Nauka

Wulkan, który prawie zabił ludzkość

Gigantyczna erupcja Toby na Sumatrze spowodowała katastrofę klimatyczną Jakieś 74 tys. lat temu historia człowieka niemal się skończyła. Być może globalną katastrofę przetrwało tylko tysiąc par w wieku rozrodczym. Od tych nielicznych pochodzą wszyscy współcześni ludzie. Powszechną zagładę spowodowała erupcja superwulkanu Toba na Sumatrze, najpotężniejsza eksplozja na planecie w ciągu ostatnich 2 mln lat. Gdyby obecnie wybuchł superwulkan o podobnej mocy, oznaczałoby to kres cywilizacji. Mimo rozwoju nauki i techniki człowiek nie ma żadnych możliwości obrony. Teoretycznie za pomocą rakiet z głowicami nuklearnymi można roztrzaskać lecącą w kierunku Ziemi asteroidę lub zmienić jej trajektorię. Nic jednak nie ocali ludzkości przed mocą superwulkanu. Tragedia zapisana w mitochondriach Naukowcy byli zdumieni, gdy analizowali historię homo sapiens zapisaną w mitochondriach, organellach komórkowych mających własny genom. Mitochondria, komórkowe siłownie, dziedziczone są w linii żeńskiej, część mitochondrialnego DNA nie ulega rearanżacji. Badania tego materiału genetycznego pozwalają odtworzyć historię hominidów. Analizy mitochondrialnego DNA wykazały, że ludzkość jest znacznie mniej zróżnicowana genetycznie, niż gdyby poszczególne populacje homo sapiens długo ewoluowały w odmiennych środowiskach różnych kontynentów. Eksperci wysunęli teorię wąskiego gardła genetycznego ludzkości (ang.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.