Wpisy od Ludwik Stomma
Autorytet
Pewnie urodziłem się z duchem przekory zamiast porządnej, nieśmiertelnej duszy chrześcijańskiej, bo autorytetów (nie wspominając oczywiście wielkich klasyków zmarłych przed osiągnięciem przeze mnie jakiej takiej sprawności intelektualnej) uznawałem w życiu nader niewielu. Owszem, w poszczególnych dziedzinach moich zainteresowań czy działalności mógłbym wyliczyć co nieco nazwisk. W antropologii kultury choćby Claude’a Levi-Straussa, Rolanda Barthesa, Umberta Eco, Jurija Łotmana, Władimira Toporowa; w historii – Fernanda Braudela, Witolda Kulę, Petera Englunda; w polityce – Vaclava
Przyczynek do onomastyki polskiej
Z pomnikowego „Słownika nazwisk współcześnie w Polsce używanych” Kazimierza Rymuta dowiadujemy się, że zamieszkuje w kraju 38 290 obywateli noszących nazwisko Duda (w czym mieszczą się oczywiście Dudowe, Dudówny i inne odmiany rodzinne). Najwięcej jest Dudów w Krakowie, Tarnowie i okolicach, ale znajdą się nawet na Suwalszczyźnie, co pozwala wpisać ich pomiędzy gatunki ogólnopolskie. Wbrew pozorom miano osobowe Duda nie pochodzi od ludowego aerofonu stroikowego, zwanego też kozłem, bąkiem lub gajdami, ale bardziej po ludzku
Prosto z mostu
A gdyby tak raz, od święta, odłożyć na półkę, do późniejszego rozpatrzenia, sprawy o wszelkich odcieniach szarości czy „dyskusyjności” i w jednym, wyjątkowym felietonie wypunktować tylko te czarno-białe, niebudzące żadnych logicznych, prawnych czy metodologicznych wątpliwości? „Koń jaki jest, każdy widzi”, pisał dziekan rohatyński ks. Benedykt Chmielowski w „Nowych Atenach” – „mądrym dla memoryału, idiotom dla nauki, politykom dla praktyki, melancholikom dla rozrywki” erygowanych. I tak rzeczywiście jest. Ba, na tym opiera się właściwie nasza cywilizacja. Można zakładać, że istnieją
Sztuka sikania
Swego czasu w szaletach dworców PKP i PKS w Jaśle wisiały (a może nadal wiszą?) instrukcje korzystania z tych niezbędnych przybytków. Oto jeden z pomieszczonych w nich nakazów (niczego nie zmyślam, rzecz jak najbardziej autentyczna): „Przy korzystaniu z pisuaru należy podejść do niego jak najbliżej, pochylić się lekko do przodu, wyjąć całkowicie narząd moczowy, lekko nachylić go w dół i oddać mocz do ostatniej kropli. Przed całkowitym zakończeniem oddawania moczu nie należy odchodzić od pisuaru i rozbryzgiwać moczu po podłodze”.
List otwarty do Roberta Biedronia
Szanowny panie Robercie! Gdzieś około roku 1979, będąc we Francji, za namową przyjaciół, zresztą sam też byłem ciekaw, pojechałem do Taizé w departamencie Saona i Loara. Mieści się tam słynna chrześcijańska wspólnota ekumeniczna założona przez brata Rogera Schütza (Louisa Schütza-Marsauche’a), nietuzinkowego myśliciela, Szwajcara, syna kalwińskiego pastora, współpracownika francuskiego ruchu oporu. Po wojnie, kiedy opiekował się sierotami i ocalałymi z pobliskiego niemieckiego obozu pracy, uzyskał zgodę na korzystanie z opuszczonego kościoła katolickiego.
Kresy
W „Polityce” (4/2019) ciekawy artykuł Daniela Korbela przypominający ośmiodniową (23-30.01.1919) wojnę polsko-czeską o Śląsk Cieszyński. Tu i ówdzie pokazały się małe wzmianki na ten temat. Nieco wcześniejszą rocznicę, 2 października 1938 r., kiedy to Polska wbijała nóż w plecy Czechom, „przywracając macierzy” Zaolzie, dość dokładnie przemilczano, ale nie z tego, miejmy nadzieję, względu, że ona nieco haniebna, tylko po prostu mniej okrągła. Niestety, znacznej części Polaków z tymi właśnie militarnymi wydarzeniami Zaolzie i cały Śląsk Cieszyński
To nie takie proste
Jest rzeczą zabawną, jak dalece udało się wmówić nam idee niemające żadnych realnych podstaw – do tego stopnia, że stały się oczywistościami i prawdami. Pomówmy o pierwszych z brzegu. Wręcz do poprawności politycznej należy wzywanie do brania udziału w głosowaniach, czyli zwiększenia frekwencji wyborczej. Tymczasem wrzucenie kartki do urny, do czego zachęcały na równi władze PRL i dzisiejsze, nie znaczy dokładnie nic. Liczy się wyłącznie to, co jest na owej kartce napisane. Wszelkie badania wykazują,
30 lat temu
Okrągły Stół był fenomenem na skalę światową. Bez rozlewu krwi, bez jednej wybitej szyby dokonała się transformacja ustrojowa Wbrew lansowanym dzisiaj tezom na przedwiośniu 1989 r. niewiele było jeszcze jasne. Owszem, przegrana polityczna i ekonomiczna ZSRR stanowiła już oczywistość, a co za tym idzie, struktury krajów demokracji ludowej czy Układu Warszawskiego odchodziły w przeszłość. Nikt nie był jednak w stanie przewidzieć, w jakich warunkach i na jakich zasadach nastąpi generalny rozpad. Przypomnijmy sobie bowiem, że w rękach satelitarnych
Kłamcie dalej!
Pan premier Mateusz Morawiecki przyszedł na świat 20 czerwca 1968 r. Jest więc całkowicie zrozumiałe, że Polski dlań przedtem nie było, podobnie jak słońca, powietrza, a nawet matczynej piersi. Od urodzenia do jakiej takiej jego dojrzałości (wątpliwej zresztą, gdyż sam opowiada, że ledwo osiągnąwszy wiek młodzieńczy, zaczął strugać karabiny do boju z komuną) minąć musiało z 15-16 roczków. Krótko mówiąc, świadomym obserwatorem życia w PRL stać się mógł (inna sprawa, czy tę możliwość wykorzystał) około roku
Jeszcze o pomnikach
Napisała przed miesiącem w „Wyborczej” Magdalena Środa: „Wielu jest przekonanych, że w Warszawie nie powinien stać pomnik Feliksa Dzierżyńskiego i dobrze się stało, że rozerwano go na strzępy. Ja uważam, że trzeba było go zostawić wraz z tablicą, która upamiętniałaby nie tylko jego zbrodnie, ale i system, który zbrodnie te traktował jako zasługi”. Brzydzę się rozrywaniem czegokolwiek na strzępy, wszelako tutaj jestem jednym z tych „wielu przekonanych”. A dlaczego? Już tłumaczę. Pomnik jest przypomnieniem i patetycznym wyróżnieniem zasług dla miejsca, kraju i narodu tej osoby, którą