Bawarczyk – przyjaciel Różewicza

Bawarczyk – przyjaciel Różewicza

Różewicz prawie całe życie przyjeżdżał do nas i spędzał u nas tydzień czy kilka tygodni w roku Dr Matthias Kneip – pisarz, poeta, propagator polskiej kultury, wieloletni przyjaciel Tadeusza Różewicza; pracownik Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt. Czy czujesz się sierotą polityczną po odejściu Angeli Merkel z Urzędu Kanclerskiego po 16 latach? – Trochę się czuję taką sierotą. Muszę przyznać, że w ostatnich latach było bardzo dobrze mieć w rządzie kogoś, kto nie reaguje od razu. Wiem, że to także zarzut wobec Merkel, że często czekała, nic nie robiła itd., ale wydaje mi się, że właśnie w ostatnich latach za dużo ludzi za szybko działało i później trzeba to było naprawiać. Merkel miała zdolność czekania – i w większości miała rację, bo problem sam się rozwiązywał bez robienia bałaganu. Mam wrażenie, że w Europie tego bałaganu było za dużo w ostatnich miesiącach. Bardzo mi odpowiadało, że Merkel zapewniała taką spokojną atmosferę. Wiedzieliśmy, że wie, co robi, nawet jeżeli nic nie robiła. Być może od czasu do czasu to był błąd, ale każdy polityk popełnia błędy. Czuliśmy, że była taką polityczną matką, mądrą i doświadczoną, która wiedziała, co brać na poważnie, a czemu nie poświęcać uwagi. Przede wszystkim w stosunkach polsko-niemieckich nie reagowała za szybko, emocjonalnie. Rozumiała, że różne wypowiedzi polskiego rządu jej nie dotyczą, a powstają na potrzeby polityki wewnętrznej. Możliwe, że tego mi będzie brakowało. Stan Europy, świata na dzisiaj? – Najważniejszy obecnie problem to nawet nie Europa, ale sytuacja w Rosji oraz Chiny i Ameryka. Dobrze byłoby reagować jednym europejskim głosem. Ale wiemy, że ten jeden głos jest teraz prawie niemożliwy, bo w Europie są tacy, którzy myślą, że nie potrzebują Unii Europejskiej i tego systemu, i nie mają ochoty na kompromisy. Oto największy problem: mamy kraje, które uważają, że UE jest zbędna. Polska jest jednym z nich. Im więcej takich postaw, tym gorzej ten system będzie działał. Brakuje polityków, którzy są zdolni do kompromisu. Polacy nawet nie próbują, Węgrzy też nie. Europa to widzi i nie jest w stanie zareagować, nie jest przygotowana na taką sytuację. Wierzę, że uda się przekonać te rządy, że UE to więcej niż owe minusy, nad którymi dyskutują. Jesteś zaniepokojony tym, co się dzieje w Polsce, dajesz temu wyraz choćby w felietonach. – Moim zdaniem sytuacja w kraju zawsze jest trudna, kiedy polityka dzieli ludzi. Widzieliśmy to w Ameryce, mamy to teraz w Polsce. Jeżeli kraj jest podzielony, nie wiadomo, jak to się skończy, czy wygra jedna połowa, a druga będzie pod presją, jaka będzie reakcja. Czy społeczeństwo widzi, że ten podział nie ma sensu, i szuka polityka, który na powrót je sklei? Mnie jako cudzoziemca to nie dotyczy, ale wiem, że nie ma sensu budować rządu na podziałach. Bo zawsze będą różne zdania, różne wartości i trzeba je godzić. To, co mamy teraz w Niemczech, jest naprawdę wyjątkowe: Merkel jeździła z Scholzem na międzynarodowe spotkania i go przedstawiała, wprowadzała. Szczerze mówiąc, na początku myśleliśmy, że ta koalicja jest niemożliwa, ale widać, że ci, którzy wybrali SPD, coś dostają i ci, co wybrali Zielonych czy FDP, również; teraz dyskutujemy o tym, na ile to jest sprawiedliwe, ale to kolejny poziom. Widać, że udało się znaleźć kompromis i o to właśnie chodzi, tego życzyłbym Polsce. Niepokoją mnie te emocje i ten spór, tak głęboko już zakorzeniony w duszach Polaków. Może w Boże Narodzenie udałoby się przebaczyć jednej i drugiej stronie albo przynajmniej znaleźć wyjście? Ja tego z mojej pozycji jeszcze nie widzę, ale życzę Polsce, żeby tak się stało. Jesteś Bawarczykiem, pochodzisz z rodziny Niemców urodzonych na Górnym Śląsku przed II wojną światową. – Rodzice poznali się w Niemczech, w latach 50. Ale kiedy mieszkali na Śląsku, w Gliwicach, Opolu, Leśnicy, nawet nie mówili gwarą śląską. To były niemieckie rodziny. Babcia po wojnie przeżyła gwałtowny szok, byli polonizowani i musieli dać sobie z tym radę. Dla dzieci to łatwe, mój ojciec bardzo szybko się spolonizował, bo wraz z językiem przyszła kultura z nauczycielami z Kresów, którzy przyjechali na Śląsk i mu ją przekazali. I on się zakochał w tej kulturze, w języku. Mój ojciec zawsze mówił, że trzeba postawić tym nauczycielom pomnik, oni też zostali wypędzeni, rozumieli sytuację dzieci na Śląsku, także musieli zmienić tożsamość, ojciec był im bardzo wdzięczny, tym w szkole i na studiach. Potem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2022, 2022

Kategorie: Kraj