Miska ryżu dla budżetówki

Miska ryżu dla budżetówki

Warszawa 23.04.2019 r. Protest - nauczyciele - MEN. fot.Krzysztof Zuczkowski

Już tylko krok do wspólnego wielkiego wrześniowego protestu pracowników W budżetówce wrze. Nastroje są gorące, ludzie domagają się od szefów związków zawodowych twardych działań. Zdeterminowana służba zdrowia ma strajkować 11 września. W OPZZ odbywają się regularne narady z szefami poszczególnych organizacji związkowych. „Oczekujemy mocnej akcji we wrześniu, ma być twardo!” – takie głosy padają w całej Polsce. Podobne nastroje są w pozostałych centralach – Forum Związków Zawodowych i Solidarności. A to już tylko krok do wspólnego wielkiego wrześniowego protestu. Współpraca trzech central jest zresztą coraz bardziej widoczna – gdy politycy podwyższyli sobie pensje, liderzy trzech związków, OPZZ, FZZ i Solidarności, napisali do premiera Morawieckiego wspólny list. „Jako związkowcy i obywatele chcemy, aby rządzili nami ludzie kompetentni i nie żałujemy im wysokich pensji”, czytamy w nim. „Ale nie rozumiemy, dlaczego w tym samym czasie zamraża się płace ponad półmilionowej rzeszy pracowników sfery budżetowej: nauczycieli, pracowników ochrony zdrowia, policjantów, strażaków, pograniczników, żołnierzy, urzędników, asystentów sądowych i przedstawicieli wielu innych zawodów, bez których polskie państwo nie byłoby w stanie funkcjonować. Rosną ceny energii, drożeje żywność, galopuje inflacja, a wypłaty w budżetówce bez zmian! Niedawno Pan Premier ogłosił sukces rządu, chwaląc się 28-miliardową nadwyżką budżetową. Panie Premierze! Jeżeli jest tak dobrze, to podzielcie się z pracownikami, którzy od lat służą państwu i obywatelom”. Ten list jest odbiciem tego, co ludzie myślą. Z jednej strony mamy rosnącą inflację i wzrost cen, z drugiej – zapowiedź zamrożenia płac w budżetówce w roku 2022. Tak zapowiada projekt budżetu. Dla pracowników tej sfery to jasny sygnał, że ich płace realne będą niższe. I że nie ma szans na podwyżkę, choćby na tyle, by zrównać je z poziomem inflacji. Płace w budżetówce są niskie, więc każde 50 zł, które trzeba dodatkowo wydać na zakupach, boli. Nie sposób przejść nad tym do porządku dziennego, powiedzieć sobie: „Ech, to zrezygnuję z czegoś ekstra”. Bo tego „czegoś ekstra” już dawno w koszyku nie ma. Ale nie tylko perspektywa finansowej degradacji powoduje frustrację i gniew. Przez długie miesiące pandemii służba zdrowia pracowała w warunkach swoistego stanu wyjątkowego. Politycy klaskali lekarzom, PiS obiecywało wielkie pieniądze. Oto one – lekarz z drugim stopniem specjalizacji zarobi w przyszłym roku o 19 zł więcej niż w obecnym. W czasie pandemii eksperymentowano na nauczycielach, którzy musieli prowadzić lekcje online – często na własnym sprzęcie i prawie zawsze bez wcześniejszych kursów przygotowujących. Było, minęło. Nic w ich portfelach się nie zmieni. Podobnie jak i w portfelach pracowników ZUS. A to oni, a raczej – one, bo zdecydowana większość załogi to kobiety, ręcznie przygotowywały kolejne tarcze czy program 300+. Więcej pracy za te same pieniądze. Tak można iść branża po branży. I łatwo sobie wyobrazić, jak ludzi zarabiających 3 tys. zł na rękę zabolała decyzja, że politycy zwiększają sobie uposażenie. Że będzie 40% podwyżki dla premiera, 75% dla marszałków, 60% dla posłów i senatorów. Poseł zamiast 8 tys. zł dostanie ponad 12,8 tys. zł. Dlatego w budżetówce nikt nie zamierza odpuszczać. Ochrona zdrowia: oklaski za 19 zł Rozpoczęliśmy bardzo szeroki dialog z całym środowiskiem – pracodawców, związków zawodowych, izb samorządowych. Kwestia wynagrodzeń w służbie zdrowia wymaga dużego uporządkowania – mówił w lutym 2021 r. minister zdrowia Adam Niedzielski. Konsultacje chyba jednak się nie udały, ponieważ na 11 września zaplanowany jest strajk przedstawicieli właściwie wszystkich zawodów medycznych. Co przelało czarę goryczy? Zaczęło się od oklasków premiera Morawieckiego za poświęcenie medyków podczas pierwszej fali COVID-19. Obiecywano też podwyżki. I rząd tak jakby wywiązał się z obietnic, ale w sposób, który dla medyków jest policzkiem. Co prawda Sejm zatwierdził pod koniec maja podwyżki, jednak odrzucono poprawki Senatu, w których proponowano podniesienie współczynników, przez które ma być mnożone średnie wynagrodzenie. Tym sposobem 1 lipca w życie weszła ustawa, w której zapisano współczynnik na poziomie 1,31 średniej krajowej. To na dobrą sprawę 19 zł brutto podwyżki. – Porównując się z krajami OECD, nawet sąsiednimi, Czechami, Słowacją, Węgrami, wynagrodzenia lekarzy są skrajnie niskie – mówi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 35/2021

Kategorie: Kraj