Na dyplomację był czas po Majdanie

Na dyplomację był czas po Majdanie

Warszawa, 17.11.2010 r. Bronislaw Lagowski - filozof, historyk idei i publicysta.,Image: 429013629, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Krzysztof Zuczkowski / Forum

W miarę jak Ukraińcy żyli w niepodległości i wolności, stawali się coraz bardziej antyrosyjscy, aż wreszcie doszło do wojny Bronisław Łagowski – filozof, historyk idei, publicysta Jak taki realista i racjonalista jak pan postrzega wojnę w Ukrainie? Niektórym się wydawało, że już nigdy takich wojen pełnych mordów, gwałtów i grabieży nie będzie, a jednak znowu to przerabiamy. – Ta wojna jest nie tylko wielkim nieszczęściem, jak wszystkie wojny, ale jest też niesamowicie dziwna i niespodziewana. Wszyscy przyzwyczaili się do pokojowego rozwiązywania problemów, a tymczasem argumenty w postaci rakiet i bomb znowu okazały się pożądane. Zastanawiam się też, do jakiego myślenia skłania Polaków obecna wojna, bo widzę dużo lekkomyślności w podejściu do tego, co się dzieje. Na czym polega ta lekkomyślność? – Gdy wybuchła wojna, w kręgach opiniotwórczych i rządowych pojawiła się euforia, że zdarzyło się coś szalenie ciekawego i po naszej myśli. Nie było z czego się cieszyć, a tymczasem różne środowiska się cieszyły. Co pan ma na myśli? – Demonstracyjne zadowolenie z faktu, że potwierdziło się przekonanie większości, iż Rosja jest krajem agresywnym i imperialistycznym. Ci, którzy tak myśleli, poczuli się usatysfakcjonowani tym, że dobrze przewidywali. A w czym się to zadowolenie demonstrowało? – W wypowiedziach i śmiałym uczestnictwie w tym, co się dzieje. Polski rząd przyjął postawę czynnego uczestnika wojny, zatem zupełnie nieostrożną, i w tej postawie ciągle tkwi. Ludność uciekająca z Ukrainy do Polski, którą przyjmujemy jako ludzie mający serce – to jest rzecz naturalna. Natomiast udział naszego państwa w wojnie – wysyłanie broni, udostępnianie terytorium – to nie są rzeczy, które powinno się robić z wielką łatwością i bez namysłu. A można odnieść wrażenie, że uznano, iż w tej wojnie, która potwierdziła nasze przekonania, należy wziąć udział. Także głosy szyderstwa pod adresem zachodnich polityków, nie tak przewidujących jak polscy, były przejawem tego zadowolenia. Widzieliśmy te publikacje i wypowiedzi, np. pod adresem Niemców, że nie przewidzieli, nie spodziewali się, że się ociągają z pomocą i wysyłaniem broni. A Polska zawsze jest pierwsza, jeżeli chodzi o udział w niebezpiecznych rzeczach. Balzak napisał: pokaż Polakowi przepaść, a od razu w nią skoczy. Czy wybór rządu, żeby aktywnie uczestniczyć w konflikcie, nie był racjonalny? Gdyby Ukraina padła w ciągu kilku dni, kto wie, czy za jakiś czas sami nie stalibyśmy się obiektem ataku Rosji. – Przed wojną to było absolutnie wykluczone. Rosja nie miała żadnego interesu, żeby rozpoczynać wojnę z państwem NATO, boby ją przegrała. Ale teraz, po tym jak zaangażowaliśmy się w tę wojnę, jak różni ludzie chcieliby, ażeby NATO również się w nią zaangażowało – nie tylko w dostawy broni, ale nawet, żeby brało udział w starciach zbrojnych – nie ma już pewności, że starcie Rosji z NATO jest niemożliwe. Co więcej, Polska prowadzi taką politykę, jak gdyby pragnęła tego starcia. Dla dziennikarzy, ale też dla rządzących, sankcje nakładane na Rosję zawsze są za małe, za słabe. Realizujemy masowe dostawy broni do Ukrainy. Nie można mieć pewności, że to nie wywoła prawdziwej wojny. Rzecz jasna, Polska ma swoje interesy w tej wojnie. Jakie to są interesy? – Chciałbym to wiedzieć. Mówi się, że tym interesem jest niepodległość Ukrainy, bo bez niepodległej Ukrainy nie ma niepodległej Polski. To jest absolutnie fałszywe postawienie sprawy, bo przecież nasza niepodległość byłaby zależna od bardzo niepewnego warunku, jakim jest niepodległość Ukrainy. Ale nawet gdybyśmy uznali, że Polska nie ma innego wyjścia, jak związać swój los z losem Ukrainy, należałoby zapytać, co Polska zrobiła, żeby nie dopuścić do obecnej wojny. Nie widziałem ze strony polskiego rządu działań dyplomatycznych zmierzających do zapobieżenia najgorszemu scenariuszowi w sprawach Ukrainy. Raczej wyżywano się w przewidywaniu najgorszego wariantu. Pakiet książek prof. Łagowskiego w naszej księgarni Można czynić zabiegi dyplomatyczne, ale do tego potrzebne są dwie strony. Tymczasem władze Rosji nie były zainteresowane takim rozwiązaniem. Mówił o tym prezydent USA Joe Biden, że Rosja do końca kłamała, iż nie zamierza napadać na Ukrainę. – Na pewno tuż przed wybuchem wojny Rosja nie była zainteresowana rozwiązaniami dyplomatycznymi. Ale okres przedwojenny jest dość długi. Wojna de facto zaczęła się po drugim Majdanie. To był czas na rozwinięcie akcji dyplomatycznej. I na pewno niektórzy czynili takie starania, ale Polska nie. Przynajmniej ja tego nie widziałem. Moim zdaniem Polska nie powinna była

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 22/2022

Kategorie: Kraj, Wywiady