CIA a niepokoje w Chinach, Iranie i Rosji

CIA a niepokoje w Chinach, Iranie i Rosji

Gdyby rządy Iranu czy Rosji zostały obalone, nie ma gwarancji, że ich następcy wykazywaliby więcej skłonności demokratycznych lub mniej despotycznych Douglas London jest wykładowcą w Szkole Służby Zagranicznej Uniwersytetu Georgetown oraz współpracownikiem waszyngtońskiego Instytutu Bliskiego Wschodu. Ma za sobą ponad 34 lata służby w CIA na eksponowanych stanowiskach, m.in. jako szef placówek na Bliskim Wschodzie, w Azji Środkowej (w republikach będących wówczas częścią ZSRR), w Azji Południowej i w Afryce. Był ekspertem CIA ds. Iranu, broni masowej zagłady i zwalczania terroryzmu. Jego analizy można przeczytać na łamach „New York Timesa” czy „The Hill”. Mówi biegle po francusku i rosyjsku. W zeszłym roku opublikował książkę „The Recruiter. Spying and the Lost Art of American Intelligence” (Rekrutant. Szpiegostwo i utracona sztuka amerykańskiego wywiadu). 7 grudnia 2022 r. na stronie internetowej magazynu „Foreign Policy” ukazał się artykuł Londona, którego fragmenty prezentujemy. Autor rozważa w nim szanse i zagrożenia dla Ameryki płynące z niepokojów społecznych doświadczanych przez jej głównych adwersarzy, czyli Chiny, Rosję i Iran. Czy i do jakiego stopnia są one dziełem CIA? W ostatnich tygodniach byliśmy świadkami poważnych protestów ulicznych w Chinach i Iranie, a więc w państwach będących dwoma głównymi przeciwnikami USA. W Rosji natomiast nastąpił masowy exodus mężczyzn w wieku poborowym z uwagi na problemy gospodarcze tego kraju i groźbę wcielenia do armii. Czy to szczęście? Zbieg okoliczności? Czy William Burns (dyrektor CIA – przyp. P.K.) jest geniuszem? A może to wynik żmudnych przygotowań, mających na celu wytworzenie okoliczności korzystnych dla amerykańskiej polityki? Odpowiedź jest skomplikowana, podobnie jak opcje dostępne amerykańskim urzędnikom w kontekście wykorzystania tychże okoliczności. Prezydent Władimir Putin od lat rutynowo obwinia Zachód o podżeganie do protestów w Rosji. Spycha także odpowiedzialność za wojnę w Ukrainie na USA i Europę mieszające się w ukraińskie sprawy. Chiński rząd z kolei winą za protesty przeciwko rządzącej partii komunistycznej obarczył „siły o ukrytych motywach”. W miarę jak demonstracje wywołane gniewem na kosztowną politykę „zero COVID” przetaczały się przez kraj, manifestujący zaczęli wysuwać żądania demokratyzacji życia, większej wolności, a niektórzy wzywali nawet do usunięcia chińskiego przywódcy Xi Jinpinga. Prezydent Iranu Ebrahim Raisi i najwyższy przywódca ajatollah Ali Chamenei przypisują zaś winę rządom Stanów Zjednoczonych i Izraela za trwające protesty po śmierci w policyjnym areszcie Mahsy Amini – 22-letniej irańskiej Kurdyjki (została aresztowana przez policję moralności za naruszenie przepisów wymagających od kobiet noszenia hidżabu lub chusty na głowie – przyp. P.K.). (…) Za winnych podżegania do zamieszek Iran uznał też dysydenckie ugrupowania kurdyjskie, na co odpowiedział działaniami Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej oraz przeprowadzeniem ataków rakietowych na kurdyjskie enklawy. Rzecz jasna, USA utrzymują stosunki z kurdyjskimi grupami w regionie. (…) Chociaż uważam, że amerykański wywiad odnosi znaczące sukcesy, co znajduje potwierdzenie w ujawnionych raportach dotyczących planów Putina co do Ukrainy i chińskiej reakcji na ten konflikt, to zwolennicy teorii spiskowych, mówiący o tym, że Stany Zjednoczone bezpośrednio przyłożyły rękę do wywołania niepokojów w Chinach i Iranie, mogą się poczuć rozczarowani. Sianie niepokojów nie leży poza granicami możliwości USA, ale wejście na tę drogę bez narzędzi pozwalających kontrolować ich skutki nie jest, zasadniczo rzecz biorąc, strategią gwarantującą sukces. Niestabilność wiedzie do nieprzewidywalności i eskalacji napięć, co może spowodować, że zdesperowani despoci skierują uwagę na zagranicę w poszukiwaniu wysoce ryzykownych rozwiązań. Konsekwencje zasiania niepokojów mogą się okazać gorsze dla amerykańskich interesów w porównaniu z wcześniejszym stanem rzeczy. Gdyby rządy Iranu czy Rosji zostały obalone, nie ma gwarancji, że ich następcy wykazywaliby więcej skłonności demokratycznych lub mniej despotycznych. Mogą oni równie dobrze być bardziej brutalni. (…) Podsycanie niepokojów społecznych w celu zmiany rządu albo po prostu zwiększenia ciężaru problemów doświadczanych przez przeciwnika, może mieć i w rzeczy samej ma drugo- i trzecioplanowe skutki, których część da się przewidzieć, lecz pozostałych nie. Prawnicy, których w amerykańskim wywiadzie jest bardzo wielu, powiedzą, że przy wywoływaniu niepokojów trzeba się liczyć z tym, że doprowadzą one do wybuchu przemocy. Rezultatem będą zgony, a to oznacza, że konieczne będzie pisemne polecenie prezydenta oraz memorandum powiadamiające

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 53/2022

Kategorie: Opinie