Co blokuje lewicę?

Co blokuje lewicę?

Warszawa 01.12.2022 r. dr hab. Maciej Ras – doktor habilitowany nauk spolecznych w dyscyplinie nauki o polityce. fot.Krzysztof Zuczkowski

Obecni politycy lewicy nie budują emocji, są mało znani i niekoniecznie wiarygodni Dr hab. Maciej Raś – pracownik naukowo-dydaktyczny Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Prodziekan ds. studenckich. W latach 1999-2021 członek SLD. Wiatr wieje w żagle lewicy, powinna więc kwitnąć, mieć 20% poparcia w sondażach. A ciągle plącze się w granicach 4-10%, zależnie od badania. Co ją blokuje? – Wiatr wieje, ale w kierunku poglądów o charakterze lewicowym czy progresywnym. Z tym że to, co uważamy za progresywne, w krajach na zachód od Polski czy na południe, np. w Czechach, jest uważane za normalność, i to od dłuższego czasu. Kiedyś musiało to dotrzeć i do nas. I dociera! – Pytanie tylko, kogo wyborcy uznają za gwaranta wdrożenia nowych tendencji. Czy te ugrupowania, które uważają się za zinstytucjonalizowaną lewicę, czy też niekoniecznie wprost lewicowe, które adaptują do swojego programu progresywne postulaty? Widać wyraźnie, że stara się to robić Platforma Obywatelska. Z cynizmu czy z wewnętrznego przekonania? – Politycy PO, już nie tylko ta młodsza generacja, którą utożsamiamy z Rafałem Trzaskowskim, ale także Donald Tusk, widzą, że do Polski dociera to, co w Europie Zachodniej jest mainstreamem. Przecież pewne wartości, postawy, które w Polsce są uważane za lewicowe, na Zachodzie wyrażają brytyjscy konserwatyści czy niemieccy chadecy. W Wielkiej Brytanii to konserwatyści zalegalizowali małżeństwa jednopłciowe. Do Polski to dociera i politycy zdają sobie sprawę, że już za chwilę elektorat nie tylko lewicowy, ale i centrowy będzie to uważał nie za radykalizm, lecz za coś normalnego. Zwłaszcza że gros tego elektoratu orientuje się w sytuacji w innych państwach UE. Tak samo jest z sekularyzacją. Tu również mamy wielką zmianę. Pamięta pan, jak głośno było, gdy Donald Tusk brał ślub kościelny? Z żoną Małgosią, z którą wziął ślub cywilny w roku 1978. A kościelny brał w 2005 r. przed kampanią prezydencką. Mówił, że wrócił na łono Kościoła dzięki papieżowi Janowi Pawłowi II oraz rozmowom z abp. Gocłowskim. – I prezentował zdjęcie z rodziną i dewocjonaliami na stoliku. To była Polska pierwszej dekady XXI w. Dzisiaj Donald Tusk mówi jak polityk bardzo zsekularyzowany. Że jest za świeckim państwem. Z drugiej strony PiS zabiera lewicy tematy związane z socjalem. – Mimo całej krytyki tego, co robi PiS, pewną wartością jest fakt, że za jego rządów, choć ta zmiana ma miejsce na całym Zachodzie, zmienił się stosunek do państwa dobrobytu. Mamy do czynienia z renesansem aktywności państwa w życiu publicznym. Odwrót od thatcheryzmu, reagonomiki… – …od Chicago Boys itd. Państwo już nie tylko chce być nocnym stróżem, ale też występuje jako aktywny gracz na rynku pracy, rynku inwestycyjnym, w szeroko rozumianym życiu społecznym. Tak jest dziś w świecie Zachodu, tak chcą działać nie tylko ugrupowania lewicowe, ale i wiele formacji prawicowych. Przyciągać czy wycinać? Jak lewica w takiej sytuacji ma się wyróżnić? – Jest to trudne. Kwestie pomocy społecznej są uwypuklone w programie PiS. Ten program można szczypać, mówić, że nie jest wcale lewicowy. Bo to, że się rozdaje wszystkim 500+, niekoniecznie jest lewicowe, przecież dostaje każdy, bez względu na to, czy zarabia nic, czy milion. Ale, przyznajmy, trudno atakować w ten sposób PiS. Z drugiej strony mamy sprawy dotyczące światopoglądu – sekularyzację państwa, prawa kobiet, aborcję, równouprawnienie. Rzecz w tym, że włączają je w swoją agendę także ugrupowania centrowe. W zasadzie przeciw są jedynie PiS i Konfederacja. Co więcej, lewicy trudno zaistnieć ze swoim programem w świecie polskiej polityki, która jest spolaryzowana. Niemal od zawsze, chyba tylko z wyjątkiem Sejmu I kadencji. – Kiedyś mieliśmy podział na komuchów i antykomuchów, potem postkomuchów i solidaruchów, a potem POPiS się podzielił i mamy PiS i anty-PiS. Pytanie, kto w tym anty-PiS będzie najbardziej wyrazisty. Okazuje się, że głównym anty-PiS staje się Koalicja Obywatelska. I trudno innym w tym wszystkim zaistnieć. Zwłaszcza że ludzie lubią głosować na duże ugrupowania. W wyborach w 2001 r. PiS otrzymało 9,5% poparcia. Czyli z takiego poziomu też można się odbić. Tymczasem lewica stoi w miejscu. Ba, w sondażach przed ubiegłorocznym zjednoczeniem SLD miał 8%, a Wiosna 2%. I z 8 plus 2 wyszło 7%. – Bardzo często w polityce tak bywa. Koalicje mogą również psuć. Do tego dochodzą problemy wewnętrzne, które miał SLD po przekształceniu w Nową Lewicę.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 50/2022

Kategorie: Kraj, Wywiady