22/2006

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kraj

Skandaliczne milczenie PiS

Trzeba było niemal półrocznej bezkarnej obecności w internecie strony „Redwatch” nazistowskiej organizacji Krew i Honor, kilku tekstów w prasie o szerzeniu rasizmu i nienawiści, wreszcie próby zabójstwa działacza antyfaszystowskiego oraz interpelacji poselskiej Izabeli Jarugi-Nowackiej z SLD, by wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Bliźniuk stwierdził, że „rząd nie toleruje działań związanych z ksenofobią i poglądami faszystowskimi”. Dlaczego te słowa padły dopiero teraz? Przypomnijmy: od stycznia 2006 r. polscy przedstawiciele międzynarodowej organizacji Krew i Honor prowadzą akcję „Redwatch”. Umieszczają w sieci informacje o działaczach lewicowych, antyfaszystach, domniemanych homoseksualistach etc., publikując ich nazwiska, adresy zamieszkania, pracy lub szkoły, numery telefonów i tablic rejestracyjnych, a także zdjęcia, rysopisy, daty urodzenia, informacje, gdzie spędzają wolny czas. Faszyści poprzez tę akcję chcą – jak czytamy na stronie – „uświadomić środowiskom, które są nam przeciwne, że to, co wiedzą na nasz temat, jest niczym w stosunku do wiedzy, jaką posiadamy o nich”. W rzeczywistości chodzi o to, by ułatwić faszystowskim przestępcom przejście od słów do czynów. To już się stało. Po próbie zabójstwa dokonanej przez nazistowskich działaczy autorzy strony napisali, że „jeśli ten atak miał podłoże ideologiczne, to miejmy nadzieję, że teraz Maciej D., jutro cały

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Została im tylko głodówka

Wałbrzyscy górnicy, którym ZUS zabrał renty zawodowe, znowu musieli protestować Mieczysław Wojciechowski zachorował na pylicę w wieku 26 lat. W kopalni zdążył przepracować niepełne osiem lat. Górnicy mówią, że to od niego wszystko się zaczęło. Ubiegłoroczna głodówka i obecne protesty. Wojciechowski jest najmłodszym w kraju górnikiem, który miał rentę „zawodową”, zabraną następnie przez ZUS. On sam szeroko opowiadał dziennikarzom o swoim przypadku, że weryfikację jego renty wywołał donos. Ktoś uznał, że wygląda zbyt kwitnąco. A przecież jego wcześniej niż innych zniszczyły niezwykle trudne warunki pracy. – Pokłady wałbrzyskiego węgla są cienkie, 80 cm – metr z kawałkiem, a ja mam metr osiemdziesiąt wzrostu, więc to tak było, jakbym pracował pod stołem. Jedynym udogodnieniem był transporter odbierający urobek – opowiadał Wojciechowski. W ubiegłym roku po wielodniowej głodówce górnicy wywalczyli nowelizację ustawy. Według nowych przepisów na górniczą emeryturę można było przejść po dziesięciu latach pracy w kopalni i takim samym okresie korzystania z renty z tytułu choroby zawodowej. Niektórym górnikom nowa ustawa faktycznie zapewniła emerytury. Poza jej mocą pozostała garstka byłych górników, w tym i Wojciechowski, ale w ciągu niespełna roku ZUS „naprodukował” kolejnych ozdrowieńców i liczba ta urosła do pięćdziesięciu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Co może „Fakt”

Z Waszyngtonu przyszła dobra wiadomość, że Senat USA chce włączyć Polskę do programu bezwizowego. Myliłby się ktoś, kto sądziłby, że to wygrana demokratycznej senator Barbary Mikulski czy jej partyjnego kolegi, Ricka Santoruma, którzy o zniesienie wiz walczą od wielu lat, albo prezydenta Kwaśniewskiego, który naciskał na Busha w tej sprawie. Otóż nie! To sukces „Faktu” i „Super Expressu”! Tak przynajmniej wynika z lektury tych gazet. O senator Mikulski w „Fakcie” jest tylko niewielka wzmianka, pozostali są pominięci. Cały zaś splendor spada na dziennikarza Tomasza Pompowskiego, który we wrześniu 2004 r. wyjechał do USA z Lechem Wałęsą i jak pisze: „Spotkaliśmy się z senatorami i członkami Izby Reprezentantów. Po tej wizycie obiecali nam zniesienie wiz”. Jest takie stare powiedzenie o przyklejaniu się do dna statku. Płyniemy?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Kolesiostwo? Nigdy w życiu!

W odstępie raptem kilkudziesięciu godzin do opinii publicznej przedostały się dwie informacje. Pierwsza, że Ryszard Kaczyński, poseł Prawa i Sprawiedliwości, władował się po pijanemu w ogrodzenie prywatnej posesji. Druga, że doradca szefa ABW, Tomasz Prus, dziesięć lat temu chciał okraść urząd pocztowy w Bieszczadach. Ten drugi wyczyn Zbigniew Wassermann nazwał po ojcowsku błędem młodości. Ot, wygłup po pijaku i w pończosze na głowie. Swojskie chłopaki doszły teraz do władzy. Bo i popić i powygłupiać się lubią. A gdy na nich popatrzeć, od razu robi się jakoś weselej.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Rybiński inspiruje

19 sierpnia 2004 r. były publicysta „Rzeczpospolitej”, Maciej Rybiński, który niedawno sam zdegradował się do funkcji felietonisty „Wprost” oraz „Faktu”, napisał: „Od dawna nie płaciłem abonamentu telewizyjnego. Dokładnie od dnia wyemitowania przez TVP filmu »Dramat w trzech aktach« dowodzącego, że bracia Kaczyńscy ukradli pieniądze FOZZ. Ogłosiłem wówczas moją decyzję niepłacenia publicznie i wezwałem czytelników, żeby mnie naśladowali”. Autor tych słów zapłacił wprawdzie zaległe należności, gdy szefem TVP został Jan Dworak, nie mógł jednak wiedzieć, że niespełna dwa lata później na tym stanowisku zobaczymy Bronisława Wildsteina, byłego redakcyjnego kolegę Rybińskiego. Dziś czołowy komentator niemieckiego brukowca nie ma oczywiście już podobnych dylematów jak przed dwoma laty. Ale czy jego ówczesna postawa nie jest inspirująca?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Sawicka i Krzymowski – z „Życia” kłamczucha

PiS-owskie „Życie Warszawy” staje na głowie, by udowodnić, że bezprawne decyzje ministra skarbu, Wojciecha Jasińskiego (desant z PZPR i NIK) w sprawie PAP mają jakieś merytoryczne podłoże. Nawet wizyta papieża, tak umiłowanego przez tę gazetę, nie przeszkodziła MARCIE SAWICKIEJ i MICHAŁOWI KRZYMOWSKIEMU w wypisywaniu bredni. Martusiu i Michasiu, nie było żadnych nowych umów z Zarządem PAP podpisywanych w ostatnich tygodniach. Napisaliście, co Wam dali (czy kazali), a teraz fru… do spowiedzi. I do ataku na nowego wroga PiS.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.